Rozdział 31

1.5K 47 10
                                    

Następnego dnia pojechaliśmy z Polą po jej ojca do szpitala i odwiozłem ich z powrotem do domu. Całe szczęście panu Tomkowi nic poważnego nie dolega, ale Mateusz i tak zasłużył na większy wpierdol. Obiecałem Poli więcej się nie bić, choć nie wiem czy dam radę dotrzymać tej obietnicy. Z dziewczyną jestem umówiony na osiemnastą, więc miałem cały dzień, aby popracować w studiu i skupić się na czymś innym niż problemach. Płyta wciąż nie była gotowa, a moi fani coraz bardziej się jej domagali. Mimo tego całego gówna, które ostatnio się działo, cieszyłem się, że komuś podoba się to, co robię, i że jest to tak liczna grupa odbiorców. Tata wspiera mnie bardziej niż myślałem, że będzie i pomijając fakt, że czuję się trochę niezręcznie nawijając przy nim o chujach, to jestem wdzięczny, że nie wyśmiał moich marzeń o zostaniu raperem. Trochę namieszałem po wypuszczeniu Patointeligencji, ale mówił, żebym się tym nie przejmował i pracował dalej. Tak też zrobiłem, więc teraz jestem tu, w studiu, z Januszem Walczukiem, który pilnuje, żeby wszystko było na swoim miejscu, miało ręce i nogi, ale najważniejsze, żeby ludziom podobała się każda minuta z przyszłej płyty. Nie jestem pewien jeszcze jak ją nazwę, ale myślę, że powinna mieć jakiś związek ze szkołą, tak jak tematyka większości piosenek, które zdążyłem nagrać.

- Jeszcze raz! Prawie to mamy! - Usłyszałem Janusza i założyłem słuchawki ponownie.

"Już od podstawówki jestem liczbą pi,

No bo zawsze brakowało mi do czwórki trochę...

[...] I liczę tu na siebie...

[...] I tak sobie tutaj żyjemy, ah

W takim tandetnie dosłownym teledysku,

Jesteśmy wzorem i zbiorem przysłów...

[...] Miałem obliczyć pierwiastek,

Jakiś...

[...] Napisano nam na tablicy prawdy uniwersalne,

Nie wolno zabijać i dzielić przez zero,

I chociaż rozumiem dlaczego,

To nie rozumiem dlaczego..."*

- Zajebiście! - Krzyknął. - Na dzisiaj kończymy. - Chłopak uśmiechnął się przyjaźnie i odwrócił głowę w stronę monitora, a ja wyzerowałem butelkę wody.

- Co z Jankiem? Zdecydowaliście się coś nagrać? - Zapytałem wyrzucając plastik do kosza.

- Ta, właśnie ma przyjść dziś wieczorem. Zobaczymy czy się do tego nadaje. - Janusz obrócił się na krześle i spojrzał na mnie.

- Super, może kiedyś coś razem nagramy. - Zaśmiałem się, ale też rozmarzyłem, bo wszystkie dotychczasowe piosenki nagrałem solo.

Pogadaliśmy jeszcze chwilę, a następnie pożegnałem się z chłopakiem i poszedłem do samochodu. Zapiąłem pasy i skierowałem się w stronę mieszkania Poli. Przez zimno, jakie panowało na dworze, nie chciało mi się wysiadać z auta, więc napisałem do dziewczyny, żeby zeszła na dół i przyszła do mnie. Zanim się zjawiła minęło trochę czasu, więc wpisałem adres docelowy do nawigacji w telefonie i raz jeszcze upewniłem się pisząc do Pauliny, czy wszystko jest aktualne. Pola wsiadła do samochodu w momencie gdy kuzynka Krzyśka odpisała, żebym przestał się martwić i jechał na miejsce.

- Hej. - Powiedziała zamykając za sobą drzwi.

- Hej, kochanie. - Usmiechnąłem się szeroko na jej widok. - Co u taty?

- Dobrze. Na szczęście nic go nie boli, przynajmniej nie skarży się i nie widać po nim, żeby coś mu było, ale i tak się martwię.

- Niepotrzebnie. Twardy facet z niego i jakiś chuj by go tak szybko nie poskładał.

- Michał. - Pola spojrzała na mnie groźnie.

- Przepraszam. - Uniosłem ręce, a na mojej twarzy pojawił się lekki uśmieszek, przez co dziewczyna przewróciła oczami.

- Gdzie jedziemy? - Zapytała zapinając pasy.

- Zobaczysz na miejscu. - Odpowiedziałem i po chwili dodałem. - Nie wierzę, że to się udało, naprawdę. - Byłem podekscytowany, a przez moje zachowanie Pola była jeszcze bardziej zdezorientowana.

- To jedźmy. - Uśmiechnęła się i rozsiadła wygodnie.

W drodze rozmawialiśmy o dzisiejszym dniu, ale musiałem też powstrzymywać się przed powiedzeniem Poli o co chodzi i gdzie jedziemy. Ciągle dopytywała i choć podróż nie trwała jakoś długo bo po 20 minutach byliśmy na miejscu to prawie straciłem przez nią cierpliwość. Mimo wszystko było w tym coś uroczego, gdy spoglądała na mnie zaciekawiona i zniecierpliwiona. Kiedy dojechaliśmy na miejsce, wysiedliśmy przed dużym budynkiem, właściwie blokiem z przeszkloną klatką schodową i mnóstwem balkonów. Podeszliśmy do jednej z klatek i sprawdziłem w wiadomości od Pauliny jaki należy wpisać kod do domofonu. Po otwarciu drzwi przepuściłem dziewczynę, a następnie wsiedliśmy do windy, która zawiozła nas na szóste z dziesięciu pięter budynku. Podeszliśmy do brązowych drzwi, a ja wyciągnąłem z kieszeni kurtki klucze do mieszkania i przekręciłem zamek. Po zapaleniu światła naszym oczom ukazywał się wielki salon pomalowany na jasny, szary kolor, z meblami, kanapą i dużym, wiszącym telewizorem. W pomieszczeniu znajdowało się duże okno i wyjście na balkon, na którym był widok na panoramę miasta. Obok znajdowała się otwarta kuchnia łącząca się z salonem, w której była też wyspa kuchenna i cztery krzesła. Podreptaliśmy dalej i za drzwiami ukazała nam się sypialnia z łóżkiem małżeńskim i jasną pościelą. Ściany miały błękitny kolor, a przy jednej z nich stała wielka szafa z lustrem. Po drugiej stronie mieszkania, a zarazem za kolejnymi drzwiami ujrzeliśmy niewielki pokój oświetlony ledami. Przy jednej ze ścian stało wielkie biurko i krzesło gamingowe. Naprzeciwko znajdował się biały regał z półkami i kanapa. Ostatnie miejsce jakie sprawdziliśmy to łazienka. Była jasna i przestronna. Oprócz długiego blatu i umywalki nad którą wisiało lustro, znalazł się tam także prysznic i wanna, a na podłodze leżał okrągły, biały dywanik. Wróciliśmy do salonu, a Pola spojrzała na mnie wielkimi oczami. Widziałem, że nie bardzo rozumie co tu się dzieje i co to za mieszkanie.

- To. - Wskazała ręką na salon i kuchnię. - Czyje to? - Zapytała, a ja nie mogłem nie zaśmiać się widząc jaka jest zdezorientowana.

Objąłem dziewczynę ramieniem przyciągając do siebie i machnąłem w kierunku kanapy.

- To, to moje mieszkanie. - Powiedziałem.

- Co? - Spojrzała na mnie i lekko otwarła usta.

- Właśnie o tym tyle gadałem z Pauliną. Dzięki niej mam klucze do tego mieszkania.

- Jak to?

- Ostatnio jakoś dużo gada z Januszem i dowiedziała się od niego, że lepiej dla niego i dla mnie byłoby gdybym mieszkał bliżej studia, wiesz, żebym bym pod ręką jeśli trzebaby było coś poprawić i tak dalej. Uzgodniliśmy z nią, że Szczepan ani Seba z Borysem nie mogą się dowiedzieć, bo pewnie by się wygadali, a chciałem, żebyś dowiedziała się jako ostatnia na wypadek, gdyby coś nie wyszło. - Nabrałem powietrza i kontynuowałem. - Tak więc, Paulina ma znajomą, która zajmuje się nieruchomościami i ogarnęła mi to mieszkanie za niższą cenę. Co prawda nie zarabiam jeszcze za dużo z wyświetleń, ale rodzice mi pomogli finansowo. Chodziłem zestresowany bo szczerze mówiąc do ostatniej chwili nie wiedziałem czy to się uda. Ciężko było przekonać tamtą babkę, żeby spuściła z ceny przez dobrą lokalizację i metraż mieszkania. Ale udało się i teraz jesteśmy tutaj. - Skończyłem mówić i łapiąc oddech czekałem na odpowiedź dziewczyny.

- Strasznie się cieszę, że Ci się tak układa. - Powiedziała z uśmiechem na twarzy. - To mieszkanie jest śliczne, ale teraz będziemy mieli daleko do siebie. - Zastanowiła się wciąż rozglądając po pomieszczeniu.

- No właśnie, tu jest kolejna kwestia. - Podrapałem sie po głowie, a Pola spojrzała mi w oczy.

- O co chodzi? - Leciutko przekręciła głowę w bok, a z jej twarzy zniknął uśmiech.

- No... Chodzi o nas. Teraz, gdy będę mieszkał dość daleko od naszego osiedla, spotykanie się, zwłaszcza w momencie nagrywania płyty, może być kłopotliwe...

- Powiedz w końcu o co chodzi. - Usłyszałem zniecierpliwioną dziewczynę, a jej oczy lekko się zaszkliły.

________________________________

* Mata - "Piszę to na matmie"

Przeszłość nas zabije, kochanie / MataOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz