Rozdział 18.

3.2K 201 15
                                    

  /sprawdzony/

- O kurwa, łeb mi pęka! - obudził mnie głos Nathana. - Powiedz, że masz jakieś tabletki. - powiedział widząc, że się obudziłam, ale ja zaprzeczyłam ruchem głowy.  - Kurwa.

- Jezu ciszej, nie tylko ty masz kaca. - powiedziałam z grymasem na twarzy, bo myślałam, że moja głowa zaraz wybuchnie.

- Ciszej, ciszej... Sama się kurwa zamknij! - to już z dużo decybeli dla mojej głowy... Wypiłam pół butelki wody, która znajdowała się koło mnie i rzuciłam resztę chłopakowi. - Czemu prawie nic nie zostawiłaś!? - powiedział poważnie oburzony, co mnie cholernie zirytowało.

- Ciesz się, że w ogóle ci dałam kurwa. - syknęłam.

- Może jeszcze mam na kolana paść i ci ukłon złożyć jebana królowo. - powiedział tym samym tonem, a ja wstałam.

- A może byś się tak ogarnął, a nie zachowywał jak jebana kobieta w czasie okresu!? - wykrzyknęłam i podeszłam w jego stronę.

- A jakbyś się zachowywała gdyby twój przyjaciel umarł przez ciebie!?

- Bo kurwa nie pomyślałeś, że też lubiłam Jacka, a to rzeczywiście jest moja cholerna wina!?

- Masz rację. To jest twoja wina. Za szybko strzelasz i za wolno myślisz! - Nathan zacisnął pięść. Wiedziałam, że uderzę w czuły punkt i chłopak wpadnie w szał, ale jak się wyżyje to może zrobi mu się trochę lepiej.

- Hej! A może to twoja wina? Czemu nie potrafiłeś go uratować!? Czemu nie strzeliłeś do tego chuja wcześniej!? - wiedziałam, że przesadziłam, ale zrobiłam to dla jego dobra. Tak jak myślałam chłopak wpadł w furię.

Uderzył mnie prawym sierpowym, a moja głowa odskoczyła. Od razu rzuciłam się na niego ładując w jego nos dwa szybkie ciosy, jednak nawet nie skończyłam, a poczułam okropny ból, ponieważ kolano Nathana wylądowało na moim brzuchu. Zgięłam się odruchowo, lecz wiedząc, że chłopak będzie chciał uderzyć mnie łokciem w głowę, zablokowałam jego cios. Skontrowałam uderzeniem pięścią w brzuch i kolanem w głowę. Nate jednak był silny i ogarnął się szybko przystępując do kolejnego ciosu. Nie zdążyłam zablokować i dostałam w żebra. Bolały jak cholera. Upadłam. Miałam teraz tylko jedno wyjście. Ostatnimi siłami podniosłam się i mocno kopnęłam chłopaka w krocze. Nathan upadł, krzycząc z bólu, a ja korzystając z okazji przywaliłam mu w plecy. Tym sposobem chłopak leżał na brzuchu, a ja usiadłam na nim i związałam mu ręce z tyłu. Musiał się trochę uspokoić. Kiedy go już unieszkodliwiłam, sturlałam się i położyłam obok ciężko oddychając. Liczyłam na to, że dzięki obitym mordom, zejdzie z nas trochę emocji.

Wzięłam dwa głębsze oddechy i wstałam kierując się do wyjścia, nie zważając na liczne przekleństwa chłopaka, żebym go rozwiązała. Zgarnęłam ze stołu gotówkę i broń i udałam się do apteki. Kiedy wyszłam z budynku, emocje trochę opadły i dzięki temu mogłam pomyśleć. Nathan powiedział, że to była moja wina. Wiem, że zrobił to pod wpływem emocji i pewnie w innych okolicznościach takie słowa by nie padły. Ale ja wiedziałam, że to była prawda. To serio była moja wina. To wszystko stało się przeze mnie. Skręciłam w lewo i przeszłam kilka metrów. Weszłam do apteki, trochę zdziwiona faktem, że wszyscy patrzyli się na mnie jakbym się z choinki urwała. 

- Poproszę jakieś przeciwbólowe. - powiedziałam obojętnie.

- Dziecko kochane co ci się stało? - farmaceutka popatrzyła na mnie przerażona, a ja zrobiłam zdziwioną minę. - Co z twoją twarzą? - pisnęła przerażona kobieta, a ja dopiero teraz uświadomiłam sobie, że przed chwilą biłam się z Natem.

- Nic szczególnego. Nie będę pieprzyć, że spadłam ze schodów, bo to nieprawda. - powiedziałam obojętnie, na co kobieta zrobiła minę zatroskanej matki.

Łatwo zabićOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz