2 dni później
- Dam znać, jeśli coś się poprawi. - Powiedziałem ze łzami w oczach żegnając ojca Poli, który musiał wyjść do pracy.
Nie tylko ja byłem załamany. Pan Tomek naprawdę ciężko znosił to, że jego córka leży nieprzytomna w szpitalu do tego z zagrażającą ciążą. Znowu musiał przez to przechodzić i strasznie mu współczułem choć nigdy w pełni nie poczuję jego bólu. Jedyne co mnie pociesza to fakt, że lekarze mylili się co do tego, że Pola prawdopodobnie nie dożyje jutra. Na samą myśl mam gulę w gardle i łzy w oczach. Poczułem ścisk w klatce kiedy po wyjściu mężczyzny odwróciłem się w stronę łóżka, na którym leżała moja dziewczyna. Powoli usadowiłem się na krześle, na którym spędziłem ostatnie dwa dni. Od kiedy lekarze pozwolili mi opuścić szpital siedzę w tej sali i pilnuję, aby Pola nie została sama mimo, że jej ojciec regularnie tu przesiaduje. Zmęczonymi oczami wpatrywałem się w szatynkę i modliłem się, żeby w końcu otworzyła swoje. Niczego tak bardzo nie chciałem jak tego, aby się obudziła, zdrowa, z równie zdrowym dzieckiem, które niedługo miało przyjść na świat. Powoli chwyciłem w dłoń jej delikatną, bladą rękę i splotłem nasze dłonie.
- Nie zostawiaj mnie. - Szepnąłem ocierając drugą ręką łzę z policzka.
- Nie możesz mnie tu zostawić, musisz walczyć, o siebie, dziecko. - Mówiłem cicho.
- Będę tu codziennie, dopóki znów nie spojrzymy sobie w oczy, a wiem, że to się w końcu wydarzy. Proszę, Pola, nie możesz mi umrzeć. - Ledwo wypowiedziałem ostatnie zdanie.
Wciąż nie docierało do mnie co się dzieje, że wypowiadam takie słowa. Słowa, których pewnie nie słyszy, a mogą być ostatnimi jakie do niej kieruję. Jeżeli ona nie przeżyje, nigdy sobie tego nie wybaczę, będę sobie pluł w brodę, że nie zostałem tego jebanego wieczoru w domu, tylko musiałem iść na spotkanie z Natalią.
- Na chuj się pchałeś, gdzieś, gdzie nie powinno cię być, Matczak. - Mówiłem sam do siebie gapiąc się w szpitalną podłogę.
- Mogę? - Nagle usłyszałem cichy, męski głos.
- Pewnie. - Spojrzałem na blondyna w drzwiach i zrobiłem mu miejsce na drugie krzesło przy łóżku.
- Jak sytuacja? - Zapytał niepewnie.
- Jak wczoraj. - Odpowiedziałem zmarnowany. - Każą czekać, nic więcej nie mogą zrobić. - Dopowiedziałem oburzony.
- Tak mi przykro, stary. - Janek spojrzał na mnie smutnymi oczami. - Musimy być dobrej myśli, ona na pewno wie, że tu jesteś i czekasz na nią. - Próbował mnie pocieszyć.
Doceniałem to, choć nie było tego po mnie widać. Janek był jedną z nielicznych osób, których obecność przy Poli naprawdę mnie cieszyła. Wiedziałem, że mogę mu zaufać, a co najważniejsze, Pola mu ufała. Biła od niego jakaś przyjazna aura, której nie umiem wytłumaczyć, ale Janek był dla mojej dziewczyny jak Szczepan dla mnie i to w pewien sposób zawsze mnie uspokajało gdy nie mogłem akurat być przy dziewczynie.
- Ona tu może umrzeć, a lekarze, kurwa, siedzą na dupie! - Uniosłem się.
- Spokojnie.
- Kurwa mać! Czemu to tyle trwa, czemu nie próbują czegoś zrobić! - Wstałem i zrobiłem kilka kroków naprzód.
Momentalnie blondyn podniósł się z krzesła i podreptał za mną. Ostatnie czego się spodziewałem, to przytulenia z jego strony. Poczułem mocny uścisk, a po chwili odezwał się.
- Wiem, stary, jak bardzo Ci jej brakuje bo mi też jest bardzo bliska choć na nikim nie zależy jej jak na Tobie. - Mówił cichym, smutnym głosem.
- Wiem też, jaki rozstrzęsiony musisz być w obecnej sytuacji, ale nie możesz się tak zachowywać, Pola by tego nie chciała. Za to z pewnością chciałaby, żebyś nie martwił się na zapas, uspokoił się i po prostu z nią porozmawiał. - Uwolnił mnie z uścisku i spojrzał mi w oczy.
Wciąż milczałem mając gulę w gardle.
- Wystarczająco dużo razy widziała Cię w takim stanie jak teraz, więc zrób coś dla niej i nie unoś się, bo nikomu to nie pomoże. Ktoś taki jak Pola nie może umrzeć tak młodo, stary.
- Ale lekarze nic nie robią. - Powiedziałem ze łzami w oczach.
- Zrobili już wszystko, co mogli, naprawdę. Po prostu musimy czekać, aż sama się obudzi.
- Tak bardzo ją kocham, nie mogę jej stracić. - Po moich policzkach polały się łzy.
- Wiem, stary, wiem. Chodź tu. - Powiedział i znów mnie przytulił. - Wszystko się ułoży, zobaczysz.
Już prawie mu uwierzyłem, gdy dźwięk maszyny oznajmiający zatrzymanie akcji serca zmiażdżył moje resztki nadziei na happy end.

CZYTASZ
Przeszłość nas zabije, kochanie / Mata
FanficCz. 1 ff o Macie. Pola Przybylska to 19-letnia dziewczyna ze Śląska, która mimo młodego wieku doświadczyła w życiu paru rzeczy, o których wielu z nas boi się choćby pomyśleć. Zmiana otoczenia stawia główną bohaterkę przed wieloma niewygodnymi dla n...