Rozdział 40

1.4K 47 66
                                    

Pola

Nie mogłam uwierzyć, że znowu go widzę. Że siedzimy w jednym pomieszczeniu i nawet trochę rozmawiamy, że płaczemy i mnie przeprasza. Tak bardzo go kocham, ale nikt mnie nigdy tak nie zranił jak on. Miałam w planach się usamodzielnić, pójść na swoje, poradzić sobie ze swoimi problemami, o ile tak to można nazwać i zapomnieć o kimś, kto miał być na zawsze. To nawet mogłoby się udać, gdyby Janek nie zabrał mnie do tego cholernego studia, żebym porozmawiała z Michałem. Tak strasznie tęskniłam za jego bliskością, jego głosem, śmiechem, dotykiem, za nim całym, a jednocześnie nienawidziłam go za to, co mi zrobił. Nie wiedziałam czym sobie na to zasłużyłam, wydawało mi się, że jestem dobrą dziewczyną. Może to wina mojej przeszłości, przez to co się działo, byłam jaka byłam i może miał tego dosyć. Taki jak on widocznie musiał mieć dziewczynę jak on, nie wybrakowaną przez życie, która chyba starała się za mało. Siedziałam w ciszy, nie wiedząc czy bardziej obwiniam siebie czy Michała za wszystko, co się wydarzyło. Byłam pewna, że już nigdy nie ujrzę jego brązowych oczu i prawie się z tym pogodziłam. Przynajmniej tak sobie wmawiałam.

- Dlaczego? - Zapytałam cicho, licząc na jakąś sensowną odpowiedź, choć gdy mówił to wszystko, słyszałam jego głos jakby stłumiony, bijąc się z własnymi myślami, wiedząc, że muszę mu powiedzieć. Miał prawo wiedzieć i Janek miał rację, mówiąc, że muszę mu powiedzieć. Dlaczego wszystko dzieje się tak szybko i naraz, zwłaszcza, że nie powinnam się denerwować.

- Co się dzieje, Pola? - Usłyszałam przejętego i zniecierpliwionego chłopaka, który wciąż się we mnie wpatrywał.

- Ja... - Cholerne, słone łzy znów spłynęły po policzkach. - Jestem w ciąży, Michał.

- Co?

Nic więcej nie powiedziałam, wbiłam wzrok w podłogę, nie wierząc, że to prawda. Mówiąc to na głos, brzmiało tak absurdalnie. Nie mogę być w ciąży, mam dopiero dziewiętnaście lat, w dodatku z chłopakiem, który mnie zdradził.

- Gdybyśmy się zobaczyli po zimie, i tak zauważyłbyś brzuch.

- To... To na pewno moje? - Zapytał.

Spojrzałam na niego z politowaniem nic nie mówiąc.

- Dobra, czaję, głupie pytanie. Przepraszam. - Powiedział po chwili.

- Nie wiem co robić, Michał... - Byłam rozdarta i zmęczona moim obecnym życiem.

- Poradzimy sobie, razem. - Chłopak przytulił mnie do siebie. - Dobrze?

- A jeśli znowu mi to zrobisz? - Szepnęłam.

- Nigdy Cię już tak nie skrzywdzę, przysięgam. - Pogłaskał mnie delikatnie po włosach.

- Jak sobie chcesz dać radę z dzieckiem? Mamy po dziewiętnaście lat, Ty masz nagrywki, koncerty, dopiero co zaczynasz karierę, a ja chyba nie jestem gotowa na taką odpowiedzialność.

- Zobaczysz, że wszystko będzie dobrze. Nie w takich sytuacjach są ludzie i dają radę. Nie martw się, nie możesz się teraz denerwować.

- Mam nadzieję...

Chciałabym mieć pewność, że to, co obiecuje Matczak jest prawdą i nie muszę się martwić niepotrzebnie. Boję się, że dziecko to będzie coś, co nas przerośnie, że nie poradzimy sobie i jako ciężarna będę tylko problemem dla Michała i jego kariery. Wspominając teraz mamę, moje dzieciństwo i ojca, mam złe przeczucia, którymi narazie nie chcę się dzielić z chłopakiem.

- I jak? Pogodzeni? - Do pomieszczenia wszedł Janusz i Janek widocznie zadowoleni widząc nas przytulonych z Michałem.

- Tak, jest zajebiście. - Matczak uśmiechnął się, a gdy na niego spojrzałam puścił mi oczko.

- Cieszę się, że wszystko się ułożyło. - Janek był widocznie szczęśliwy.

- No to Matczak, zapraszam do kabiny. - Janusz podał mi słuchawki i uśmiechnął się.

Michał dał mi całusa w policzek i obiecał, że zaraz wróci. Rozsiadłam się wygodnie na kanapie obserwując jego gestykulacje rękoma przy nagrywaniu kolejnego kawałka i mogę śmiało powiedzieć, że poprawił mi tym humor, mimo, że gdzieś z tyłu głowy wciąż dręczyły mnie ponure myśli.

Kiedy Janusz oddalił się do biurka, a Michał zniknął w kabinie i założył słuchawki na uszy, obok mnie usiadł Janek.

- Powiedziałaś mu? - Zapytał po chwili.

- O ciąży? Tak. - Odparłam i lekko się zestresowałam.

- Tylko o tym?

- Janek... Ciszej. - Spojrzałam na niego.

- No co? Chyba ma prawo wiedzieć.

- Gdybym go nie nakryła w naszym mieszkaniu to pewnie do dzisiaj bym nie wiedziała co tam zaszło. Niech to działa też w drugą stronę skoro jednak się zeszliśmy. - Powiedziałam jak najciszej, aby Janusz niczego nie usłyszał.

- To tak nie działa.

- Ale aktualnie musi. Proszę Janek, nie mów mu. Teraz najważniejsze jest dziecko.

- O czym tak szepczecie? - Nagle obok nas zjawił się uśmiechnięty Michał.

- Zakładamy się jaką płeć będzie miało dziecko. - Palnął szybko Janek.

- Jak chłopiec to będzie raperem, po tatusiu. - Powiedział dumnie Matczak i usiadł obok mnie na kanapie przytulając mnie do siebie.

- No. - Janek klasnął w dłonie. - To teraz moja kolej. - Stwierdził i podreptał do kabiny.

- Nagrywamy teraz wspólny numer, nie wiem czy Ci mówił. - Odezwał się Michał i spojrzał na mnie wesołymi oczkami.

- Nie wspominał, ale cieszę się, że się dogadujecie i wspólnie tworzycie. - Uśmiechnęłam się do niego mając nadzieję, że nie zauważy moich smutnych oczu.

- Też się cieszę, ale nie tak jak z tego, że znów jesteś obok mnie, kochanie. - Matczak dał mi całusa w czoło. - Kocham Cię.

- Też Cię kocham. - Odpowiedziałam i po chwili skupiliśmy się na pracy chłopaków.

Przeszłość nas zabije, kochanie / MataOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz