Rozdział 53

840 40 2
                                    

Michał

Oślepiło mnie jasne światło. Kompletnie nie wiedziałem gdzie jestem, a ostatnie co pamiętam to silny ból w okolicach brzucha. Próbowałem się podnieść, ale w tym momencie usłyszałem otwierające się drzwi.

- Proszę leżeć! - Powiedziała w moim kierunku jakaś kobieta.

- Co jest? Co ja tu robię? - Niepewnie spojrzałem na pielęgniarkę.

- Przywieźli Cię w ciężkim stanie i długo o Ciebie walczyliśmy ale jak widać wszystko się udało. - Kobieta uśmiechnęła się do mnie.

W tej chwili przypomniał mi się Mateusz, schodki i Natalia. Znów poczułem ból chcąc usiąść i skrzywiłem się na co młoda blondynka szybko zareagowała.

- Nie podnoś się, proszę. - Podeszła do mnie. Jesteś świeżo po operacji i nie powinieneś się męczyć. Jeśli wszystko będzie w porządku, za tydzień stąd wyjdziesz.

- Po operacji? - Zdziwiłem się. Aż tak mnie załatwił? Kurwa...

- Niestety była konieczna, inaczej mógłbyś nie przeżyć. - Kobieta zmarszczyła brwi. - Później odwiedzi Cię policja, żeby spisać zeznania.

- Jasne. - Przewróciłem oczami.

- Odpoczywaj, potem do Ciebie zajrzę. - Uśmiechnęła się i wyszła z sali.

Kurwa mać. Wylądowałem w szpitalu przez Zawistowskiego, dzięki niemu Pola zostałaby sama z dzieckiem. Nawet nie chcę sobie wyobrażać takiej sytuacji. Jeśli mam tu zostać jeszcze tydzień to będę musiał załatwić jej jakąś ochronę przed Mateuszem. Co za pojebane życie.

- Michał! - Usłyszałem swoje imię a następnie ujrzałem moją dziewczynę, która podbiegła do łóżka i mocno mnie przytuliła.

- Ała. - Jęknąłem kiedy mnie uścisnęła.

- Przepraszam. - Zasłoniła rękami buzię.

Usiadła na krześle obok mnie, a ja w drzwiach zauważyłem... Sebastiana?

- Siema młody. - Uśmiechnął się do mnie stając na końcu łóżka.

- Siema. Co Ty tu robisz? - Zapytałem. - Nie, że się nie cieszę, ale bardziej z Polą spodziewałem się Janka. - Powiedziałem z zaciekawieniem choć wydaje mi się, że w moim głosie było słychać także niepewność i zazdrość?

- Przywiozłem Poluś... Polę do Ciebie. Wcześniej lekarz kazał mi ją zawieźć do domu żeby odpoczywała, ale Janek dzwonił, żebyśmy wracali.

Czy on powiedział do mojej dziewczyny "Poluś"?

- Rozmawiałaś z lekarzem? O dziecku? - Zaniepokoiłem się odtrącając od siebie złe myśli na temat White'a.

- Tak... - Pola niepewnie spojrzała mi w oczy. - Ale nie martw się, po prostu kazał mi odpoczywać, nie stresować się i najlepiej leżeć w domu. - Uśmiechnęła się słabo.

- Mogłaś tak zrobić, zamiast latać do mnie. - Powiedziałem najdelikatniej jak mogłem.

- Kiedy Janek powiedział, że się obudziłeś, musiałam tu wrócić. - Na jej twarzy pojawiły się wypieki. - Nie mogłam Cię tak zostawić. - Dokończyła.

- Kocham Cię. - Uśmiechnąłem się szeroko.

- Poczekam na zewnątrz. - Seba zwrócił się do Poli. - Zdrowiej. - Uśmiechnął się do mnie i wyszedł z sali.

- Co on taki dziwny? - Zapytałem.

- Nie zauważyłam, pewnie Ci się wydaje. - Wzruszyła ramionami.

- Pewnie tak... - Powiedziałem cicho.

- Poluś, powiedz mi, co się dzieje z dzieckiem? Przecież widzę, że Cię to męczy.

Przez chwilę milczała nie patrząc na mnie, ale w końcu odważyła się odezwać.

- Kiedy wychodziłam od Ciebie gdy byłeś nieprzytomny, zemdlałam. Później mnie zbadali i miało to związek z dzieckiem. - Mówiła powoli. - Po prostu może ono nie przeżyć, tak samo jak ja, dlatego mam odpoczywać, bo poród może zacząć się też przedwcześnie. - Dokończyła, a mnie ukłuło serce.

- Wszystko będzie dobrze, zobaczysz. - Delikatnie złapałem jej dłoń chcąc wierzyć we własne słowa.

- Mam nadzieję... - Szepnęła.

W tym momencie do sali wszedł lekarz.

- Zabieramy pana na badania. - Spojrzał na mnie, a następnie na Polę. - A pani chyba kazałem odpoczywać?

- Musiałam zobaczyć Michała po tym jak się obudził, przepraszam. - Powiedziała w jego kierunku.

- Już dobrze, ale skoro i tak zabieramy pana Matczaka to może pani wrócić do domu.

- Tak, oczywiście. - Powiedziała szybko i wstała z krzesła.

- Przyjadę jutro. - Szepnęła nachylając się nade mną, a następnie całując w usta. Tak bardzo potrzebowałem teraz jej bliskości, ale musiałem zadowolić się jednym buziakiem.

- Dobrze. - Szepnąłem i uśmiechnąłem się.

Dziewczyna wyszła z sali, a ja złapałem kontakt wzrokowy z lekarzem.

- Możemy jechać?

- Pewnie. - Powiedziałem niechętnie czekając aż razem z łóżkiem wyprowadzą mnie z pokoju.

Pola

- Zaraz tam będę, no, pa. - Rozłączyłam się i podeszłam do Sebastiana, który czekał na mnie na korytarzu.

- Wracamy? - White wstał z krzesła i stanął blisko mnie.

- Tak, ale mógłbyś mnie zawieźć do studia? - Zapytałam.

- Do studia? Po co?

- Chcę pogadać z Jankiem, a siedzi teraz w studiu.

- Powinnaś jechać do domu tak jak powiedział lekarz. - Burknął.

- Nic mi się nie stanie. - Skrzyżowałam ręce.

Sebastian przewrócił oczami i chwycił mnie w talii.

- Zawiozę, ale nie siedź tam długo.

Momentalnie zrzuciłam jego ręce z siebie.

- Nie rób tak. - Syknęłam.

- W domu byłaś bardziej uległa. - Uśmiechnął się zwycięsko.

- Cicho! Chodź już... - Ponagliłam go i powędrowaliśmy w stronę wyjścia.

Przeszłość nas zabije, kochanie / MataOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz