Rozdział 6

3.4K 85 78
                                    

Michał

- Stary, chodź tam ze mną, no weź. Kto Ci zawsze dupe ratował w szkole przed dyrektorką? - Spytałem, jednocześnie błagając.

- Do reszty Cię pojebało. Karierę muzyczną chce robić, przed ludźmi występować a boi się iść sam do laski. - Szczepan postukał się w czoło.

Przyjaźnimy się właściwie od zawsze. Szkoła, ferie, melanże, przypały, schodki. Zawsze razem. Dlatego też Krzysiek jako pierwszy za każdym razem wiedział o nowych dziewczynach w moim życiu, nawet jeśli nie gościły w nim na dłużej. Szczepan zawsze musiał robić jakieś krzywe akcje w szkole i wyzywać nauczycieli, a potem to ja go tłumaczyłem, że to nie tak, że to dobry chłopak, tylko trochę głupi. Potem zdał maturę z lepszymi wynikami niż ja i na mnie się krzywo nauczyciele patrzyli.

- To nie tak. Nie chcę wyjść na jakiegoś napalonego gościa, który wbija się lasce na chate. - Tłumaczyłem się.

- Dlatego zabierasz drugiego gościa, w dodatku, którego ona nie zna, żeby jeszcze bardziej jej w głowie namieszać. Co jej powiesz? Hejka naklejka, przyszliśmy wspólnie wypić Twoje witaminki na kaca bo Michaś boi się, że go zlejesz zanim zarucha? - Zakpił, po czym wyciągnął paczkę papierów z kieszeni i zapalniczkę.

Usiadł na ławce, odpalił i dopowiedział:

- Nigdy nie widziałem Cię takiego zafiksowanego na punkcie dziewczyny, a trochę ich było.

Dosiadłem się.

- Kurwa, stary. Nie chcę jej zaliczyć i zostawić. - Podrapałem się w tył głowy. - I nie było ich wiele.

- Ta, jasne. - Szczepan zaciągnął się papierosem i oparł o ławkę. - Michał prawiczek. - Zaśmiał się, na co odpowiedziałem tym samym.

- Wstawaj, idziemy do tej Twojej nowej niuni. - Stwierdził, wstając z ławki i gasząc butem papierosa.

- Dzięki, ratujesz mi dupę. - Ucieszyłem się i wstałem. - I nie mów niunia. Okropnie to brzmi. - Dopowiedziałem.

- Już nie bądź taki wrażliwy. - Odpowiedział i poszliśmy w kierunku mieszkania Poli.

Pola

Powoli otworzyłam drzwi, a po drugiej stronie dostrzegłam Michała i jakiegoś chłopaka. Mieli na sobie bordowe bluzy z logo Batorego, to chyba ich stara szkoła. Matczak wyglądał na nieźle skacowanego, jego włosy opadały na czoło, a oczy były lekko przekrwione. Jego kolega wyglądał dużo lepiej pod względem trzeźwości. Również miał brązowe włosy, ale dużo krótsze i sprawiał wrażenie przyjacielskiego.

- Hej? - Przywitałam się lekko speszona.

- No hej. Szczepan jestem. - Chłopak uśmiechnął się szeroko.

Widziałam jak Michał przygląda mi się intensywnie i wysila na wydukanie jakiegokolwiek przywitania. Cieszę się, że nie zostałam w tej piżamie, choć obecny strój chyba też nie jest najlepszy sądząc po ich minach.

- Dzień dobry. - Powiedział w końcu Michał i uśmiechnął się pokazując uzębienie.

To było nawet urocze. Fakt, dalej nie podoba mi się obecna sytuacja, i że będę musiała siedzieć sama z dwoma facetami, ale może to jest ten moment, w którym choć na trochę zapomnę o przeszłości.

- Możemy wejść? - Spytał kolega Michała po chwili niezręcznej ciszy.

- Emm... Tak, jasne, wchodźcie. - Odpowiedziałam i odsunęłam się od drzwi, aby zrobić miejsce chłopakom. Zamknęłam drzwi na klucz i pokierowałam ich w stronę kuchni. Poinstruowałam, aby usiedli przy blacie, a ja przygotuję im napoje, przypominając sobie wcześniejszą rozmowę z Matczakiem.

Przeszłość nas zabije, kochanie / MataOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz