54

760 39 11
                                    

Pomimo naprawdę zimnej pogody na zewnątrz, Kim SeokJin nie rezygnował ze swoich codziennych planów. Był on osobą bardzo upartą, jeżeli chodziło właśnie o jego zdanie.

Każda brzydka i mroźna pogoda nie przeszkadzały mu w niczym.

Koreańczyk wyszedł ze swojej sypialni ubrany jedynie w różowe kąpielówki oraz okulary przeciwsłoneczne.

Z łazienki zabrał leżak i momentalnie udał się do salonu.

Jego ubiór został zauważony przez wszystkich jego współlokatorów.

- Mógłbyś się ubrać? Jest minus pięć stopni - powiedział do bruneta zatroskany NamJoon.

Koreańczyk spojrzał się na współlokatora i posłał mu spojrzenie mówiące "O co ci chodzi?".

Blondyn zacisnął usta w wąską linię i momentalnie opuścił głowę. Nie chciał, żeby jego najlepszy przyjaciel był chory, zważywszy na to, że jego młodsza siostra poszła na rozmowę o pracę do najlepiej płatnej firmy w Korei.

Pragnął, aby przyjaciel był obecny podczas świętowanie, gdyby Kim SoonJoon otrzymała stanowisko w wymarzonej pracy.

- Nie martw się, nie będę chory. Choroby nie lecą na seksowych ludzi - rzekł i rozsiadł się w leżaku, po czym włącznikiem włączył sztuczne ogrzewanie.

- Pomimo tego i tak będzie lepiej, jak ubierzesz się w coś cieplejszego.

- Daj spokój. Inni robią jeszcze gorsze rzeczy.

- Słuchaj, wszystko byłoby okej, gdyby nie fakt, że patrzą się na ciebie inni ludzie - powiedział lekko zdenerwowany, po czym SeokJin zdjął swoje okulary i wytężył wzrok.

NamJoon miał rację.

Na "opalającego" się bruneta patrzyło się małżeństwo z dwójką dzieci.

Koreańczyk uśmiechnął się promiennie i pomachał w ich kierunku. Czteroosobowa rodzina od razu pognała przed siebie.

- Ubierz się, błagam.

- Pod warunkiem, że JungKook przyjedzie na mój obiad - powiedział, po czym zdenerwowany złożył leżak i udał się z powrotem do swojej sypialni.

Po kilkunastu minutowej podróży, nastolatkowie wreszcie dotarli do domu Lee. Brunet momentalnie wszedł do środka, po czym udał się do kuchni i nalał sobie wody do szklanki.

Bardzo chciał porozmawiać z dziewczyną, aby ponownie odnowić ich kontakt.

W pewnym momencie blondynka weszła do domu i od razu udała się do łazienki.

JungKook odprowadził ją wzrokiem, po czym poszedł do salonu i rozsiadł się na sofie, jednocześnie czekając za dziewczyną.

Nagle jego telefon zawibrował.

JOON HYUNG

Brunet momentalnie odebrał połączenie.

- Co tam? - powiedział, po czym momentalnie usłyszał hałas ze słuchawki Joon'a.

- Jin zaprasza cię na obiad

- Teraz?

- Nie, wczoraj - rzekł, na co Jeon przewrócił oczami.

- Zaraz będę. Przy okazji co tam się dzieje?

- Otwieram ZOO dla przechodniów. Przywieź banany dla małpek - odparł zdenerwowany i po chwili zakończył połączenie.

JungKook dopił wodę do samego końca, a następnie włożył szklankę do zlewu. Podszedł do drzwi łazienki i jedynie krzyknął "Wychodzę".

Udał się do swojej sypialni, po czym założył czarne spodnie, jak i koszulę, i opuścił dom zostawiając SangSo samą.

Dziewczyna udała się na krótki spacer wraz ze swoim szpicem miniaturowym - BomBon. Chciała odetchnąć świeżym i chłodnym powietrzem.

Od razu po powrocie do domu zaparzyła sobie gorącą herbatę i udała się wraz z pieskiem do salonu.

Momentalnie włączyła telewizor i zaczęła oglądać przypadkowo wyszukany film.

W pewnym momencie usłyszała dzwonek do drzwi.

Pierwsze co przyszło jej do głowy, to to, że JungKook prawdopodobne czegoś zapomniał i wrócił się aby to zabrać.

Jednak po drugie stronie stał TaeHyung wraz z YeonTan'em.

- Cześć - przywitał się grzecznie z uśmiechem na twarzy, na co dziewczyna odwzajemniała gest i od razu wpuściła chłopaka do środka.

- Słuchaj, ja przyszedłem tylko na moment, bo bardzo chciałbym ci coś powiedzieć. To bardzo ważne.

- Okej, mów - powiedziała, po czym oboje usiedli na przeciw siebie.

Chłopak puścił pieska na ziemię, który od razu powędrował i położył się obok śpiącej BomBon.

- Zanim zacznę, jest JungKook w domu?

- Nie, nikogo nie ma oprócz nas - powiedziała, na co Tae spojrzał się w kierunku słodko śpiących piesków.

- No i naszych zakochanych.

- Po pierwsze, nie oczekuję, że od razu się zgodzisz i wszystko będzie perfekcyjnie, ponieważ wiem, że w twoim życiu może być ktoś jeszcze oprócz mnie, ale błagam cię, nie wyśmiewaj mnie, okej? - powiedział, a SangSo od razu pokiwała twierdząco głową.

- Nie znamy się nie wiadomo jak długo, tylko parę miesięcy, ale już przez ten krótki czas zdążyłem zauważyć, że jesteś znacznie inna niż te wszystkie dziewczyny, które kiedykolwiek poznałem. Nie obchodzą cię pieniądze, czy luksus, bo to wszystko masz, ale doskonale wiem, że nie cieszy cię to. Brakuje ci kogoś, kto mógłby cię przytulić, pocałować, adorować. Więc SangSo, czy zechciałabyś-

- SangSo, wróciłam! - usłyszeli oboje krzyk MinPark. Kobieta momentalnie weszła do salonu i ujrzała blondynkę wraz z czarnowłosym. 

- Dzień dobry - Koreańczyk momentalnie wstał i ukłonił się lekko.

- Dzień dobry. Kim jest ten przystojny młodzieniec?

- To TaeHyung, mój bliski kolega. Tae, moja macocha MinPark - powiedziała, na co czarnowłosy kolejny raz się lekko ukłonił i podał kobiecie rękę na przywitanie.

- TaeHyung, może chciałbyś zostać na obiad?

- Nie, dziękuję. Właśnie obiecałem koledze, że spróbuję jego nowego popisu kulinarnego. Do widzenia.

- Czekaj, odprowadzę cię - powiedziała, po czym razem udali się do drzwi frontowych, zaś MinPark momentalnie zaczęła przygotowywać obiad.

- Przepraszam cię za macochę, nie wiedziałam, że akurat teraz wróci.

- Daj spokój, nie ma co przepraszać. Jak będziesz mieć czas, to przyjdź do mnie, dokończymy naszą rozmowę. Cześć - powiedział, po czym pocałował dziewczynę w policzek.

SangSo zamknęła za sobą drzwi, po czym wróciła do salonu.

- A ten drugi piesek, to prezent od niego? - zapytała MinPark, na co dziewczyna momentalnie odciągnęła YeonTan'a od BomBon i od razu pobiegła do drzwi.

- Zapomniałem psa

- Zapomniałeś psa - powiedzieli w tym samym momencie, kiedy blondynka otworzyła drzwi.

Uśmiechnęli się do siebie, po czym dziewczyna oddała szpica właścicielowi. 

- Czemu za każdym razem, kiedy skądś wracam, to akurat muszę oglądać ich razem? - zapytał samego siebie, siedząc w samochodzie wraz z JiMin'em.

- Masz pecha. Nie dość, że praktycznie wychowaliście się razem, to teraz ci laskę odbiera. Albo coś z tym robisz, albo pozwalasz mu wygrać. To zależy tylko i wyłącznie od ciebie. Radzę ci przypomnieć, że zegar tyka, a TaeHyung wygrywa - powiedział, po czym założył ręce za głowę i bardziej rozłożył się w fotelu.


###
{Szczerze powiedziawszy kończą mi się powoli pomysły na rozdziały. Jakieś propozycje?

Trzymajcie się cieplutko!}

STEPBROTHEROpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz