Leżałam wpatrując się w męża po dość długim, przyjemnym seksie. Wiele myśli przelatywało przez moją głowę i... Bałam się jak cholera, muszę to przyznać. Skanowałam wzrokiem jego policzki z delikatnym zarostem, jego ostre rysy twarzy, suche usta, które uwielbiałam całować oraz te delikatne piegi, ledwo widoczne na skórze.
- Nad czym się zastanawiasz? - spytał Danny, poprawiając swoją wytatuowaną ręką moje włosy. - Emily, co się dzieję? - dodał ciszej.
-To dzisiaj - odparłam z gulą w gardle. - Muszę wreszcie zniknąć i zacząć wdrażać swój plan. - westchnęłam, błądząc palcami po tym jego lekkim zaroście. Chciałam go zapamiętać jak najbardziej się dało, każdy pieprzony milimetr jego ciała.
- Co mam powiedzieć Lily? - spytał z lekkim bólem, czy zawodem w spojrzeniu i podniósł się do siadu, gdy jego mięśnie prawie niezauważalnie się spięły, a pościel zsunęła się po jego brzuchu, zatrzymując się na kolanach.
- Jestem w Stanach, to wersja oficjalna. Jakiś mój krewny miał wypadek i potrzebuje opieki, a ja się zgodziłam - odparłam. - Napisz do mnie czasem, żeby wyglądało to wiarygodnie. Wiesz o co chodzi, wiadomości planowane, typu: Co tam słonko, jak u Petera? Na pewno sobie poradzisz. Po prostu... Zachowuj się całkowicie jakbym tam była, dobrze? Tak będzie łatwiej - westchnęłam, sunąc dłonią po jego udzie.
- Oczywiście... Zobaczysz się jeszcze z małą? - zapytał, chwytając moją dłoń, na co przymknęłam oczy.
- Nie - odparłam. - Próbowałam się z nią jakoś pożegnać, cały dzień próbowałam, uwierz mi, ale nie potrafię jej popatrzeć w te słodkie oczka, przepraszam - mruknęłam.
- Będzie zawiedziona - rzucił. - A co jak będzie chciała zadzwonić, zobaczyć cię?
- Wciśnij jej, że nie mam dostępu do internetu, a rozmowy są za drogie, czy że jest inna godzina i śpię... Cokolwiek, proszę, wymyślisz coś sensownego.
- Kiedy wrócisz? - zapytał, a ja wiedziałam, że to najtrudniejsza część tej rozmowy, więc westchnęłam i uciekłam wzrokiem, ale złapał mój podbródek stanowczo i szarpnął gwałtownie, żebym na niego popatrzyła, wyrażając tym swoją powagę.
- Danny, bardzo dobrze wiesz, jakie to może nieść za sobą konsekwencje... - zaczęłam.
- Nie obchodzi mnie to, kurwa. Masz do nas wrócić cała i zdrowa, rozumiesz? Nie ma innej opcji - powiedział władczo.
- Przestań... Wiesz, że prawdopodobieństwo, że coś pójdzie nie tak jest duże. - przyznałam lekko zirytowana, że nie chciał zrozumieć.
- Gówno mnie obchodzi jakieś twoje prawdopodobieństwo. Chociaż miałby się zdarzyć pieprzony cud, to mam cię zobaczyć z powrotem. Tutaj, w naszym łóżku, spokojną i szczęśliwą. I nie wypuszczę cię z tego domu, chociaż bym miał cię przywiązać na stałe do czego się da, jeśli tego nie obiecasz - zapowiedział.
- Nie mogę obiecywać takich rzeczy, dobrze wiesz do cholery, że zawsze dotrzymuję swoich obietnic - prychnęłam.
- Możesz obiecać i musisz. - prychnął, a potem posadził mnie na swoich kolanach. - Słucham.
- Danny...
- Przestań, kurwa i po prostu to powiedz.
- Dobrze. - westchnęłam, chociaż biłam się z myślami, ale patrzył na mnie tym swoim przeszywającym, ciepłym spojrzeniem. - Obiecuję, że mnie jeszcze zobaczysz.
- I że wszystko skończy się dobrze - dodał poważnie.
- I że wszystko skończy się dobrze - mruknęłam. - Mam nadzieję... - rzuciłam, a on czule mnie pocałował.
CZYTASZ
Łatwo zabić
ActionDwa tomy Próba normalnego życia kończy się fiaskiem i Blake musi wrócić na stare śmieci. Zmieniły się rządy, technologia, ale zabijanie się nie zmieniło. Zawsze był ktoś do usunięcia i ktoś od brudnej roboty, jak ona. Jednak sama nie jest w stanie p...