- Walkę czas zacząć! - krzyknął mężczyzna i powoli zszedł z ringu.
Obaj mężczyźni zaczęli krążyć, jeden za drugim. Kang TaeNam pozwał sobie warczyć na przeciwnika. Bruneta to jednak nie przestraszyło.
W pewnym momencie obaj ruszyli na siebie. TaeNam uderzał z każdej strony, jednak JungKook bardzo dobrze się bronił. Chciał, żeby przeciwnik zmęczył się własnymi ruchami, tylko po to, żeby mógł przejść do ataku.
Nagle brunet uderzył przeciwnika w brzuch. Ten z przyzwyczajenia lekko się skulił, po czym JungKook kopnął go kilka razy kolanem w twarz, jednocześnie łamiąc mu nos i okaleczając jego twarz.
Pomimo doznanych, lekkich obrażeń, TaeNam nie pozostawał w tylne. Obandażowaną dłonią chwycił chłopaka za włosy i zaczął bić go po twarzy.
Widząc to wszystko, SangSo lekko pisnęła i zakryła usta dłonią.
- Nie bój się, JungKook jest najlepszy w swoim fachu - uspokoiła ją SooRim - Jednak TaeNam może mu nieźle dokopać - dodała po chwili.
Dziewczyna spojrzała się na towarzyszkę ze strachem, a po chwili na bijących się bokserów.
- JungKook ty cipo! Ogarnij jaja i przypierdol mu! - krzyknęła SooRim. Tłum dopingujących bruneta poparł jej słowa i po chwili wszyscy jednocześnie zaczęli krzyczeć "Jeon JungKook!".
SangSo stała cicho i obserwowała całą akcję.
W pewnym momencie JungKook kopnął przeciwnika w czułe miejsce, jednocześnie przewracając go na plecy. Usiadł na nim okrakiem i zaczął okładać jego twarz, dopóki rywal nie zaczął krzyczeć. Mężczyzna, który pełnił funkcję organizatora i sędziego, wszedł na ring i podniósł zakrwawioną, lewą rękę zwycięscy.
Wszyscy zaczęli wiwatować. JungKook podniósł ręce do góry, po czym napluł na przeciwnika.
Brunet zaczął szukać w tłumie SangSo, jednak nigdzie nie mógł jej dostrzec. Być może z powodu złego oświetlenia nie widział dziewczyny. Miał nadzieję, że gdzieś tam stoi i cieszy się z jego zwycięstwa.
Tymczasem SangSo siedziała w pokoju należącym do bruneta i przeglądała media społecznościowe. Opuściła walkę w momencie wygranej JungKook'a. Sama dokładnie nie wiedziała dlaczego i po co to zrobiła. Być może nie chciała oglądać jak ktoś wiwatuje z powodu pobicia drugiego człowieka. Sama miała dość bycia ofiarą przemocy, a co dopiero patrzeć na zadawany ból.
Po trzydziestu minutach drzwi otworzyły się i do pomieszczenia wszedł zdyszany Jeon. SangSo dostrzegła czerwoną szminkę na szyi i klatce piersiowej chłopaka oraz rozwiązany sznurek od spodenek. Bez jakichkolwiek skrupułów usiadł obok Lee i objął ją ramieniem, przyciągając ją do siebie.
- Widziałaś? - zapytał zadowolony.
Dziewczyna spojrzała na niego. Jej twarz nie wyrażała żadnych emocji. Nie wypowiedziawszy ani jednego słowa, wróciła do scrollowania telefonu.
- Co się stało? - zapytał ją ponownie, lecz dziewczyna zaczęła go ignorować - Nie zachowuj się jak dziecko. Wygrałem walkę, nawet sam cię na nią zabrałem, a wiesz dlaczego? Bo ktoś kazał mi z ciebie zrobić nie kujonkę. Więc proszę nie ignoruj mnie i pogadaj ze mną, SangSo.
- Ale nie w taki sposób miałeś to robić - powiedziała spokojnym głosem i spojrzała na jego twarz. Była bardzo okaleczona.
Chłopak w pewnym momencie wstał i stanął na przeciw dziewczynie.
- A w jaki sposób mam to zrobić? Zabrać na zakupy, kupić nowe ciuszki i po czasie sama się zmienisz? - prychnął.
- Na pewno nie zabierając mnie na żadne walki! Mam dość tego, że jestem traktowana jako worek treningowy! Po co mam jeszcze oglądać bójkę dwóch ludzi i cieszyć się razem z wygranym? - powiedziała i stanęła na przeciw JungKook'a.
Zapanowała pomiędzy nimi ogłuszająca cisza. Patrzyli się na siebie, jak rzeźby w muzeum. Żadne z nich nie miało zamiaru czegokolwiek powiedzieć, ani ruszyć się. Po pewnym czasie brunet zabrał głos.
- Słuchaj, wiem, że nie był to dla ciebie przyjemny widok, ale bójka czasami pozwala wyładować negatywne emocje.
- Negatywne emocje, powiadasz? - powiedziała zdenerwowana - Ciebie rodzic nigdy w życiu nie pobił, nie zmuszał do rzeczy, których nigdy nie chciałeś robić, więc tak naprawdę po chuj się odzywasz?! Nie wiesz jak to jest, kiedy jedyna osoba, którą widziałeś od maleńkiego, podnosi na ciebie rękę i bije do nieprzytomności! Ty od urodzenia przynajmniej miałeś matkę, która mogła cię obrobić, a ja?! Ojca tyrana, który zrobi wszystko tylko dla własnego rozgłosu. Nawet nie wiesz ile razy musiałam budzić się w środku nocy, ponieważ bałam się, że przyjdzie i cokolwiek mi zrobi. Nie wiem co twoja matka w nim widzi, ale mam nadzieję, że chociaż trochę uda jej się go zmienić i przestanie taki być.
- A ja mam takie pytanie, po chuj ty go kryjesz? Tak bardzo ci na nim zależy?
- Jest jedyną osobą, która mnie wychowuje. Jeszcze nigdy nie miałam okazji zobaczyć moich dziadków. Skąd mam mieć pewność, że nie są tacy sami jak on?
- Nie czujesz, że najwyższy czas się o tym przekonać?
- Czy dla ciebie wszystko musi być takie cholernie łatwe?!
- Czy ty tego kurwa nie widzisz, że wracając do domu, skazujesz siebie samą na śmierć?! - krzyknął. Złapał Lee mocno za ramiona i potrząsnął nią - On jest psychicznie chory! A ty jako głupia idiotka wracasz do niego i co z tego masz?! Nic, kompletnie nic! Kiedy ty to wreszcie zrozumiesz?!
- To jest mój dom.
- To nie jest twój dom, SangSo, do cholery jasnej! - krzyknął. W pewnym momencie dziewczyna zaczęła się szarpać, a chłopak jak na zawołanie ją puścił - Gdzie idziesz?
- Do domu
- Proszę bardzo, droga wolna. Zapomnij, że przyjdę na twój pogrzeb! - krzyknął za dziewczyną. Podszedł do miski z wodą i obmył twarz oraz dłonie.
JungKook z powodu napływu złości, zbił zawartość naczynia z wodą utlenioną. Po minucie odnalazł opakowanie papierosów, wyciągnął jednego i zapalił. Po chwili zdał sobie sprawę z tego, że dziewczyna właśnie teraz kieruje się do domu. Ubrał czarny podkoszulek i wybiegł z pokoju, po drodze oddawając nie wypalonego papierosa przypadkowej osobie.
Wsiadł do samochodu i odjechał z parkingu. Doskonale wiedział, że SangSo nigdy nie zapuszczała się do tego typu dzielnic, więc modlił się, żeby jak najszybciej ją znaleźć.
Kiedy tylko dostrzegł ją, wybiegł z samochodu i mimo sprzeciwów, wepchnął do niego dziewczynę.
- Jesteś bardziej głupia niż myślałem.
- A ty bardziej puszczalski niż myślałam. Mogłeś chociaż zmyć tę szminkę - powiedziała obrażona, a chłopak się uśmiechnął.
- Więc to oto ci chodziło? Byłaś po prostu zazdrosna, że jakaś laska mi obciągnęła, a nie ty?
- Czemu miałabym być o to zazdrosna? Kazirodztwo jest karalne.
- Wiem - powiedział i położył dłoń na jej lewym udzie. Po chwili jego dłoń sunęła coraz to wyżej w stronę jej majtek - Ale my tak naprawdę nie jesteśmy rodzeństwem w stu procentach. Więc w każdej chwili mogę sprawić, że zapomnisz o Bożym świecie, kochanie - dodał.
W pewnym momencie dziewczyna poczuła zimne palce chłopaka na swojej kobiecości.
- Przestań.
- Nie czuje potrzeby.
✴️✴️✴️
{Czasami jestem wdzięczna tacie, że zaprasza mnie na walki bokserskie haha}
CZYTASZ
STEPBROTHER
Fanfiction<ZAKOŃCZONE> ♡ ♡ ♡ "Jesteśmy bardzo źli, nie uważasz? Twój tata nie będzie zadowolony, jeśli to wyjdzie na jaw, prawda dziewczynko? A pomimo tego dalej chcesz w to brnąć. I o to właśnie chodziło.... " ♤ ♤ ♤ • Treść nie przeznaczona dla osób po...