Rozdział 12

2.7K 86 107
                                    

Pola

Piątek. Jutro Michał z Krzyśkiem organizują imprezę Halloweenową, a ja dalej nie wiem czy mam na nią iść. Przez ostatnie dni nie widziałam się z Matczakiem, ponieważ postanowił zebrać się w sobie i zacząć pisać pierwsze teksty. Cieszyłam się, że to robi, ale przez to przesiadywałam sama w domu i rozmyślałam o nas, o moim ostatnim koszmarze i przeszłości. W międzyczasie próbowałam znaleźć pracę, dzięki której nie miałabym tyle czasu na zamartwianie się, ale jak narazie żadna firma do mnie nie oddzwoniła. Będę próbować dalej po weekendzie. Tata dziś wrócił wcześniej, aby miał czas się spakować na jutrzejszy wyjazd. Była trzynasta, kiedy chował ubrania i resztę potrzebnych rzeczy do walizki, a ja w tym czasie przygotowywałam się do wyjścia, gdyż obiad mieliśmy zjeść na mieście razem z panem Marcinem i Michałem. Nasi ojcowie nie wiedzą, że się spotykamy, więc może być niezręcznie. Właściwie sama nie wiem, czy mogę nazwać tą relację spotykaniem się.

Wyszłam z łazienki ubrana w czarne jeansy i body tego samego koloru, a moje włosy były rozpuszczone i wyprostowane, czego nie przemyślałam, bo dziś było naprawdę wietrznie, więc pewnie i tak wiatr zepsuje moją fryzurę.

- Gotowa? - Zapytał tata odkładając walizkę pod ścianą w salonie.

- Oczywiście. - Zapozowałam w śmieszny sposób i uśmiechnęłam się do niego.

Ubraliśmy kurtki i buty, a następnie wyszliśmy z mieszkania i udaliśmy się do samochodu. Po drodze rozmawialiśmy o nadchodzącym weekendzie. Tata był widocznie zmartwiony, że zostawia mnie samą na dwa dni, ale zapewniałam go, że nie ma czym się martwić. Kiedy siedzi całe dnie w pracy też praktycznie jestem ciągle sama. Nie mam mu tego za złe, ale wydaje mi się, że jednak trochę przesadza, nie jestem już małą dziewczynką.

Dojechaliśmy na miejsce chwilę po czternastej i weszliśmy do restauracji. Mężczyzn jeszcze nie było, więc cierpliwie czekaliśmy na nich przy wcześniej przygotowanym dla nas stoliku i zamówiliśmy tylko wodę. Po około piętnastu minutach ujrzeliśmy jak pan Marcin i Michał idą w naszym kierunku. Kiedy usiedli, tata zaczął rozmowę.

- Korki? - Zapytał upijając łyk wody.

- Chciałbym. Michał znowu siedział do nocy i rano nie szło go obudzić. Spał jak zabity. - Stwierdził pan Marcin.

Wzdrygnęłam się na te słowa przypominając sobie ostatni sen.

- Wszystko w porządku? - Zapytał mnie tata.

- Tak, tak. Tylko troszkę mi zimno. - Skłamałam.

- Może pójdę po Twoją kurtkę? - Zaproponował Michał.

- Nie trzeba, już mi lepiej. - Usmiechnęłam się do niego, na co on puścił mi oczko.

- Słyszałem, że mój syn ma u was robić studio. Naprawdę się zgodziłeś? - Pan Marcin spojrzał na tatę w międzyczasie wybierając danie z karty menu.

- Tak, właściwie czemu nie. Pewnie i tak ten pokój stałby pusty, a jeśli ma mu to pomóc to zapraszam. - Tata uśmiechnął się przyjaźniej w stronę Michała.

- Mam nadzieję, że to docenisz i nie będziesz robił problemów panu Tomkowi, jak ostatniej nocy. - Pan Marcin zwrócił się do syna.

- Tato... - Widziałam jak policzki Michała nabierają rumieńców.

- Żaden problem. Nie mógłbym go przecież wypuścić samego w środku nocy, nawet jeśli mieszkamy blisko siebie. - Stwierdził mój tata.

- Tak czy siak, przepraszam za niego. No dobra, wybierajcie coś z karty bo jestem strasznie głodny. - Zaśmiał się pan Marcin.

Przeszłość nas zabije, kochanie / MataOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz