56

696 44 14
                                    

Tego samego wieczora, SangSo szykowała się spać, kiedy otrzymała wiadomość od TaeHyung'a. Za wszelką cenę pragnął się z nią spotkać, podobnie jak i ona.

Była godzina 12.35 w nocy, więc So momentalnie wyszła z pokoju, poprzednio upewniając się czy aby na pewno wszyscy domownicy śpią.

Ostrożnie zamknęła drzwi swojego pokoju, po czym zeszła po schodach i cichutko wyszła z domu.

Czekał już tam na nią TaeHyung.

Dziewczyna z uśmiechem podeszła do chłopaka i przytuliła go mocno.

- Miło cię ponownie zobaczyć - powiedział z promiennym uśmiechem na twarzy i odgarnął kosmyk jej włosów za ucho.

SangSo opuściła głowę w dół, jednocześnie ukrywając swoje rumieńce.

- Chodź, pójdziemy już, bo jeszcze nas nakryją - dodał po krótkiej chwili i oboje poszli w stronę apartamentu Kim'a.

Kiedy tylko weszli do środka, TaeHyung zakluczył za nimi drzwi i poszli w głąb mieszkania.

Uradowany YeonTan momentalnie podbiegł do blondynki i biegał wokół jej nóg oraz prosił się, aby wziąć go na ręce.

- Pewnie czuje BomBon, bo wie, że jesteś jej właścicielką. Ta radość nie jest skierowana do ciebie - zaśmiał się i usiadł na sofie.

- Mógłbyś chociaż zachować to dla siebie.

- Przepraszam, ale nie mogłem się powstrzymać.

- Teraz nie jestem pewna, czy chcę zadać ci to ważne pytanie, Kim TaeHyung - powiedziała, po czym postawiła pieska obok właściciela i sama powtórzyła jego poprzednią czynność. 

- Obiecuję już, że będę grzeczny, panno Lee SangSo - rzekł, szarmanckim głosem i włożył pomarańczową różę do ust. Wywołało to lekki uśmiech u dziewczyny.

Po chwili wyciągnął z wazonu kolejną różę i podarował ją So. Blondynka uśmiechnęła się i lekko skinęła głową w dół. 

TaeHyung wyciągnął kwiatka z ust i włożył go z powrotem do wazonu.

- Zadaj mi to pytanie, ponieważ jestem bardzo ciekawy - powiedział nie spuszczając wzroku z Lee.

- Nie będę owijać w bawełnę i powiem prosto z mostu. Czy zechciałabyś być moją osobą towarzyszącą na ślubie mojego ojca? - zapytała i skierowała wzrok na pieska, który położył się brzuszkiem do góry.

- Mam mieszane myśli. Po pierwsze, dziękuję ci bardzo za zaproszenie, ale zapewne JungKook będzie obecny na weselu, ponieważ to właśnie jego mama wychodzi za twojego ojca, ale jednocześnie bardzo chciałbym ci towarzyszyć - powiedział, po czym ujął jej małe dłonie w swoje i mocno ścisnął.

- Lecz nie chciałbym konfrontacji z twoim ojcem. Nie przyjął mnie za dobrze i boję się, że kiedy zobaczy ciebie ze mną, to zakończy moje życie.

- Zawsze można zaryzykować i zobaczyć co się stanie - powiedziała, na co TaeHyung westchnął głośno i wstał z sofy.

Podszedł do okna, po czym włożył dłonie w przednie kieszenie jego ulubionych jeansowych spodni.

- Nie chcę cię skrzywdzić, ani mieszać się w wasze życie. Wchodzę tam z butami i oddalam was od siebie. Nie chcę tego.

- O czym ty mówisz? - zapytała, na co Koreańczyk odwrócił głowę w jej stronę.

- Myślisz, że nie widzę waszej relacji? Myślisz, że nie widzę tego jak na ciebie patrzy? To ty powinnaś z nim być, a nie ze mną. Ja jestem tylko chodzącym problemem.

- TaeHyung, nie mów tak. Jesteś najbardziej wartościowym chłopakiem, jakiego poznałam - powiedziała, po czym ujęła jego twarz w swoje dłonie.

- Skoro tak twierdzisz, to powiedz, że mnie kochasz - rzekł, na co dziewczyna zamilkła.

Nie wiedziała dokładnie o swoich uczuciach. Nie chciała skrzywdzić TaeHyung'a, ponieważ czuła się przy nim kochana i szczęśliwa, ale jednocześnie nie chciała kończyć relacji z JungKook'iem, przy którym czuła się bezpiecznie.

Była bezradna...

Koreańczyk jedynie prychnął, po czym zabrał dłonie dziewczyny ze swojej twarzy i ścisnął jej nadgarstki.

- Ja cię kocham, nawet nie wiesz jak bardzo. Boli mnie to, że to on może być z tobą cały czas, patrzeć na ciebie, śmiać się z tobą, a ja nie mogę być na jego miejscu. To ja chciałem być tym szczęśliwcem, który będzie cię uszczęśliwiać, ale wiem, że nie mogę już nim być, ponieważ to on wygrał twoje serce i bardzo mnie to boli.

- TaeHyung, ja nie-

- Nic nie mów. Twoje szczęście jest najważniejsze, prawda? Ale nie martw się, skoro nie mogę być twoją miłością, to zawsze znajdziesz we mnie oparcie jako przyjaciel.

- Przepraszam - powiedziała ze łzami w oczach.

- To nie twoja wina, że nie odwzajemniasz moich uczuć. Świat nie jest kolorowy, rozumiem to. Najważniejsze, to iść na przód i nie oglądać się za siebie - rzekł, na co dziewczyna pokiwała twierdząco głową i wytarła łzy w rękaw bluzy.

- Chodź, odwiozę cię do domu - powiedział, po czym oboje wyszli z mieszkania.

Jechali w ciszy, ponieważ nie chcieli ciągnąć dalszych rozmów. 

SangSo czuła się naprawdę źle, ponieważ nie znała prawdziwych uczuć Koreańczyka, lecz z drugiej strony nie ma zamiaru ponownie popełniać tego błędu i będzie polegać na Kim'ie, kiedy tylko będzie tego potrzebować. 

Po kilkunastu minutach zajechali pod dom dziewczyny.

W momencie, kiedy chciała wyjść z samochodu, Koreańczyk zatrzymał ją.

- Pójdę z tobą na wesele - powiedział, na co dziewczyna zaniemówiła.

- Może poznam tam jakąś ładną Koreankę, nie licząc ciebie oczywiście - dodał, a SangSo zaśmiała się.

Dziewczyna pożegnała się z TaeHyung'iem i momentalnie poszła do domu. Ostrożnie zamknęła drzwi i już miała zamiar udać się do swojego pokoju, lecz nagle światło w salonie zapaliło się.

- Gdzie uciekasz kochanie? - usłyszała głos bruneta.  Mimowolnie odwróciła się i ujrzała jego nagie ciało. Od razu zamknęła oczy.

- Nie jesteś tu sam. Ubierz się!

- Poprawka, pojechali gdzieś z jakieś dziesięć minut temu - powiedział wyjadając ryż z miseczki.

- A dlaczego jesteś nagi?

- Dlaczego tak bardzo chcesz wiedzieć? - zapytał i podszedł do dziewczyny, po czym zdjął dłonie z jej twarzy, czym jednocześnie zmusił ją do patrzenia na niego.

- Jak chcesz mogę ci pokazać.

- Nie, dzięki - powiedziała, po czym od razu skierowała się na schody.

- Skoro oboje nie mamy osoby towarzyszącej, to pojdziesz ze mną na to wesele? - zapytał, na co dziewczyna momentalnie zatrzymała się i odwróciła w jego stronę.

- Skąd jesteś pewny, że nikogo nie mam?




STEPBROTHEROpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz