Rozdział 26.

3.2K 181 24
                                    

/sprawdzony/

- Nie możemy tak tego zostawić. Trzeba się zastanowić co zrobić, żebyśmy nie musieli się ukrywać do końca życia - powiedziałam wkurzona, kiedy wracaliśmy z nieudanej imprezy, na której napadło nas kilku typków.

- Musimy się ukrywać albo polować, ale nasze szanse na pokonanie Scorpiona w bezpośrednim starciu są żadne. 

- Albo... - powiedziałam kiedy w głowie zaświeciła mi się żaróweczka - Wiem, że to nie w moim stylu, ale możemy się z nim dogadać. Wystarczy dowiedzieć się co chcą w zamian za święty spokój.

- Tylko istnieje mały problem. Musielibyśmy się dogadać bezpośrednio ze Scorpionem, a nie ma żadnych szans żebyśmy przeżyli to spotkanie nawet jeśli udałoby nam się na nie dostać w jednym kawałku - zaoponował Nath, kiedy wchodziliśmy do pokoju.

- Dlatego musimy być lepsi i przewidzieć każdą sytuację...

- Nie ma ryzyka, nie ma zabawy - dodał Luke, ale wbrew pozorom ze smutna miną.

- Opracujmy więc plan - westchnęłam. - Nie jestem zbyt dobrym analitykiem, ale musimy coś wymyślić.

- Hej, wiem kto może nam pomóc! - powiedział po chwili Nate. 

- Rhoads - powiedzieliśmy radośnie praktycznie w tym samym momencie.

- Czekaj, mam gdzieś do niego numer... - wstałam i ruszyłam na poszukiwania telefonu.

Do: Aaron

Hej, potrzebuje się spotkać w miarę szybko. Podaj termin i miejsce.

Minęły jakieś trzy minuty zanim odpisał.

Od: Aaron

Akurat ci się udało, bo jestem w Bostonie. Za 30 minut na waszym kampusie. Mam tam znajomego, przyprowadzę go. Bar Nastya.

Do: Aaron

Przyjęłam sierżancie, bez odbioru!

Uśmiechnęłam się w duchu, a potem poinformowałam moich towarzyszy o naszych ustaleniach.

- Rhoads ma wtyki na Harvardzie? - zapytał zdziwiony Nate.

- Nie wiem jakim cudem, ale każda pomoc się przyda. Myślę, że Aaron nie przedstawiałby nam kogoś bez potrzeby - odparłam obojętnie.

Po trzydziestu minutach kierowaliśmy się już na wyznaczone miejsce. Mało przejmowałam się rzeczywistością, myśląc głownie o wariantach naszego planu, który wstępnie z Nathanem zarysowaliśmy. Był raczej dość słaby. Nikt nie miał pomysłu jak porozmawiać oko w oko ze Scorpionem, tak żeby wyjść z tego cało. Kiedy weszliśmy do słabo oświetlonego pomieszczenia ( co chyba było specjalnym zabiegiem, żeby stworzyć atmosferę, ale nie wyszło), zauważyłam Rhoadsa przy stoliku w rogu, który gadał z jakimś facetem obróconym do nas tyłem. Podeszłam do nich zdecydowanym krokiem, a Aaron od razu wstał i przywitał mnie uściskiem, na co parsknęłam.

- Mam dla ciebie niespodziankę, odwróć się - powiedział przez śmiech, a ja nie wiedząc czego się naćpał, tylko wykonałam jego polecenie.

Chłopak jeszcze głośniej wybuchnął śmiechem kiedy zobaczył nasze miny. A więc drugim facetem był profesor Reed.

- Jaja sobie robisz... - powiedział do Rhoadsa, a ja chciałam powiedzieć dokładnie to samo. - Stary, lubię cię, ale nie będę współpracować z nią.

- Wiem, że jest twoją studentką i etyka zawodowa ci utrudnia życie, ale ona nie jest tym za kogo się podaje - odpowiedział mu Aaron, a ja uświadomiłam sobie, ze nie zna naszej sytuacji.

Łatwo zabićOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz