SangSo i JungKook gorączkowo szukali małej BomBon po całym parku. Zaglądali w każdy krzaczek oraz inne zakątki, w których szpic miniaturowy mógł się schować.
Wystraszona blondynka trzęsącymi rękoma trzymała smycz psiaka.
Dziewczyna co chwilę wolała BomBon, lecz powoli zaczęła tracić nadzieję.
Czuła, że zawiodła jedyną osobę w życiu, która opiekowała się i traktowała jak członka rodziny.
- Co ty robisz? - zapytał się JungKook, kiedy ujrzał Koreankę siadającą na jednej z ławek.
SangSo schowała twarz w swoje dłonie i westchnęła głośno.
- Zamierzasz teraz siedzieć i czekać na cud?
- Co innego mi pozostało.
- Za szybko się poddajesz. Ten psiak nie przybiegnie do ciebie, tak z siebie. To ty musisz ją znaleźć i dogłębniej pokazać, że można ci zaufać - powiedział, siadając obok bezradnej dziewczyny.
Położył swoją ogromną dłoń na jej ramieniu i zaczął ją masować.
- Chodź, dalej. Czeka nas szukanie małego, energicznego węgielka. Ja pójdę wzdłuż ścieżki, a ty idź w stronę fontanny. Za dziesięć minut spotkamy się przy tej ławeczce - powiedział JungKook, na co SangSo przytaknęła głową, dawając znak, że wszystko dokładnie zrozumiała.
Jeszcze ostatni raz westchnęła i wstała z ławki na poszukiwanie psiaka. Do fontanny dzieliło ją tylko kilkanaście kroków. Postanowiła iść powoli, gdyż BomBon mogła schować się wszędzie.
W momencie, kiedy doszła już do fontanny ujrzała YeonTan'a goniącego szarą wiewiórkę. Od razu pomyślała, że ten mały energiczny szpic nie mógł przyjść sam, jego pan też musi tu być.
Uśmiechnęła się na samą myśl o Kim'ie.
Bardzo chciała go zobaczyć, podobnie tak samo jak i znaleźć psa sąsiadki.
Nagle jej uwagę przykuł jeden z wielu krzaków. Ruszał się dość niespodziewanie i niespotykanie. SangSo bez jakiegokolwiek zawahania postanowiła sprawdzić, co wywołuje ruchy krzaka.
Dziewczyna rozsunęła gałązki na boki, po czym zajrzała w głąb krzaka.
Od razu zauważyła YeonTan'a i BomBon liżących się po pyszczkach.
- Już znalazłaś sobie chłopaka? - zapytała, jednocześnie lekko się śmiejąc z powodu uroczego zachowania piesków.
So nachyliła się, aby pogłaskać małego węgielka, lecz w pewnym momencie zderzyła się z czołem TaeHyung'a i oboje wylądowali na zimnej trawie.
- Poczekaj, pomogę ci - powiedział czarnowłosy i od razu otrzepał się, po czym podszedł do, w dalszym ciągu siedzącej, SangSo.
Podał jej rękę, i kiedy dziewczyna chwyciła się, chłopak zbyt energicznie pomógł jej wstać, że So uderzyła o jego muskularną klatkę piersiową.
- Jezu, przepraszam!
- Nic się nie stało, Tae - zaśmiała się, po czym poprawiła rozpuszczone włosy.
- Coś mi się wydaje, że zostaniemy dziadkami w niedalekiej przyszłości. YeonTan zaciekle bierze się za twojego psa.
- BomBon nie jest moim psem. Po prostu wyszłam z nią na spacer, gdyż moja sąsiadka powoli opada z sił.
- Niech zgadnę, chodzi ci o panią Kim JiNam - powiedział.
Chłopak podszedł do krzaczka i wyciągnął z niego YeonTan'a, który był cały brudy od tarzania się w ziemi. SangSo również powtórzyła czyn brązowookiego i po chwili BomBon znajdowała się w jej lekkim uścisku.
- Jak się domyśliłeś? - zapytała. Chciała dopowiedzieć coś więcej, lecz nagle pieski zaczęły skamlać, z powodu nie aż tak dużej rozłąki pomiędzy nimi. SangSo i TaeHyung byli zmuszeni stanąć bliżej siebie, aby psiaki ponownie mogły lizać się po ich małych pyszczkach.
- To moja babcia. Dużo mi o tobie opowiadała, ale nie martw się, mówiła tylko same przyjemne rzeczy - powiedział z uśmiechem chłopak. SangSo, nie wiedzieć czemu, zarumieniła się.
- Miło z jej strony. Na twój temat też się bardzo rozgadywała. Mówiła, że kochasz hamburgery bardziej niż swojego psa. Tego się po tobie nie spodziewałam, panie Kim TaeHyung.
- YeonTan to całe moje życie, gdyby był kobietą, bez wahania bym się z nim ożenił! - krzyknął chłopak, na co SangSo zaśmiała się.
Uwielbiała spędzać czas z czarnowłosym. Dla niej był inny niż wszyscy. Czuła, że nie ma przed nią żadnych strasznych tajemnic i może mu bezgranicznie ufać.
Jednak..
Myliła się, nawet o tym nie wiedząc..
- TaeHyung, przepraszam cię, ale muszę już wracać.
- Zobaczymy się dzisiaj wieczorem? - powiedział, na co SangSo przytaknęła twierdząco głową.
- Z wielką chęcią.
- W takim razie, przyjadę po ciebie o osiemnastej. Dasz radę wyszykować się do tej godziny?
- Nie wierzysz w moje możliwość?
- To może jednak przyjadę o dziewiętnastej? Dam ci więcej czasu na przygotowanie się - powiedział, na co dziewczyna uderzyła go lekko w ramię.
- Przecież żartuje! Kobieto, nie znęcaj się nade mną.
Zaśmiali się oboje. W pewnym momencie SangSo stanęła na palcach, z zamiarem złożenia pocałunku na policzku Koreańczyka.
Nagle jednak, chłopak przekręcił głowę, a ich usta zetknęły się.
Nie wiedzieli jednak, że JungKook od samego początku przygląda się im ze złamanym sercem
###
{Teraz tylko czeka nas ostatni rozdział z wolności SangSo.
Ma być on szalony, czy raczej spokojny?Trzymajcie się cieplutko!}
![](https://img.wattpad.com/cover/247745274-288-k920867.jpg)
CZYTASZ
STEPBROTHER
Fanfiction<ZAKOŃCZONE> ♡ ♡ ♡ "Jesteśmy bardzo źli, nie uważasz? Twój tata nie będzie zadowolony, jeśli to wyjdzie na jaw, prawda dziewczynko? A pomimo tego dalej chcesz w to brnąć. I o to właśnie chodziło.... " ♤ ♤ ♤ • Treść nie przeznaczona dla osób po...