Rozdział 7

3.1K 97 48
                                    

Pola

Nie mam pojęcia co we mnie wstąpiło, że zgodziłam się zrobić w swoim mieszkaniu studio dla Michała. Ledwo go znam, a teraz pewnie będzie godzinami przesiadywał za ścianą i nagrywał. Chociaż może dzięki temu lepiej się poznamy i bardziej otworzę się na ludzi zamiast rozpamiętywać to, co było siedząc samej w pokoju. Mam nadzieję, że tata nie będzie wkurzony. Nie potrzebuję teraz kłótni z kimkolwiek.

- Jesteś chętna? - Usłyszałam nagle Michała.

- Co? - Przez moje zamyślenie nie wiedziałam o czym mówią.

- Mówiliśmy o imprezie z okazji Halloween w sobotę. Robimy ją u mnie bo moi rodzice i Twój tata wyjeżdżają na jakąś delegację. Przyjdziesz? - Matczak patrzył na mnie błagalnym wzrokiem a Szczepan, który siedział za nim przewrócił oczami i zrobił z dłoni serduszko, czego Michał nie zauważył, ale ja na ten widok ewidentnie się uśmiechnęłam.

- Nie wiem czy będę miała czas. Przygotowałabym Twój pokój w weekend. - Powiedziałam nieśmiało. - Jaką delegację?

- Coś Ty, Pola. Zostaw to. My to ogarniemy ze Szczepanem po imprezie.

- No dobra, ale jaka delegacja? Nic nie wiem. - Dopytałam.

- Wysyłają ich gdzieś nad morze na konferencję czy coś takiego. Mają wrócić w poniedziałek. - Michał puścił mi oczko i uśmiechnął się na swoje słowa. Nawet nie chcę wiedzieć o czym właśnie myślał.

- Rozumiem. - Zamyśliłam się. - Może wpadnę. - Wzruszyłam ramionami.

- Super! Będę Ci pisał w sprawie konkretów w piątek.

- Dobrze, dobrze. - Machnęłam ręką i skierowałam wzrok na rzekę.

Chłopcy dyskutowali na temat sobotniej imprezy, a ja próbowałam się zrelaksować wpatrując się w krajobraz przede mną. Było naprawdę ciepło, nie potrzebowałam bluzy ani kurtki, wiatr jedynie lekko kołysał pobliskie drzewa, a niebo było praktycznie bezchmurne. Po drugiej stronie rzeki dostrzegłam plażę i paru ludzi, którzy na niej wypoczywali. Mamie by się spodobało.

Lubiła jeździć w wakacje nad wodę i się opalać. Strasznie ją to dobiło, kiedy w swoje ostatnie lato nie mogła nawet wyjść na zewnątrz. Wiedziała, że umiera, a wraz z nią jakaś cząstka mnie, wiedząc, że nie mogę jej pomóc ani zabrać na plażę ten ostatni raz. Tata próbował na ten temat dyskutować z lekarzami, ale przekonywali nas, że to nierozsądne.

- Pola, a skąd Ty właściwie jesteś? - Głos Szczepana wyrwał mnie z myśli o przeszłości.

- Z Katowic. - Odpowiedziałam krótko.

- Twoja mama tam została? - Dopytywał.

- Poniekąd tak.

- Poniekąd?

- Nie żyje. Po jej pogrzebie przenieśliśmy się z tatą do Warszawy. - Spojrzałam na chłopaków, którzy wyglądali na nieco zmieszanych.

- Przykro mi. - Powiedzieli chórem.

Uśmiechnęłam się do nich prawie niewidocznie i przeniosłam wzrok na własne buty.

- Chyba powinnam wracać. Muszę zrobić obiad zanim tata wróci. - Oznajmiłam.

- Jasne, pójdziemy z Tobą. - Michał wstał i w śmieszny sposób otrzepał pośladki z brudu.

- Mogę wrócić sama. Jestem już duża. - Zaśmiałam się.

- Nie ma opcji. Wracamy razem moja droga. - Podał mi rękę, żebym mogła wstać.

- Niech Ci będzie. - Mówiąc to potknęłam się o jeden schodek, przez co wylądowałam w objęciach Michała, który zdezorientowany zachwiał się i prawie upadliśmy.

Przeszłość nas zabije, kochanie / MataOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz