Rozdział 28

1.5K 50 0
                                    

Pola

Kiedy zobaczyłam wybiegającego Michała ze szpitalnej sali, wiedziałam, że nie wróży to nic dobrego. Z pewnością poszedł szukać Mateusza. Naprawdę mam już dość tej sytuacji z brunetem. Gdy tata w przeszłości miał problem z alkoholem, zwykle siedział sam i pił, ale zdarzało mu się być agresywnym, przez co teraz jestem przewrażliwiona i gdy widzę, że zapowiada się kolejna kłótnia z udziałem chłopaków, chciałabym zrobić coś, cokolwiek, aby ich powstrzymać, ale nie wiem czy jestem w stanie. Zwłaszcza teraz gdy zobaczyłam, że Zawistowski pobił obcego mężczyznę w imię jakieś chorej zemsty. Ten chłopak jest nieobliczalny i nie chcę, żeby również Michałowi coś się stało. Kiedy uderzył Sebastiana w moim domu, wspomniał, że nigdy wcześniej się nie bił i wolałabym, żeby to się nie zmieniło, a incydent w domu Pauliny był jednorazowy. Siedziałam na krześle, byłam zestresowana i bałam się o najważniejsze osoby w moim życiu. Spojrzałam na tatę, który chwycił moją dłoń i lekko się uśmiechnął.

- Nie martw się. Zobaczysz, że wszystko będzie dobrze.

- Leżysz w szpitalu. Przeze mnie. - Zaszkliły mi się oczy.

- Nie opowiadaj głupot. Jedyną osobą, którą można obwiniać o tą sytuację jest ten chłopak, przez którego tu jestem. - Powiedział spokojnie.

- Przepraszam Cię za to. Nie mam pojęcia jak to się stało, że wiedział w ogóle kogo szukać.

- Prawdopodobnie dowiedział się przez Facebooka. Pełno tam zdjęć i wspólnych znajomych. Teraz to już nieważne.

- Przepraszam, zabieramy pana na badania. A pani może odwiedzić tatę jutro. - Usłyszałam pielęgniarkę, która weszła do sali.

- Dobrze, już idę. - Zwróciłam się do niej i jeszcze na chwilę spojrzałam na ojca. - Przyjadę jutro po pracy. - Uśmiechnęłam się słabo.

- Dobrze, do zobaczenia. - Odwzajemnił uśmiech, a ja powędrowałam w stronę wyjścia z budynku.

Weszłam do mieszkania i po wzięciu dresów z szafy weszłam do łazienki. Odłożyłam ubrania na szafkę, zdjęłam z siebie sukienkę, a następnie wzięłam prysznic. Potrzebowałam odświeżenia i stojąc w kabinie myślałam gdzie teraz znajduje się Matczak. Ma się odezwać wieczorem, ale gdy napisał, że jest z chłopakami, domyślałam się co mogą planować. Szybko wyszłam spod prysznica, ubrałam się i ogarnęłam niesforne włosy. Wrzuciłam komórkę do torebki i po ubraniu butów wyszłam z mieszkania. Znałam jedno ulubione miejsce chłopaków do spotkań, więc postanowiłam właśnie tam ich poszukać. Na dworze robiło się coraz ciemniej i zimniej, ale nie mogłam siedzieć spokojnie w domu. Wysiadłam z autobusu pewnym krokiem i szłam w kierunku schodków. Z oddali słyszałam przekrzykujących się ludzi i rozpoznałam głos Michała. Przyśpieszyłam kroku, a moje serce zaczęło bić naprawdę mocno. Właściwie nie miałam planu co zrobić gdy już tam dotrę, przecież nie rozdzielę wyższych i silniejszych ode mnie chłopaków, ale może chociaż Matczak mnie posłucha. Mam taką nadzieję.

Michał

Słyszałem nieustające krzyki chłopaków, którzy podążali za mną, ale ignorowałem to. Zawistowski tak bardzo działał mi na nerwy, a tym co teraz zrobił Poli i jej tacie całkiem wyprowadził mnie z równowagi. Szedłem pewnym krokiem i byłem już naprawdę blisko grupki mężczyzn, którzy chyba mnie rozpoznali bo zatrzymali się i kazali Mateuszowi spojrzeć w moim kierunku. Ten chciał coś powiedzieć, ale podszedłem i pewnym ruchem uderzyłem go pięścią w twarz. Sytuacja z imprezy powtórzyła się, gdyż teraz też chłopak się zachwiał, ale nie upadł. Chciałem powtórzyć cios, ale poczułem, że ktoś mnie powstrzymuje. Odwróciłem głowę i ujrzałem Krzyśka.

- Puść mnie, kurwa. - Powiedziałem do Szczepana, ale ten nie odpowiedział, więc kontynuowałem patrząc na Mateusza. - Coś Ty odjebał?! Pojebało Cię?

- O czym Ty gadasz? - Odezwał się.

- Pobiłeś ojca Poli! Do reszty Ci odjebało! - Krzyczałem nie zwracając uwagi na przechodzących obok nas ludzi. Próbowałem się wyrwać i podejść do Zawistowskiego, ale do Krzyśka przyłączył się Borys i nie pozwalali mi się do niego zbliżyć.

- Trzeba było myśleć wcześniej, zanim się na mnie rzuciłeś, że to się może tak skończyć. Chyba znasz mnie dość długo, co? - Uśmiechnął się do mnie, a ja zacisnąłem szczękę.

Jego koledzy stali obok, a na ich twarzach pojawił się kpiący uśmieszek. Jakimś cudem udało mi się wyswobodzić z rąk Szczepana i Borysa i ruszyłem na Mateusza. Ten zanim zdążył zareagować, leżał już na ziemi, a ja okrakiem usiadłem na nim. Dostał parę mocnych uderzeń, ale ja również i w pewnym momencie do bójki dołączyli się jego koledzy. Ktoś uderzył mnie mocniej i na chwilę zrobiło się ciemno. Kiedy oprzytomniałem, zobaczyłem jak chłopcy biją się z jego kumplami, a Mateusz gdzieś zniknął. Zacząłem się rozglądać i ujrzałem go siedzącego pod drzewem z pochyloną głową do przodu. Podszedłem do niego, a kiedy mnie zobaczył szybko się podniósł. Przycisnąłem go do drzewa i gdy na mnie spojrzał zauważyłem, że leci mu krew z nosa. Uśmiechnąłem się na ten widok i wymierzyłem jeszcze jeden cios w jego twarz. Skrzywił się, ale wciąż patrzył mi w oczy. Kątem oka zobaczyłem, że sięga po coś do kieszeni i w porę odskoczyłem, przez co jedynie zostawił na moim udzie małe draśnięcie i dziurę w spodniach. Spojrzał w dal, a następnie na mnie.

- Twoja dziwka przyszła. - Prychnął.

- Michał! Policja tu jedzie. - Usłyszałem Polę, ale nie odwróciłem się tylko rzuciłem się na Mateusza, który wypuścił nóż z ręki i zaczęliśmy się szarpać. Dopiero kiedy usłyszałem policyjne syreny chwyciłem dziewczynę za rękę i uciekliśmy stamtąd. Po drodze na szybko się odwróciłem i ujrzałem chłopaków, którzy do nas dołączyli, a Zawistowskiego zatrzymali policjanci. Czułem się w pewnien sposób bezpieczny wiedząc, że Mateusz i jego kumple z pewnością nie odezwaliby się na komisariacie jeśli już by się na nim znaleźli. Dalej byłem zły, ale miałem nadzieję, że nie będę musiał oglądać jego mordy ponownie.

Znaleźliśmy się w centrum i kiedy się zatrzymaliśmy spojrzałem na Szczepana.

- Miałeś nie gadać nic Paulinie idioto!

- Słowem się nie odezwałem! Ona nic nie wie.

- To co tu robi Pola?!

- Domyśliłam się, że możecie być na schodkach. Wybiegłeś taki wkurzony, że trudno było się pomylić zastanawiając się kogo poszedłeś szukać. - Przeniosłem wzrok na dziewczynę, która skrzyżowała ręce. - Prosiłam Cię, żebyś nie robił nic głupiego.

- A co miałem zrobić według Ciebie? Zignorować fakt, że skrzywdził Twojego ojca?

- A co dało Ci to, że znowu się biłeś i prawie zgarnęła Cię policja?

- Satysfakcję, że dostał w twarz ode mnie. Chociaż żałuję, że gorzej go nie potraktowałem.

- Przestań. Chcę już skończyć jego temat.

- Niech Ci będzie. - Przewróciłem oczami. - Chodź tutaj. - Przytuliłem dziewczynę, ale nie odwzajemniła uścisku. - Jesteś zła na mnie?

- Po prostu wracajmy do domu. - Wzruszyła ramionami, a ja pokiwałem głową i wszyscy w ciszy powędrowaliśmy w stronę mieszkań

Przeszłość nas zabije, kochanie / MataOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz