Rozdział 11

2.6K 75 8
                                    

Michał

Wyszedłem z mieszkania Poli i jej taty, kiedy ona jeszcze spała. Nie chciałem jej budzić, a trochę męczyły mnie wyrzuty sumienia po ostatnich akcjach. Pożegnałem się z Panem Tomkiem i mam nadzieję, że nie jest zły. Właściwie przeprosiłem go już chyba z tysiąc razy, więc jeśli miałby być o coś zły, to właśnie o to. Napisałem do Szczepana na Messengerze, żeby wbił do mnie jak wstanie i szybko powędrowałem do domu. Chodzenie w samej bluzie o siódmej rano w październiku po dworze nie jest najlepszym pomysłem.

Kiedy otwierałem drzwi mieszkania, przy nich stał już mój ojciec i szykował się do wyjścia. Jak zawsze świetne wyczucie czasu.

- Gdzie Ty byłeś? - Usłyszałem.

- No... u Poli?

- Co? - Z kuchni wyjrzała moja mama. - Że gdzie?

- Ale spałem na kanapie. Pan Tomek kazał mi zostać, żebym się po nocy nie włóczył. - Tłumaczyłem się jakbym znów był małym chłopcem.

- Miło z jego strony, ale następnym razem lepiej wracaj do domu o normalnych godzinach. Masz dopiero dziewiętnaście lat. - Tata był widocznie oburzony.

- Już dziewiętnaście. - Wzruszyłem ramionami.

- Nie pyskuj Michał. Idź lepiej umyć ręce i zapraszam na śniadanie. - Powiedziała mama i zniknęła w kuchni.

Tata wyszedł do pracy, a ja zrobiłem to, o co poprosiła mama. Chciała wypytać mnie przy stole o Pole, ale nie lubię rozmawiać z rodzicami na takie tematy. Po skończonym posiłku poinformowałem mamę, że wpadnie do nas Szczepan i poszedłem wziąć prysznic.

Gorąca woda lała mi się na głowę, a ja jedynie myślałem o Poli. Kurwa, miałem pisać teksty i przygotowywać się pod nagrywki, a teraz mam pustkę w głowie. Nie mogę jej o to obwiniać, zwłaszcza, że zaoferowała jeden ze swoich pokoi dla mnie, ale nie obraziłbym się, gdyby na chwilę opuściła moje myśli.

- Michał! Krzysiek przyszedł! - Usłyszałem mamę zza drzwi łazienki.

- Już wychodzę! - Krzyknąłem i zakręciłem wodę.

Po wyjściu spod prysznica i ubraniu się, przetarłem ręcznikiem wilgotne włosy i poszedłem do swojego pokoju, gdzie Szczepan już na mnie czekał.

- Siema. - Przywitał się.

- No elo. - Powiedziałem i usiadłem na krześle przy biurku. Włączyłem komputer i odpaliłem Spotify z moją ulubioną playlistą.

- Twoja mama mówiła, że wróciłeś dopiero o 7 rano. Opowiadaj. - Widziałem uśmieszek na twarzy Krzyśka i zmieszałem się.

- Jej tata kazał mi zostać. Ja chciałem się zwijać w nocy, po jego przyjściu. - Wzruszyłem ramionami.

- Nic się tam nie wydarzyło?

Chwilę milczałem, zanim uśmiechnąłem się dumny i powiedziałem:

- Całowaliśmy się.

- No, stary. Wiedziałem, że bez niczego stamtąd nie wyjdziesz. - Zaczął się śmiać.

- Nawet nie wiesz jak ona mi w głowie namieszała. Nie mam pojęcia jak teraz napiszę jakiś tekst. - Odchyliłem się do tyłu na krześle.

- Spokojnie, będziesz się tym martwił po imprezie.

- Właśnie! - Wyprostowałem się. - Zapomniałem o niej.

- No idiota.

- Trzeba ogarnąć dużo alko i zielska i dać znać ludziom, żeby wbijali na osiemnastą.

- Pola będzie? - Zapytał odpalając blanta.

- Mam nadzieję. Miałem jej pisać konkrety, ale jeszcze jest czas, dopiero wtorek. - Stwierdziłem.

Nagle usłyszałem dźwięk powiadomienia z telefonu Krzyśka. Wyciągnął go i sprawdził.

- O kurwa.

- Co jest? - Zapytałem zdezorientowany.

- Pamiętasz jak dla beki zaprosiłeś na domówkę Bediego i White'a? No to dali znać, że przyjdą.

- O kurwa! - Krzyknąłem zszokowany.

- Język! - Usłyszałem głos matki, która akurat weszła do pokoju. Dlaczego oni nigdy nie pukają?

- Przepraszam. - Rzuciłem cicho.

- Krzysiek proszę, nie palcie tutaj. Tyle razy was prosiliśmy. Najlepiej jakbyście w ogóle tego nie używali. - Powiedziała.

- Przepraszamy. - Odpowiedzieliśmy chórem.

- Przyszłam po ładowarkę do laptopa, możesz mi ją podać?

- Jasne. - Powiedziałem i sięgnąłem po kabel, który leżał na podłodze pod ścianą.

Mama podziękowała i wyszła, zamykając za sobą drzwi, a ja zacząłem skakać z radości po pokoju.

Pola

- Pola! Obudź się!

Otworzyłam oczy i pierwsze co zobaczyłam, to tata, który stał nad moim łóżkiem widocznie zmartwiony. Usiadłam.

- Krzyczałaś. - Powiedział i usiadł na materacu. - Jakiś koszmar?

- Tak... - Powiedziałam cicho, błagając w myślach, aby nie pytał o szczegóły.

- Już dobrze, to tylko sen. - Pogłaskał mnie po ramieniu.

Widziałam, że się martwi. Dawno nie miałam żadnego koszmaru i pewnie myślał, że już wszystko u mnie w porządku. Niestety nawet nowe znajomości dają mi powody do kolejnych koszmarów. Łudziłam się, że dzięki Michałowi to ustanie, a przez niego może być jeszcze gorzej. Oczywiście nie mogę go za to winić, ale pozwoliłam mu się do siebie zbliżyć i jeśli coś się stanie, to będzie wyłącznie moja wina.

- W porządku, nie martw się. - Uśmiechnęłam sie do taty.

- Muszę wyjść do pracy, dasz sobie radę? - Zapytał.

- Jasne. Wszystko okej.

- Dobrze, jakby coś się działo dzwoń do mnie. Możesz też zaprosić Michała, żeby było Ci raźniej.

Poczułam lekkie, ale przyjemne ukłucie w brzuchu, kiedy tata wypowiedział jego imię i przypomniały mi się wydarzenia z nocy.

- Pewnie, leć bo się spóźnisz.

- Tak, w końcu warszawskie korki są trochę bardziej przerażające niż te śląskie. - Zaśmiał się i wyszedł z pokoju.

Kiedy usłyszałam jak przekręca się zamek w drzwiach, powoli zwlekłam się z łóżka, aby wziąć prysznic i zrobić sobie jakieś śniadanie, wciąż mając obrazy z koszmaru przed oczami.

Przeszłość nas zabije, kochanie / MataOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz