Rozdział 52

956 38 11
                                    

Sebastian zaparkował pod blokiem i mimo moich sprzeciwów wszedł za mną do mieszkania. Szybko zdjęłam buty i powędrowałam do salonu nie mówiąc ani słowa. Usiadłam na kanapie chowając twarz w dłoniach, a po chwili poczułam jak pod wpływem ciężaru lekko ugina się mebel. White delikatnie objął mnie ramieniem przyciągając do siebie, ale nie trwaliśmy w tej pozycji długo, ponieważ postanowiłam dostać się do barku. Wstałam na równe nogi wciąż milcząc i otworzyłam szafkę z alkoholem, z której wyjęłam otwartą już wcześniej butelkę whisky.

- Ej, co Ty robisz? - Usłyszałam męski głos.

- Co innego mi pozostało. - Wzruszyłam ramionami.

- Oddaj mi to. - Rozkazał.

- Nie, jestem dorosła i mogę pić.

- Jesteś w ciąży, nie wygłupiaj się. - Ton Sebastiana był stanowczy.

- Dziecko i tak umrze, tak samo jak ja. - Podniosłam głos wciąż stojąc tyłem do chłopaka.

- Nie mów tak, będziecie żyć. Wszystko się ułoży tylko nie możesz robić nic głupiego.

- Nawet Ty w to nie wierzysz. Mówisz tak tylko dlatego bo tak wypada. Nikogo nie obchodzę i wszystkim będzie po prostu lżej jak odejdę z tego świata. - Mówiłam bez namysłu wciąż trzymając butelkę w dłoniach.

- Jesteś ważna dla wielu ludzi, Pola. Pomyśl o Michale, tacie, Borysie, Paulinie, Januszu, Szczepanie, Janku. - Wymieniał. - Pomyśl o mnie. - Dodał w momencie gdy poczułam jego dłonie na moich biodrach.

- Kłamiesz. - Powiedziałam krótko.

- Nigdy bym tego nie zrobił. Oddaj butelkę. - Delikatnie sięgnął po alkohol.

Nie sprzeciwiałam się. Właściwie nie wiedziałam co się ze mną dzieje. Kochałam Michała, który właśnie leżał nieprzytomny w szpitalu, a ja stoję w naszym salonie z obcym chłopakiem, który ewidentnie chce czegoś więcej niż przyjaźń i nie potrafię się temu sprzeciwić. Jeśli dzisiaj czy kiedykolwiek dojdzie do czegoś więcej, wiem, że nigdy sobie tego nie wybaczę. Z drugiej zaś strony, jestem skazana na śmierć w momencie porodu, który ma odbyć się w najbliższych miesiącach o ile nie tygodniach, a ta myśl wiruje w mojej głowie i nie pozwala racjonalnie myśleć. Mój umysł wariuje i nie potrafię nic z tym zrobić. W moim życiu wydarzyło się po prostu za dużo w zbyt krótkim czasie i jeśli nie może być teraz ze mną Michała, chciałabym żeby był tu Janek, który chyba jako jedyny potrafiłby mnie zrozumieć, ale utknęłam tu z Sebastianem, a jemu mimo okoliczności zależy tylko na jednym, czego też nie mogę mu odmówić. Nie wiem co się ze mną dzieje, ale inaczej na niego patrzę od pewnego czasu mimo że myślami wciąż jestem z Matczakiem. On mnie teraz potrzebuje, a ja jestem w nieodpowiednim miejscu z nieodpowiednią osobą.

- Nie potrzebujesz tego. - Mówił delikatnie odkładając whisky na stolik stojący za nami.

- Potrzebuję jak nigdy. - Powiedziałam ledwo powstrzymując łzy.

- Poluś, nie płacz. - Odgarnął mi włosy z twarzy jednocześnie odwracając mnie tak, żebyśmy mogli spojrzeć sobie w oczy.

- To jest silniejsze ode mnie, Seba. - Powiedziałam z gulą w gardle. - Przepraszam.

- Nie przepraszaj, bo to też jest silniejsze ode mnie. - Szepnął pochylając się w moim kierunku.

Nasze usta dzieliły milimetry a ja miałam wrażenie, że już raz przeżyłam taką sytuację. W mieszkaniu taty, z Michałem, uciekłam po kieliszki bo wystraszyłam się narzuconego tempa i nowej osoby. Teraz stoję tu, w salonie moim i Matczaka z obcym chłopakiem, którego usta prawie dotykały moich, a ja stałam jak sparaliżowana bo choć wiedziałam, że nie mogę i nie chcę, bo kochałam tylko jednego chłopaka to nie potrafiłam mu przeszkodzić. Myśli w mojej głowie wirowały jak szalone gdy poczułam ciepło jego warg na moich, a uścisk jego dłoni na moich biodrach pogłębiał się. W momencie oddawania pocałunku jego język delikatnie zderzył się z moim, co powtórzyliśmy kilka razy zanim to przerwałam.

- Boże. - Zasłoniłam ręką usta intensywnie wpatrując się w Sebastiana.

- Przepraszam. - Szepnął. - Chciałem to zrobić od kiedy Cię poznałem choć wiedziałem, że nie mogę. - Mimo niezręcznej sytuacji nie odwrócił wzroku i czekał na odpowiedź.

- Jak mogłam mu to zrobić. - Złapałam się za głowę i usiadłam na kanapie.

- Pamiętaj, że on zrobił Ci to samo. W same święta. - Podkreślił White.

Chcąc nie chcąc po moich policzkach popłynęły łzy.

- To mnie nie usprawiedliwia. - Burknęłam.

- Niby nie, ale pamiętaj o tym.

- Nigdy nie zapomniałam. - Powiedziałam cicho wpatrując się w podłogę.

Po chwili ciszy odezwałam się ponownie.

- Proszę, niech to zostanie między nami. - Spojrzałam blondynowi w oczy.

- Oczywiście. - Zapewnił zakładając mi kosmyk włosów za ucho i zatrzymując swoją dłoń na moim policzku.

- Nie możemy tego powtórzyć. - Szepnęłam.

- Czyli chciałabyś, ale wiesz, że nie możesz? - Zapytał.

- Nigdy nie powiedziałam, że chcę. - Odpowiedziałam szybko.

- Ale tak myślisz. - Droczył się.

- Nie uważasz, że to nie jest odpowiedni czas na takie rozmowy?

- Wydaje mi się, że na Twoim miejscu nigdy nie byłoby odpowiedniego czasu na takie rozmowy. - Zaznaczył, a ja uświadomiłam sobie, że ma racje. - Takiej rozmowy ani tych wydarzeń nigdy nie powinno być.

- To po co to zrobiłeś? - Zapytałam zdenerowana.

- A po co się zgodziłaś?

- Nie odpowiada się pytaniem na pytaniem. - Burknęłam.

- Oddałaś pocałunek, bo chciałaś go oddać. Nie zmuszałem Cię do tego, Poluś. - Powiedział cicho głaszcząc mój policzek. - Zawsze mogłaś to odrzucić, jak na przykład teraz. - Dopowiedział znów zbliżając usta do moich.

Znów poczułam to ciepło bo znowu nie potrafiłam go odrzucić. Teraz jestem pewna, że ten chłopak nie jest mi obojętny, ale też wiem, że to co robię, jest straszne. Pamiętam jak czułam się gdy zobaczyłam Michała całującego się z Natalią w naszym salonie, a teraz robię dokładnie to samo z innym chłopakiem niż Matczak i to poraz drugi. Oderwałam się od Sebastiana szybciej niż za pierwszym razem i głęboko spojrzałam mu w oczy. Chciałam powiedzieć coś co miałoby jakikolwiek sens, ale nie potrafiłam wydusić z siebie żadnego słowa.

- Powinnam wrócić do szpitala, muszę być przy Michale.

- Nie zauważyłem.

- Przestań. - Powiedziałam krótko.

- Nie chcę źle dla nikogo, Poluś. Właściwie to przepraszam, że pierwszy Cię pocałowałem i to dwa razy, ale widząc, że to odwzajemniasz upewniłem się tylko, że mi pozwalasz.

- Po prostu ustalmy, że tego nie było. Nie wiem co się ze mną dzieje w ostatnim czasie, a te pocałunki w niczym nie pomagają. - Pokręciłam głową.

- Pewnie, to zostanie między nami i jeśli po tym wszystkim wciąż chcesz trwać przy Matczaku, to obiecuję, że już nigdy nie będę się wtrącać.

- Myślałeś, że zostawiłabym Michała dla kogokolwiek zwłaszcza w takim momencie?

- Przez chwilę tak, ale teraz wiem, że to było głupie. - Podrapał się w tył głowy.

Głośno westchęłam i wstałam z kanapy. W tym samym momencie zadzwonił mój telefon. Na wyświetlaczu zobaczyłam, że był to Janek i jak najszybciej odebrałam.

- Stało się coś? - Zaczęłam rozmowę niezbyt przyjaźnie.

- Przyjedź do szpitala jak najszybciej. Chodzi o Michała.

- Już jadę. - Odpowiedziałam i rozłączyłam się.

- Co jest? - Zapytał White.

- Wracamy do szpitala. Szybko.

Przeszłość nas zabije, kochanie / MataOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz