Rozdział 25.

3.3K 203 22
                                    

/sprawdzony/

- Dzień dobry profesorze! - powiedziałam wchodząc do sali wykładowej z Lukiem i Nathanem. Nasze zajęcia miały się zacząć dopiero za kwadrans i w sali nie było praktycznie nikogo. Wskazałam jakiemuś nerdowi, żeby wyszedł, co uczynił pospiesznie pod wpływem mojego wzroku. Zamknęłam za nim drzwi na klucz, co natychmiast spotkało się z podejrzliwym spojrzeniem Reeda.

- Ty jesteś Susan, tak? - zapytał, a ja przytaknęłam. - Więc możesz mi wytłumaczyć co tu się dzieje? - zaczął się irytować, ale ja tylko podeszłam do niego i wskazałam ręką krzesło.

- Musimy porozmawiać na pewien drażliwy temat - powiedziałam obojętnie. - Mianowicie, samobójstwo Ashtona Carlsona.

- Zabójstwo - powiedział chłodno. 

- Punkt dla pana - odparłam wesoło. - Tak, Ash nie zabił się sam, ale mój kawał był śmieszny, prawda? - zaśmiałam się lekko, co zabrzmiało trochę psychicznie.

- Wiedziałem. Cholera masz zbyt duża wiedzę, żeby to były tylko książki... - westchnął, a ja przytaknęłam.

- Owszem, znów ma pan rację, ale spokojnie. Wbrew pozorom nie jestem ta zła.

- Do jasnej cholery! Strzeliłaś komuś kulkę w łeb i nie jesteś zła? - Reed był coraz bardziej zdenerwowany.

- Ash współpracował z terrorystami. A ja współpracuje z rządem. Jest różnica prawda?

- Nieważne - odparł Reed zdezorientowany. - Wątpię, żebyście przyszli tu na pogadankę o życiu, więc czego chcecie.

- Spokojnie, dwóch rzeczy. Po pierwsze, nikt nie może o niczym wiedzieć, bo może się to skończyć dla pana źle, a po drugie, to jest Nathan, nowy uczeń. - odparłam obojętnie.

- Też morderca? - zapytał wykładowca z jadem w głosie.

- Przepraszam bardzo, ale bez obrażania. Też jestem po dobrej stronie. - odburknął Nate.

- Hej, profesorku... Ale tak, to się nie będziemy bawić - powiedziałam wkurzona, kiedy zobaczyłam, jak wyciąga nóż sprężynowy z kieszeni. W przeciągu kilku sekund wyrwałam mu go bez większego problemu, ale nadal byłam na niego zła. - Myślałam, że się polubimy, ale skoro masz z tym problem... - kiedy wypowiedziałam to zdanie, ostrze noża, który trzymałam wbiło się w policzek wykładowcy. Nacięłam kawałek jego skóry, na co syknął.

- Suka - powiedział, kiedy odsunęłam się od niego. 

- Chyba Susan... Za dziesięć minut mamy wspólny wykład. Radzę udać się do łazienki i coś z tym zrobić, bo inaczej studentki nie będą się tak śliniły na pana widok - uśmiechnęłam się szyderczo, a Nate zaczął się niepohamowanie śmiać. Reed wyszedł z pomieszczenia, ale ku mojemu zdziwieniu niezbyt przerażony tym co mu zrobiłam.

- Robisz się zbyt psychiczna - powiedział chłopak, a ja spiorunowałam go wzrokiem. 

- Uważaj, żebyś kiedyś na tym nie ucierpiał - odpowiedziałam.

- Cierpię odkąd cię poznałem - skomentował i oboje wybuchliśmy śmiechem. 

- To ostatni wykład. Co robimy później? - zapytał Luke, który przyglądał nam się już z mniejszym strachem, a raczej zaciekawieniem.

- Idziemy na siłkę! Trzeba cię nauczyć walczyć - powiedziałam uradowana.

- Ale ja przecież umiem się bić... Tyle lat boksu i wygranych walk - oburzył się chłopak.

- Pokonasz mnie to pogadamy - rzucił krótko Nate, a Luke dość pewny siebie zajął swoje miejsce, w oczekiwaniu na wykład. 

Po dziesięciu minutach, w pełnym składzie rozpoczęła się lekcja. Reed miał przygotowaną przemowę na temat płatnych zabójców i ich motywach zbrodni. Wiedziałam, że skierowane to było głównie do mnie i w pewnym momencie po prostu wybuchnęłam śmiechem, a Nate rozumiejąc o co mi chodzi, po chwili do mnie dołączył.

Łatwo zabićOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz