Rozdział 46

1.1K 51 5
                                    

Pola

Widziałam przerażenie w jego oczach i szok, gdy wypowiedziałam te słowa. Przejmująca cisza i intensywny wzrok Michała dobijały mnie jeszcze bardziej, a napływające łzy do oczu i gula w gardle nie pozwalały wydusić z siebie nic więcej. Każda sekunda trwała wieczność, a chłopak wciąż oczekiwał wyjaśnień. Czułam w tym momencie wyrzuty sumienia, że Janek dowiedział się pierwszy. Chłopak, z którym łączy mnie przyjaźń i wspólna praca wiedział więcej niż Matczak, z którym byłam w związku, mieszkałam z nim i spodziewaliśmy się dziecka. Może to słabe wytłumaczenie, ale musiałam komuś się zwierzyć i nie mógł to być Michał. W tamtym okresie to było dla mnie za dużo, a widok załamanego chłopaka zniszczyłby mnie do reszty. Nie powiedziałam nawet własnemu ojcu, który jako przyszły dziadek powinien wiedzieć, choć po stracie żony nie jestem pewna jak zniósłby tą informację. Byłam rozdarta i nie myślałam racjonalnie, ale czasu już nie cofnę, a teraz nadszedł czas, by Michał w końcu się dowiedział. Jesteśmy dorośli i musimy rozmawiać mimo bólu, jaki nam to sprawia. Otarłam łzy z policzków i spojrzałam słabym wzrokiem na chłopaka. W mojej głowie było mnóstwo myśli, ale musiałam w końcu się odezwać. Przełknęłam ślinę głośniej niż planowałam i zwróciłam się do Michała.

- Ciąża jest zagrożona... - Ledwo wydusiłam z siebie te słowa.

- Jak "zagrożona"? - Nacisnął na drugi wyraz.

- Są marne szanse na to, że dziecko przeżyje poród. - Mówiłam cicho. - Jest też opcja, że ja mogę nie przeżyć jeśli sprawy się skomplikują. - Powiedziałam i znów zaczęłam płakać.

- Nie, to niemożliwe. - Michał pokręcił głową. - Nie umrzesz. Dziecko też nie. Nie pozwolę na to. - Powiedział stanowczo choć udało mi się w jego głosie wychwycić, że jest bliski płaczu.

- Kurwa mać. - Szepnął mając nadzieję, że tego nie usłyszę i kontynuował. - Lekarze pewnie się mylą, pójdziemy razem do innego i zobaczysz, że wszystko się ułoży. Nie płacz, Poluś. - Przytulił mnie mocno do siebie.

Głowę miałam położoną na jego klatce piersiowej, a Matczak nie wypuszczał mnie z uścisku. Czułam jego ciepło oraz zapach perfumów, ale także to, jak szybko biło mu serce. Bałam się, ale nie wiedziałam co jeszcze mogę powiedzieć. Podświadomie wiedziałam, że jego słowa nic nie wniosą do mojego życia. Potrzebowałam je usłyszeć, ale wiem jaka jest prawda. Zmiana lekarza nic tu nie da i myślę, że on też to wie.

- Urodzisz zdrowego chłopczyka albo dziewczynkę i będziemy wspaniałą rodziną, zobaczysz. - Mówił przez łzy. - Zamieszkamy w trójkę w jakimś zajebistym domku, adoptujemy psa i nawet mogę zasadzić to zasrane drzewo, o którym się zawsze mówi. - Próbował podnieść mnie na duchu i choć nie widziałam jego twarzy, wiem, że na sekundę kąciki jego ust powędrowały ku górze. - Będziesz najlepszą mamą na świecie bo nigdzie się jeszcze nie wybierasz. - Przytulił mnie jeszcze mocniej. - Kocham Cię. - Ledwo wypowiedział te słowa i wtulił się we mnie.

- Kocham Cię, Michaś. - Wydusiłam z siebie cicho i nic więcej nie mówiliśmy.

Zamarliśmy w tym popłakanym kłębku na kanapie w salonie naszego wspólnego mieszkania, do którego za parę miesięcy miał wprowadzić się mały Matczak wnoszący śmiech, płacz i mnóstwo nieprzespanych nocy, ale także zajebiście dużo wspaniałych chwil.

Marzyłam o dziecku, niekoniecznie w tak młodym wieku, ale nigdy nie żałowałam bycia w ciąży. Bywały momenty przerażenia gdy nie wiedziałam, że jeszcze kiedykolwiek wrócę do Michała, ale ta radość z nowego życia zawsze wygrywała. Jedna z mnóstwa wizyt u lekarza przekreśliła wszystko w ułamku sekundy. Już nie cieszyłam się z ciąży, życia. Bałam się. Bałam się o życie tego dzieciątka i swoje, ale jeśli będę musiała poświęcić siebie dla naszego dziecka, nie będę się zastanawiać. Wiem, że Michał nie podzieli mojego zdania, ale też wiem, że psychicznie nie zniosę takiej straty. Nie chcę zostawiać go samego z taką odpowiedzialnością, ale wierzę, że da sobie radę. To silny chłopak z mnóstwem przyjaciół i wspaniałymi rodzicami, którzy pomogą mu w ciężkich chwilach.

O tym wszystkim porozmawiam z nim później, kiedy będę wiedziała co i jak chcę przekazać, a narazie cieszę się każdą wspólną sekundą z tym blondynem, póki mogę.

Obudziłam się wciąż leżąc na kanapie, a obok mnie spał Matczak. Kiedy moje oczy przyzwyczaiły się do ciemności ujrzałam jego zmęczoną od płaczu i stresu twarz i wszystkie moje zmartwienia wróciły. Bolało mnie gdy widziałam jak to wszystko przeżywa nawet podczas snu, ale teraz już nic nie mogłam zrobić oprócz bycia przy nim. Nie jestem pewna co dokładnie myśli o tej sytuacji i co postanowi zrobić, ale w tym momencie chyba zgodzę się na wszystko. Nagle usłyszałam telefon Michała. Podniosłam się z łóżka i szybko wyciszyłam dźwięk, aby chłopak się nie obudził. Zmrużyłam oczy, żeby zobaczyć kto dzwoni w środku nocy i nie dowierzałam.

- "Ja pierdole, co?"

Odrzuciłam połączenie i odłożyłam komórkę na stolik przy kanapie. Wróciłam do chłopaka i przykryłam nas kocem. Chciałam znów zasnąć i nie myśleć o porodzie, ale było to trudniejsze niż myślałam, więc do rana wpatrywałam się w sufit rozmyślając nad różnymi scenariuszami dalszego życia i starając się nie obudzić chłopaka moim płaczem.

Nad ranem Michał dostał sms-a, którego chcąc nie chcąc zobaczyłam na ekranie blokady i szczerze żałowałam, że to przeczytałam.

"Kurwa, oddzwoń. Chodzi o Mateusza."

Przeszłość nas zabije, kochanie / MataOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz