Rozdział 54

875 44 17
                                    

- Że co Ty zrobiłaś?!

- Ciszej!

- Boże, Pola, co Ty miałaś w głowie. - Janek wpatrywał się we mnie z niedowierzaniem.

- Nie wiem, nie wiem co ja sobie myślałam. - Powiedziałam zmarnowana.

- Musisz zakończyć tą znajomość, dla dobra wszystkich.

- Jak to sobie wyobrażasz? Michał nagrywa z nim w jednym studiu, cały czas mieliśmy kontakt, a jak nagle przestanę się do niego odzywać to co powiem Michałowi? Z resztą boję się, że jak zacznę go unikać to powie wszystko Matczakowi.

- Wątpię, że by się wygadał, a co do reszty to szczerze mówiąc faktycznie nieciekawa sytuacja. - Janek podrapał się w głowę.

Był widocznie zmieszany i choć wiedziałam, że wciąż mogę na niego liczyć to widziałam po nim, że strasznie go zawiodłam. Nie spodziewałby się po mnie czegoś takiego i nie dziwię mu się, bo sama po sobie bym się tego nie spodziewała. Był taki zdezorientowany tą sytuacją, nie chciał wybierać żadnej ze stron i choć ze mną mimo wszystko miał lepszy kontakt niż z Sebą to wciąż byli kumplami, a ja mogę to wszystko zepsuć. Nie mogłam myśleć o niczym innym niż pocałunki z Sebastianem, a wyrzuty sumienia nie pozwalały mi normalnie funkcjonować. Mimo to nie jestem w stanie spojrzeć Michałowi w oczy i powiedzieć mu prawdy. To by go zabiło. Czułam się okropnie sama ze sobą, a Janek był jedyną osobą, której mogłam zaufać na tyle, aby mu się wygadać.

- Ta. - Westchnęłam.

- Poluś, uwielbiam Cię, ale oboje wiemy, że nie tylko Seba jest tu winien. Nie chcę Cię dobijać jeszcze bardziej, ale nie będę też Cię okłamywał.

- Co tam gołąbeczki, pogadane? - Nagle do studia wszedł White.

- Uważaj na słowa. - Janek groźnie spojrzał na blondyna.

- Ktoś tu chyba wstał lewą nogą. - Zaśmiał się Sebastian, a następnie spojrzał na mnie i puścił mi oczko.

- Muszę wracać do nagrywania, będziemy w kontakcie. - Janek uśmiechnął się przyjaźnie w moim kierunku, a później się pożegnaliśmy i razem z Sebą wyszliśmy z pomieszczenia.

Wsiedliśmy do samochodu chłopaka, który w ciszy odwiózł mnie do domu.

- Poradzę sobie sama. - Usmiechnęłam się słabo do White'a.

- Nie chciałbym Cię mieć poźniej na sumieniu, więc może pójdę z Tobą. - Nalegał.

- Wolałabym zostać sama, muszę sobie to wszystko przemyśleć. - Powiedziałam szybko i dodałam. - Ale dziękuję za podwózkę.

- Nie ma za co. - Odpowiedział i zbliżył się do mnie chcąc złapać w pasie.

- Seba, nie. - Powiedziałam stanowczo. - Daj już spokój, mam Michała. - Dopowiedziałam tracąc cierpliwość.

- Michała narazie nie ma.

- Nie mów tak, jedź już. Naprawdę potrzebuję pobyć sama.

- Jak chcesz. - Wzruszył ramionami i odsunął się ode mnie. - Jakby się coś działo to pamiętaj, że jestem cały czas pod telefonem. - Uśmiechnął się i oddalił do samochodu.

- Ta, wiem. - Mruknęłam pod nosem i powędrowałam do mieszkania.

Przytłoczona ostatnimi wydarzeniami szybko zdjęłam buty i poszłam pod prysznic, gdzie spędziłam kilkadziesiąt minut zanim ostatecznie wyszłam z łazienki i ubrałam dresy, a włosy wysuszyłam i spięłam. Usiadłam na kanapie i złapałam się na tym, że chciałam zadzwonić do Michała zapominając, że trzymają go teraz na badaniach i pewnie za szybko nie będzie miał dostępu do komórki. Zrezygnowana odłożyłam telefon na stolik uprzednio wyłączając w nim internet, aby nikt mi nie przeszkadzał i podeszłam do barku, z którego wyciągnęłam wcześniej już otwartą butelkę whisky.

- Co mi innego pozostało. - Szepnęłam do siebie i z alkoholem podreptałam do kuchni. Odłożyłam butelkę na stół kuchenny, z szafki wyciągnęłam szklankę, a z lodówki colę. Nalałam do szkła trochę whisky i zalałam ją słodkim napojem. Chwyciłam szklankę pewnym ruchem i wypiłam sporą ilość trunku, po którym się skrzywiłam.

- Zdecydowanie za dużo alkoholu. - Powiedziałam robiąc grymas na twarzy, ale dopiłam zawartość dość szybko i zaraz zrobiłam drugiego drinka, z którym powędrowałam do salonu. Usiadłam na kanapie, włączyłam jakiś dramat na Netflixie i popijałam swojego drinka. Po pewnym czasie, kiedy alkohol zaczął działać, zaczęłam przeżywać wszystko dwa razy bardziej.

- Jesteś idiotką Pola, jak mogłaś przelizać się z White'm. - Mówiłam.

- Ale ile lasek by Ci pozazdrościło, kuuurwa. - Wzięłam kolejnego łyka.

- Pewnie tyle samo, ile życzy Ci śmierci w wiadomościach prywatnych bo jesteś dziewczyną Matczaka, a mogły być nią one. - Podniosłam głos. - Matczaka, który leży w szpitalu, a Ty liżesz się z jego kumplem, kurwa. - Dopowiedziałam.

Poszłam do kuchni zrobić kolejnego drinka, ale przez swój stan niestety zbijam szklankę. Przy próbie pozbierania małych kawałeczków szkła przecięłam się jednym z nich.

- Ała. - Syknęłam i spojrzałam na krwawiący palec. W tym momencie wspomnienia wróciły. Znów miałam przed oczami kłócących się rodziców, pijącego ojca i przepłakane noce. Poczułam się jeszcze gorzej, nie tylko psychicznie ale też fizycznie. Ze łzami w oczach pozbierałam resztę szkła, na palec nakleiłam biały plaster, z szafki wzięłam nową szklankę i wróciłam do picia.

- Twoje życie to gówno, Pola. - Szepnęłam, a po policzkach popłynęły mi kolejne łzy.

Czułam się coraz gorzej, ale to nie przeszkadzało mi, aby dalej się obwiniać i pić nie przejmując się co stanie się ze mną i dzieckiem.

- Może wkrótce się zobaczymy. - Zwróciłam się do mojej świętej pamięci mamy spoglądając ku górze.

Byłam znużona, oczy mi się kleiły, ale nie chciałam przestać pić w samotności, więc znów wstałam, aby pójść do kuchni, ale tym razem już tam nie dotarłam. Zdążyłam usłyszeć huk rozbijanego się szkła, a później upadłam.

Niedługo się widzimy, mamo.

Przeszłość nas zabije, kochanie / MataOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz