Rozdział 1

4.3K 104 7
                                    

7 lat później

- Wstawaj kochanie. - Usłyszałam nagle męski głos.

- Mhm. Chwila - Mruknęłam i nakryłam głowę kołdrą w momencie gdy tata odsłaniał okno.

- Wiem, że wolałabyś tam nie iść. Mnie też jest z tym trudno, ale musimy Pola. Trzeba się pożegnać. - Powiedział, po czym usiadł na łóżku obok mnie.

Usiadłam na materacu, kładąc głowę na jego ramieniu.

- Powinna siedzieć tu z nami, a nie leżeć w trumnie. - Po policzkach zaczęły spływać mi łzy.

- Wiem skarbie, chciałbym. Tak mi jej brakuje... - Objął mnie.

Siedzieliśmy tak parę chwil, kiedy zadzwonił mój budzik. Ustawiłam go na wypadek, gdyby tata nie przyszedł mnie obudzić. Chociaż zawsze przychodził. Nigdy nie pozwalał, żebym zasypiała do szkoły.

- Zbieraj się Poluś. Będę czekał na dole. Pamiętaj, że o dziewiątej musimy być na miejscu. - Rzekł, udając się do drzwi.

Widziałam, że próbował się uśmiechać. Dla mnie. Zawsze byłam jego jedyną córeczką, oczkiem w głowie. Może poza jednym epizodem w życiu, do którego nie chcę wracać, ale wiem, że chciałby teraz cały mój ból zabrać do siebie.

- Jasne. - Odparłam, choć nie jestem pewna czy to usłyszał.

Kiedy wyszedł z mojego pokoju, wzięłam wcześniej przygotowane ubrania pod pachę i powędrowałam do łazienki. Nie miałam siły nawet na umycie zębów, ale wiedziałam, że tata czeka, więc najszybciej jak mogłam ubrałam się i odświeżyłam.

Stojąc już na dole związałam ciemno brązowe włosy w luźny kucyk i ostatni raz przejrzałam się w lustrze. Czarne spodnie, koszula, buty. Jedynie oczy były w jasnym, niebieskim kolorze. Możnaby powiedzieć, że byłam ubrana jak w każdy inny dzień. Gdyby teraz widziała mnie mama, pewnie stwierdziłaby, że idę na pogrzeb. Co za ironia losu.

- Dasz radę. - Powiedziałam do swojego odbicia, po czym wzięłam klucze z domu i wyszliśmy.

Parę minut po godzinie dziewiątej byliśmy pod kościołem, gdzie zebrała się już cała rodzina. Przyjechały nawet jakieś ciotki z wujkami, których ostatni raz widziałam na własnej komuni, a mam już dziewiętnaście lat. Zauważyłam, że niektórzy machają w naszym kierunku, więc niechętnie do nich podeszliśmy.

- Bardzo nam przykro. Niech Bóg ją ma w opiece. Co za tragedia. Potworna choroba. - Słyszałam z każdej strony, choć wolałabym tego uniknąć.

Miałam ochotę uciec stamtąd jak najszybciej. Wydawało mi się, że tylko ja i tata jesteśmy tu dla mamy, ale w głębi duszy wiedziałam, że wcale tak nie jest, że każdemu na niej w pewien sposób zależało. Po odbytej mszy, poszliśmy wszyscy na cmentarz, gdzie odbyła się dalsza ceremonia pogrzebu. To było straszne przeżycie. Myślę, że trudno będzie mi wrócić do bycia wesołą Polą sprzed tych okropnych wydarzeń. Przeszłość zawsze będzie u mnie na pierwszym miejscu, czy tego chcę czy nie. Bardziej niż o siebie, boję się o tatę, czy sobie z tym poradzi. Martwię się, co z nami będzie, jeśli znów wkroczy na niewłaściwą ścieżkę. Ciężko mi o tym myśleć, a co dopiero przeżywać na nowo. Narazie się stara, widzę to.

- Hej, wracamy do domu. - Usłyszałam głos ojca, który wytrącił mnie z przemyśleń.

- Nareszcie. - Odparłam.

Raz jeszcze spojrzałam na grób.

                  MONIKA PRZYBYLSKA
                           ŻYŁA LAT 40

Przeszłość nas zabije, kochanie / MataOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz