2.16. No tak, gangsterka.

1K 72 23
                                    

Danny's POV

- Stresuję się, kurwa. - potarłem dłonie o uda. - Dobrze wyglądam?

- Kochanie, wyluzuj, nie przejmuj się, będzie dobrze. - Emily klepnęła mnie w plecy.

- Cieszę się, że znalazłaś czas na tę kolację pomimo, że masz dużo pracy. - przyciągnąłem ją do siebie.

- Już zaplanowałam wszystko, teraz tylko dopracować i wykonać, także będzie mniej nerwowo niż przez ostatnie dni. - uśmiechnęła się. Cieszyłem się jej widokiem, bo w końcu się wyspała i do tego świetnie wyglądała w tych opinających ją spodniach i krótkim podkoszulku, który odsłaniał jej część brzucha. - Spróbuj tego makaronu, czy jest już wystarczająco miękki. - poprosiła, więc tak zrobiłem.

- Mamo, tato! Dobrze wyglądam w tej sukience? Spodoba się dziadkowi? - rzuciła blondynka, zbiegając po schodach.

- Na pewno się spodoba. Nakryj do stołu, kochanie - odparła Em, więc Lily ją posłuchała i nagle usłyszeliśmy dzwonek do drzwi.

- Kurwa, kurwa, kurwa - powiedziałem zdenerwowany. - Tak się boję.

- Nie rozumiem czego - zaśmiała się moja żona i poszliśmy w kierunku drzwi, otwierając je.

- Tato... I mamo? - wyszeptałam zdziwiony, a kobieta rzuciła mi się w ramiona, zaczynając płakać, więc mocno ją przytuliłem.

- Synku, tak się cieszę, że cię widzę - zapłakała.

- Ja też, mamo. - uśmiechnąłem się. - No już. - pogładziłem ją po plecach, a potem utkwiłem w męskim uścisku z tatą. - To jest Emily, moja żona, a to nasza córeczka Lily. - przedstawiłem dziewczyny.

- David i Clarie. - Mój ojciec uścisnął dłoń starszej blondynki. - Bardzo mi miło. A ty chodź tu mała do mnie. - kucnął i Lily wpadła mu w ramiona.

- Dziadek. - uśmiechnęła się szeroko, dając mu całusa w policzek. - I babcia? - bardziej spytała, a gdy kobieta przytaknęła, również ją przytuliła.

- Chodźcie do środka - zaprosiłem ich, więc weszli do wnętrza domu. - Lils nakryjesz jeszcze dla babci? - poprosiłem dziewczynkę, która przytaknęła. - Siadajcie. Myślałem, że będziesz sam, tato.

- Bo tak miało być, ale mama jak się dowiedziała, to nie wypuściła mnie samego. - uśmiechnął się lekko.

- Brakowało mi was - mruknąłem, wiedząc, że to trochę ciotowate, ale co mogłem zrobić.

- A więc, dlaczego Sydney? - rzucił tata, żeby zacząć rozmowę.

- O tym jak i o reszcie rzeczy z przeszłości może później - mruknąłem, kiwając znacząco głową na Lily, więc oboje zrozumieli, że to nie jest temat odpowiedni do rozmowy przy dziecku. - A wy wciąż mieszkacie w Chicago?

- Tak, ciągle w tym samym miejscu - odparła moja mama. - Wyglądasz tak dojrzale... Zmieniłeś się.

- Chyba zestarzałem - zaśmiałem się. - Do czterdziestki mi już niedaleko.

- A czym się zajmujecie?

- Ja, wraz z chrzestnym Lily prowadzę klub bokserski, a Dann czasem tam prowadzi jakieś treningi, ale ogólnie nie pracuje - odparła Em.

- I starcza wam pieniędzy? Macie niezły domek.

- Tak, mamy dość dużo oszczędności - rzuciłem.

- Tak w ogóle, Lily, dziadek przywiózł coś dla ciebie. Nie wiedziałem co może chcieć taka dziewczynka, więc masz tu kilka gadżetów i taki zegarek, podoba ci się? - Mój ojciec wręczył jej prezenty.

Łatwo zabićOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz