- O Natalię, kochanie. - Uśmiechnął się kpiąco stojąc przede mną.
- o co Ci niby chodzi, co? - Czułam, że szklą mi się oczy, ale nie chciałam płakać. Ostatnie czego teraz potrzebowałam, to pokazać mu, że jest wygrany, że to ja jestem tą słabą, która jedynie potrafi popłakać się z bezradności i faktu, że własny chłopak okłamuje ją na każdym kroku.
- Mi o nic. Przecież wszystko jest w porządku. - Przewrócił oczami. Kompletnie nie wiedziałam dokąd ta rozmowa prowadzi.
- Ten dialog nie ma sensu. - Pokręciłam głową.
- Ta. - Mruknął i usiadł na kanapie w salonie.
Po chwili dosiadłam się do Michała, który był widocznie niewzruszony moją obecnością i wydawało mi się, że myślami był całkiem gdzie indziej.
- O czym tak myślisz? - Powiedziałam cicho chwytając go delikatnie za rękę.
- O niczym. - Spojrzał na mnie swoimi pięknymi, brązowymi oczami i uśmiechnął się w sposób, który kochałam najbardziej. W jednej chwili mogłam wybaczyć mu te dziwne zachowanie, aby tylko mógł tak patrzeć na mnie cały czas. Tylko na mnie. I w tym momencie uświadomiłam sobie, że boję się, że nie patrzy w ten sposób wyłącznie na mnie.
Nachylił się delikatnie, aby mnie pocałować i nasze usta dzieliły już tylko milimetry, kiedy odsunęłam się od niego, by znów złapać kontakt wzrokowy.
- Czy Ty na pewno mnie kochasz? - Zapytałam bez zastanowienia.
- Pola, głuptasie. - Uśmiechnął się szeroko. - Oczywiście, że Cię kocham.
Na mojej twarzy pojawił się uśmiech, ale gdzieś w głębi duszy czułam, że coś jest nie tak. Odkąd po raz pierwszy tata okłamał mnie i mamę, że już nigdy nie wróci do alkoholu, zawsze gdy ktoś mnie zapewniał, wydawało mi się, że okłamuje mnie, żeby mieć ode mnie święty spokój.
Pierwszy raz odkąd poznałam Michała poczułam się niepotrzebna. Czułam, że jestem bo jestem, bez większego znaczenia. Byłam, żeby ogarnąć dom, jego, czasem nawet jego kolegów i być może byłam z przyzwyczajenia. Tak szybko przyzwyczaiłam się do obecności tego chłopaka i faktu, że jesteśmy nierozłączni, że nie widziałam żadnej innej możliwości na życie niż to wspólne z nim. Kochałam go całym sercem choć czasami czułam się przez niego okropnie. Po śmierci mamy obiecałam sobie, że nigdy do nikogo się tak nie przywiążę, dopóki pewnego dnia Matczak nie oddał mi swojej kurtki i nie zaczęliśmy rozmawiać pod drzwiami restauracji, aby później rozwinąć relację, a ostatecznie zostać parą.
- Halo, jesteś tu? - Usłyszałam Michała, który wpatrywał się we mnie intensywnie.
- Tak, zamyśliłam się. - Powiedziałam lekko speszona.
- Chodź do mnie. - Objął mnie ramieniem, wtulił w swój tors i siedzieliśmy tak przytuleni przez większość dnia oglądając filmy na Netflixie.
Jest dzień przed wigilią, a ja dopiero teraz zebrałam się w sobie, żeby pojechać do galerii po prezenty dla taty i Michała. Chodziłam parę godzin po sklepach przez Michała, który stwierdził, że niczego nie chce i mam mu nic nie kupować. Oczywiście nie zgodziłam się na taki plan, ale Matczak o tym nie wie. Od ostatniej rozmowy w naszym mieszkaniu, kiedy White wyszedł rano, a Michał wspomniał o Natalii nic złego się nie wydarzyło. Znowu zaczęło nam się układać jak na samym początku związku i cieszyłam się tym faktem.
Kupiłam Michałowi zegarek i mam nadzieję, że będzie go nosił bo oficjalnie jestem przez ten prezent biedna. Matczak powinien dzisiaj być w domu, ponieważ w okresie świątecznym studio jest nieczynne, a każdy z chłopaków spędza czas z rodziną. Chcę dać mu prezent dzisiaj, bo wigilię spędzamy z rodzicami, a dodatkowo jadę z tatą odwiedzić mamę i babcię, która z pewnością się za nami stęskniła.
Po udanych zakupach wsiadłam do autobusu, który musiał się spóźnić przez śnieg leżący na ulicy, ale ostatecznie po godzinie drogi dotarłam pod nasz blok. Wsiadłam do windy i zadowolona powoli zmierzałam ku górze. Odnalazłam klucze w torebce i przekręciłam zamek w drzwiach. Weszłam powoli do mieszkania, gdzie już na progu usłyszałam telewizor. Zdjęłam buty, kurtkę i resztę garderoby, wzięłam delikatnie prezent do ręki i weszłam pewnym krokiem do salonu.
Zamarłam.
Kurwa mać.
Matczak w końcu oderwał się od ust Natalii i zdjął dłonie z jej dupy, aby spojrzeć na mnie przerażonymi, wielkimi oczami. Nie powiedział nic. Nie powiedział ani jednego, jebanego słowa w moim kierunku. Stał i się gapił. Dla mnie to była wieczność. Kurwa, ja go tak kochałam. Nadal kocham. Widocznie wielka gwiazda nie zadowala się jedną, szarą aspołeczną laską z jakiegoś zadupia na Śląsku, której zmarła matka, a ojciec był alkoholikiem. To nie dla niego, skoro może mieć każdą, która wygląda jak ta szmata. Bezproblemowa, piękna, wygadana blondynka i Matczak. Mój Michał liżący się z inną dziewczyną. W naszym, kurwa, mieszkaniu. Czułam się gorzej jak śmieć.
Jeśli to nie przeszłość nas zabije, to zrobimy to my wzajemnie.
- Wesołych, kurwa, świąt, Michaś. - Rzuciłam w niego prezentem w momencie, w którym po moich policzkach poleciały pierwsze łzy i trzasnęłam za sobą drzwiami.
Wsiadłam do windy i kiedy się zamykała, ujrzałam Matczaka, który chyba chciał mnie dogonić, ale po raz ostatni spojrzeliśmy sobie w oczy, po czym drzwi windy zamknęły się, a ja zjechałam na parter. W ciszy, sama, ze złamanym sercem i brakiem chęci do życia.
Wesołych świąt, Pola.
CZYTASZ
Przeszłość nas zabije, kochanie / Mata
FanfictionCz. 1 ff o Macie. Pola Przybylska to 19-letnia dziewczyna ze Śląska, która mimo młodego wieku doświadczyła w życiu paru rzeczy, o których wielu z nas boi się choćby pomyśleć. Zmiana otoczenia stawia główną bohaterkę przed wieloma niewygodnymi dla n...