Rozdział 41

1.2K 51 11
                                    

Michał

Minęły dwa miesiące odkąd dowiedziałem się, że zostanę ojcem, a dalej to do mnie nie dociera. Za chwilę kończę dwadzieścia lat, a moje życie to wieczne nagrywki i wizyty u lekarza. Już nie pamiętam kiedy ostatni raz byłem na imprezie, kurwa, to wszystko mnie przytłacza. Nasi rodzice byli w niezłym szoku, kiedy dowiedzieli się, że zostaną dziadkami w tak młodym wieku, ale w końcu jakoś to zaakceptowali. Moja mama na początku nawet chciała dać mi szlaban, ale potem przypomniała sobie, że w tym wieku i z takim życiem trochę mijało się to z celem. Znajomi też nie ukrywali zdziwienia kiedy dowiedzieli się, że młody Matczak będzie miał dziecko, ale nikt się od nas nie odwrócił. Pola przez większość czasu chodziła zestresowana i mimo moich próśb i zapewnien, że damy sobie radę z moim wynagrodzeniem, nie zrezygnowała z pracy w kawiarni, więc jedyne co mogłem zrobić to poprosić Janka, aby miał na nią oko. Nie chciałbym, żeby coś się jej stało, a szczególnie kiedy nie będzie mnie w pobliżu. Wiem, że Mateusz dalej żywi do mnie urazę, a co za tym idzie moi bliscy też są na niego narażeni. Nigdy nie mówiłem tego Poli, ale miałem momenty w swoim życiu, kiedy siadałem i zastanawiałem się czy nie odejść od niej dla jej bezpieczeństwa. Z drugiej zaś strony za bardzo ją kocham, żeby to zrobić i za bardzo pokochałem nasze nienarodzone jeszcze dziecko. Boję się, że psychicznie to może być dla nas za dużo, ale będziemy mieli wsparcie rodziny i przyjaciół, a przynajmniej taką mam nadzieję. Chyba muszę się jednak wyrwać na jakiś melanż, żeby chociaż przez chwilę o tym wszystkim nie myśleć. Chwyciłem za telefon i wybrałem numer do Szczepana.

- Siema stary, masz dzisiaj czas?

- No może i mam, a co?

- Idziemy w melanż wieczorem tylko trzeba zadzwonić do reszty ekipy.

- Melanż? - Usłyszałem śmiech Krzyśka. - A co na to Pola?

- Jeszcze nie wie, ale też może iść. - Wzruszyłem ramionami.

- Przecież ona jest w ciąży, nie uważasz, że kluby to ostatnie gdzie teraz powinna siedzieć?

Kurwa, faktycznie ta nowa sytuacja do mnie nie dociera.

- No tak. - Podrapałem się w tył głowy. - Najwyżej powiem jej, że wychodzimy na parę piwek, żeby się nie martwiła.

- I wrócisz schlany w trzy dupy gdzieś nad ranem. - Szczepan był widocznie rozbawiony moim pomysłem.

- Nie będzie źle, obiecuję tato. - Zaśmiałem się.

- Niech Ci będzie. Zadzwonię do gombao i o 21 widzimy się tam gdzie zawsze.

- Jasne, dzięki stary. Do potem. - Powiedziałem i rozłączyłem się, a w tym samym momencie do mieszkania weszła Pola.

- Cześć skarbie. - Podeszłem do niej i pocałowałem w czoło. - Co tak szybko?

- Była jakaś awaria i szef kazał nam wcześniej iść do domu. - Odpowiedziała zadowolona.

- Mogłaś zadzwonić, przyjechałbym po Ciebie.

- Wróciłam z Jankiem, nie martw się. - Uśmiechnęła się do mnie przyjaźnie i podreptała do kuchni.

- Jasne... - Burknąłem pod nosem i poszedłem za dziewczyną.

Usiadłem na jednym z krzeseł przy wyspie i przyglądałem się mojej dziewczynie, która przygotowywała sobie kawę. Z cukrem i mlekiem, jej ulubiona.

- Ej, chwila. - Zeskoczyłem z krzesła i złapałem za kubek z napojem. - Nie możesz pić kawy w ciąży. - Oburzyłem się.

- Taką malutką mogę. - Zaśmiała się i odebrała mi naczynie z dłoni. - Nic mi nie będzie. - Dała mi całusa w policzek i poszła usiąść na kanapę w salonie.

Dosiadłem się i objąłem ją ramieniem. Było chwilę po trzynastej, za oknem padał śnieg, w telewizji leciał jakiś nudny paradokument, a ja zastanawiałem się jak powiedzieć Poli o moim dzisiejszym wyjściu z kumplami i im dłużej nad tym myślałem tym bardziej miałem wyrzuty sumienia, że zostawiam ją samą na noc.

- Kochanie? - Zacząłem powoli.

- Hm? - Spojrzała na mnie swoimi niebieskimi oczami i poczułem się okropnie.

Jesteś pojebany Matczak, to był twój pomysł, a teraz robisz z siebie ofiarę.

- Wychodzimy dziś z kolegami na parę piw, ewentualnie do klubu na parę godzin...

Jej wzrok stał się pusty, jakiś nieobecny, jakby myślami błądziła daleko stąd.

- Dobrze. - Odpowiedziała krótko i odwróciła wzrok w stronę telewizora.

- Dobrze?

- Idę wziąć prysznic, a Ty przygotuj sobie jakąś koszulę do tego klubu, bo pewnie będą Ci robić zdjęcia. - Powiedziała bez emocji i zniknęła w łazience.

Siedziałem na kanapie zdezorientowany, kiedy dostałem smsa od Szczepana.

"Wszyscy umówieni. Widzimy się o 22"

Odpisałem, że będę i schowałem komórkę do kieszeni spodni. Powoli wstałem i podszedłem do drzwi łazienki.

- Pola? - Odezwałem się niepewnie.

- Co?! - Usłyszałem stłumiony przez wodę głos.

- Na pewno wszystko w porządku?

- Tak, idź już. - Powiedziała chłodno.

Oparłem się plecami o drzwi i wzdychnąłem. Po dłuższej chwili wyciągnąłem telefon i zacząłem pisać do Krzyśka, że nie dam rady przyjść, ale w tym samym momencie poczułem, że Pola wychodzi z łazienki. Przytuliła się do mnie, co mnie zdziwiło, ale objąłem ją, a następnie spojrzeliśmy sobie w oczy.

- Idź. Nie jestem zła. - Powiedziała. - Po prostu odzwyczaiłam się od takich momentów. - Odwróciła wzrok.

Złapałem ją delikatnie za podbródek i skierowałem jej twarz tak, abyśmy patrzeli sobie ponownie w oczy.

- Zaufałam Ci po tym wszystkim, co było. Proszę, nie zepsuj tego. - Powiedziała cicho, a mnie ukłuło serce.

- Będziemy cały czas w kontakcie, nie martw się. - Złapałem ją w pasie i przyciągnąłem do siebie, a następnie pocałowałem w usta.

Uspokoiłem się, kiedy oddała pocałunek, a jej ręce poczułem na swojej klatce piersiowej.

Przeszłość nas zabije, kochanie / MataOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz