Rozdział 47

1.1K 47 19
                                    

Michał

Obudziłem się leżąc samotnie na kanapie. Do pasa byłem przykryty kocem, który przypomniał mi, że przecież zasypiałem z Polą, która znowu gdzieś zniknęła. Rozejrzałem się przymrużonymi oczami po pomieszczeniu i dopiero teraz zauważyłem dziewczynę z nogami podciągniętymi pod brodę i kubkiem czegoś gorącego w dłoniach siedzącą w dużym fotelu pod oknem. Wpatrywała się w dal co chwilę ostrożnie upijając łyk napoju. Gdy mój wzrok w końcu przyzwyczaił się do światła zauważyłem łzy spływające po policzkach Poli. Wygramoliłem się powoli spod koca i podszedłem do niej. Dopiero gdy delikatnie dotknąłem jej ramienia, spostrzegła, że już nie śpię. Musiała być mocno zamyślona i boję się spytać co zaprząta jej myśli, choć wydaje mi się, że niestety znam odpowiedź.

- Oh. - Odwróciła głowę w moją stronę. - Wystraszyłeś mnie. - Powiedziała słabo próbując się uśmiechnąć.

- Przepraszam. - Pocałowałem ją w czoło. - Nad czym tak myślisz? - Zapytałem niepewnie.

- Nad przeszłością. - Powiedziała obojętnie. - I trochę nad przyszłością. - Wzruszyła ramionami.

- Nie ma sensu wracać do tego co było, skarbie.

- Trudno nie wracać, skoro przeszłość zabija Cię w przenośni i dosłownie.

- Nie mów tak. - Odpowiedziałem szybko. - Nikt ani nic Cię nie zabija. - Oburzyłem się.

- Nieważne. Sprawdź lepiej ostatniego sms-a, od Natalii. - Powiedziała nie patrząc na mnie. - To chyba ważne.

- Nie zmieniaj tematu Pola. - Powiedziałem i sięgnąłem po komórkę leżącą na stoliku przy kanapie. - Wrócimy do tego.

- Tak, tak. - Burknęła i upiła trochę jak się okazało herbaty.

Odblokowałem telefon i otworzyłem wiadomość od Natalii. Po co do mnie pisała? Zwłaszcza, że temat dotyczył Mateusza. Ani ona ani on nie są mi teraz ani kiedykolwiek potrzebni w życiu i najlepiej gdyby zniknęli. Mam ważniejsze rzeczy na głowie, a Poli wystarczy już stresów.

- Nie będę do niej oddzwaniał. Nie interesuje mnie jej życie a już na pewno nie życie Mateusza. - Powiedziałem sucho do Poli, a ta ze zdziwieniem spojrzała mi w oczy.

- Wydaje mi się, że powinieneś zadzwonić. - Odpowiedziała spokojnie. - Może to coś ważnego, o czym faktycznie musisz wiedzieć. - Dokończyła.

- No nie wiem... - Podrapałem sie w tył głowy i raz jeszcze spojrzałem na wyświetlacz telefonu. - Może masz rację.

- Pewnie, że mam. - Powiedziała uradowana, jakby duma z siebie, na co nie mogłem się nie uśmiechnąć.

- No dobra, niech Ci będzie. - Wybrałem numer do Natalii. - To zaraz wracam.

Poszedłem do sypialni zostawiając Polę w salonie i usiadłem na łóżku. Po przyłożeniu komórki do ucha usłyszałem charakterystyczny dźwięk oczekiwania, aż po drugiej stronie ktoś raczy odebrać i nie musiałem czekać długo gdy przywitał mnie słodki, kobiecy głos.

- No cześć Michaś. - Przywitała się Natalia.

- Cześć. Czytałem sms-a, o co chodzi? - Zapytałem od razu przechodząc do tematu wiadomości aby uniknąć niepotrzebnego słodzenia dziewczyny.

- A, to dlatego dzwonisz, no tak. - Usłyszałem jej zawód. - Cóż, może wiesz, może nie, ale mam niezły kontakt z Mateuszem odkąd nie jesteśmy razem, kochanie. - Powiedziała, a mnie przeszedł dreszcz.

- Powiesz mi o co chodzi? Nie chce mi się ciągnąć tej rozmowy. - Wzdychnąłem.

- Musimy porozmawiać na żywo, kotku. - Zaczęła. - Sprawy się pokomplikowały i jednak to nie jest temat na telefon.

- Nie mam ochoty się z Tobą spotykać, dobrze wiesz. - Burknąłem.

- Musisz, jeśli chcesz chronić swoją laskę i bachora. - Powiedziała szybko.

- Nie mów tak. - Podniosłem głos.

- Dobra, dobra. Dziś wieczorem na schodkach. Tam gdzie zawsze się spotykaliśmy, Michaś. - Powiedziała słodko. - Będziemy w kontakcie. - Dokończyła i rozłączyła się.

Rzuciłem telefon na łóżko i oparłem głowę o ręce.

- Co się odpierdala ostatnio? - Zapytałem samego siebie i przetarłem zmęczone oczy dłońmi. - Kurwa. - Wzdychnąłem i wstałem na równe nogi.

Wróciłem do salonu, gdzie dalej siedziała Pola i chyba czekała na rozwój wydarzeń.

- I co? Co mówiła? Co wiesz? - Podbiegła do mnie zainteresowana tematem.

- Spokojnie. - Zaśmiałem się na widok jej ekscytacji. - Natalia chce, żebyśmy się dzisiaj spotkali i porozmawiali. - Powiedziałem ostrożnie i widząc minę dziewczyny szybko dopowiedziałem. - Mówiła, że to nie jest rozmowa na telefon, a jeśli chcę chronić Ciebie i dziecko to muszę tam pójść. - Dokończyłem i czekałem na odpowiedź.

- Jeśli o dziecko chodzi to... - Zaczęła, ale przerwałem jej.

- Nie, Pola. Wiem co chcesz powiedzieć i nie zgadzam się. Nie myśl tak nawet. Do końca swoich dni będę pilnował Ciebie i dziecka, które niedługo się urodzi bez żadnych komplikacji. Wierz mi. - Chwyciłem jej delikatne dłonie.

- Chciałabym... - Powiedziała słabo, a ja przytuliłem ją tak mocno, jak tylko mogłem.

- Kocham Cię, skarbie.

- Też Cię kocham, Michaś. - Powiedziała cicho w mój tors. - Bądź ostrożny na tym spotkaniu, proszę. - Dopowiedziała po chwili ciszy.

- Jasne, nie wiem czy pójdę sam czy z kolegami, więc nic się nie martw. - Uśmiechnąłem się do Poli.

- Dobrze. - Odwzajemniła uśmiech nie wiedząc co mnie czeka.

Gdybym sam wiedział, co mnie spotka, nie poszedłbym na te jebane schodki.

Przeszłość nas zabije, kochanie / MataOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz