63

648 44 7
                                    

JungKook od razu po otrzymaniu wiadomości, w pośpiechu wyszedł ze szpitala zostawiając SangSo samą. Jedyne co zrobił, to napisał jej wiadomość, że wraca do domu.

Był bardzo ciekawy czy wiadomość od JiMin'a będzie miała pozytywny, czy negatywny przekaz. Najbardziej ciekawiło go, czy udało mu się zwyciężyć.

Momentalnie wsiadł do samochodu i z impetem wyjechał ze szpitalnego parkingu.

Starał się jak najszybciej dojechać do domu, lecz w połowie drogi został zmuszony stanąć w dość długim korku.

- Cholera jasna - przeklnął sam do siebie i uderzył w kierownicę. Nienawidził tego momentu, kiedy bardzo mu się spieszy, a życie i tak spowolni go w połowie drogi do celu.

SangSo wyszła z łazienki w towarzystwie ciężarnej i odprowadziła ją do jej sali, po czym poszła w kierunku sali MinPark.

W pewnym momencie zawibrował jej telefon. Dziewczyna od razu go włączyła, a jej oczom ukazała się wiadomość od JungKook'a.

JungKook
Muszę załatwić pilną sprawę. Zorganizuj sobie transport, bo nie będę w stanie cię odwieźć.
Kocham cię

Blondynka po odczytaniu wiadomości, jedynie stanęła w miejscu i westchnęła głośno.

Spojrzała się w stronę sali kobiety, a następnie pośpiesznie wyszła ze szpitala.

Szybko odblokowała telefon i momentalnie wybrała numer do czarnowłosego.

Pierwszy sygnał

Drugi

Trzeci

Czwarty

Piąty...

Poczta głosowa..

- Cholera, odbierz - powiedziała sama do siebie, po czym ponownie próbowała się dodzwonić do chlopaka.

Lecz sytuacja powtórzyła się.

- Co ty takiego robisz, że nie potrafisz nawet odebrać ode mnie tego cholernego telefonu?

Dziewczyna do skutku próbowała dodzwonić się do Kim'a, lecz jedynie odpowiadała jej poczta głosowa.

Tymczasem TaeHyung podjechał już pod dom dziewczyny. Był ostatni, ponieważ zatrzymała go bardzo poważna sprawa - ulżenie sobie za pomocą jakieś dziewczyny.

Kiedy tylko wszedł do domu, JiMin od razu podszedł do niego zdenerwowany.

- Gdzie jest ten gówniarz?! Miał tu być jebane trzydzieści minut temu!

- Na drodze głównej do centrum miasta był wypadek i jest dość długi korek. Mówili o tym w radiu jak jechałem - powiedział, po czym wyminął chlopaka i rozsiadł się na kanapie.

- Fajnie było?

- Nie bawiłem się w to i nigdy nie zamierzałem. To wszystko było jednym wielkim błędem, nie powinniście tego robić.

- O czym ty gadasz? To nie był żaden błąd, tylko fajna zabawa.

- Cudzym kosztem, to nie żadna zabawa, do cholery jasnej!

- Nikt z nas nie narzeka, tylko zawsze ty. Nie potrafisz się nawet fajnie pobawić - powiedział, po czym zapalił papierosa.

- Chociaż w przeciwieństwie do was potrafię odróżnić fajną zabawę od tej cudzym kosztem.

- Ile razy będziesz to samo? To robi się naprawdę nudne i bardzo mnie irytuje. Powinieneś korzystać z życia, a nie rozróżniać co dobre, a co złe.

- Ktoś musi.

- Na pewno nie ty.

W pewnym momencie do domu wbiegł JungKook. W momencie, kiedy tylko ujrzał TaeHyung'a od razu kazał mu wyjść z domu.

Czarnowłosy jedynie uśmiechnął się i wykonał rozkaz Jeon'a.

- Gdzie ona? - zapytał JiMin, częstując bruneta papierosem.

- Została w szpitalu. Zanim przyjdzie do domu, zdążymy wszystko omówić.

- Cudownie. Wiedziałem, że podołasz zadaniu, pomimo tego, że jesteś chodzącym debilem.

- Patrz na siebie. Zaliczyłem więcej dziewczyn niż tobie stanął - zaśmiał się na co, JiMin spojrzał na JungKook'a spode łba.

Kiedy tylko TaeHyung wyszedł z domu, jego telefon zaczął wibrować. Od razu odblokował go, a jego oczom ukazał się numer SangSo.

- Wreszcie. Dlaczego nie odbierałeś?! Dzwoniłam do ciebie z godzinę!

- Musiałem załatwić coś bardzo ważnego, wybacz.

- Mniejsza z tym. Przyjedziesz po mnie, jestem na parkingu szpitalnym, a potrzebuję jak najszybciej dostać się do domu - powiedziała, na co TaeHyung spojrzał się na drzwi frontowe.

- Już jadę. Przy okazji, musisz coś wiedzieć. To bardzo ważne.

JiMin postawił na stole sześć butelek soju dla każdego, po czym otwierał je po kolei.

- Udało ci się? - zapytał zaciekawiony, na co JungKook z uśmiechem na ustach przytaknął głową.

- Udało się szybciej niż myślałem. Początkowo zakładałem, że będę musiał czekać z jakieś pół roku, ale laska sama mi się wpakowała do łóżka. Pamiętam, że wtedy śnił się jej jakiś sen o naszej wspólnej podróży do Busan.

- Głupia suka. Najważniejsze jest to, że udało ci się wygrać kolejny zakład. Uwielbiam robić z tobą takie interesy.

- Fajnie się przy tym bawiłem, jednocześnie udawać, że jest dla mnie ważna.

Naprawdę jest..

Jestem cholernym idiotą, że się na to zgodziłem.

- Co? - powiedziała zapłakana SangSo.

Wzrok wszystkich od razu został skierowany na nią.

STEPBROTHEROpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz