Rozdział 41.

3K 198 48
                                    

/sprawdzony/

- Jestem świadomy, że nie znalazłaś się w gangu Scorpiona dobrowolnie, bo jeszcze ostatnio wyciągało cię stąd wojsko. Dlatego pomyślałem, że chcesz się wyrwać z tego wszystkiego. Chcę zaproponować ci współpracę. Wsadzimy Scorpiona i jego ludzi, a ty zyskasz wolność. Wystarczy, że mi pomożesz, bo jesteś naprawdę dobra... Nie ma sensu żebyś marnowała się przez długie lata w więzieniu - wygłosił swoją propozycję mężczyzna.

- To jest genialny pomysł! - powiedziałam uradowana, na co się uśmiechnął.

- Mam rozumieć, że się zgadzasz? - spytał zadowolony, że tak łatwo mu poszło.

- Nie - odparłam poważnie, a facet osłupiał.

- Dlaczego? Przecież to czysty układ... - zdziwił się Kwiatkowsky.

- Nie chcę umrzeć - odparłam obojętnie, wzruszając ramionami.

- Nie musisz się bać, możemy załatwić ci nową tożsamość i nowe życie - powiedział przekonująco, a ja się roześmiałam.

- Niezły teatrzyk, a teraz pozwól, że ja coś powiem - zaczęłam po opanowaniu napadu śmiechu, ale dalej rozbawiona. - Za dużo błędów chłopaki... Od czego by tu zacząć? Dyktafon. W tej sali nie ma podsłuchów, a przesłuchania nagrywacie dyktafonem. Jednak dzisiaj stoją tu dwa urządzenia, ale tylko nowe jest włączone. Gdyby tamto się zepsuło, nie stało by tu już, bo wywalilibyście go. Co oznacza, że rozmowa jest nagrywana, ale nie do policyjnych akt. Kiedy skończymy, przekażesz dyktafon pewnej osobie i zaraz dojdziemy do tego kto to jest. Ale może zacznijmy od początku. Nasze ostatnie spotkanie, było teoretycznie przypadkowe i niezwiązane z tym z czym związane jest to, ale już wtedy ogarnęłam, że nie jesteście zwykłymi policjantami. Po pierwsze sposób, w który mnie aresztowaliście... Zwisało wam czy ucieknę czy nie. Później bez najmniejszego zawahania, czy wyrzutów sumienia przyjęliście moją łapówkę, bo jesteście po prostu chytrzy na kasę. Kolejna sprawa dotyczy tego, że Yoko nie przejął się w ogóle tym, że wypuszczacie przestępce, bo było mu szczerze obojętne ilu będzie na wolności, a ilu za kratkami. Wczoraj, podczas aresztowania, nawalił też Nathan, bo znam go dobrze i nie zareagowałby z takim spokojem na całą sytuację, a ponadto nie wspomnieliście o tym, że go kojarzycie, a przecież to on przywiózł wam wtedy hajs. Dlaczego tak było? Bo zwyczajnie go znacie, może nawet dłużej niż ja - roześmiałam się. - Wracając do kolejnych błędów chłopaki, zleceniodawca trochę źle to zaplanował, bo po jakiego kija jechaliśmy na ten komisariat, jak przynajmniej dwa są bliżej terenu wyścigów. Chyba macie wystarczająco argumentów, więc pominę już małe niuanse dotyczące zachowania Yoko, Damona, Danny'ego czy Natha. Ogólnie Scorpion się nie popisał... 

- O czym ty w ogóle mówisz - szef policji próbował udawać zdziwionego.

- Wiem, że to był test zaufania dla mnie i Luke'a i bardzo źle bym skończyła, jakbym zgodziła się na waszą ofertę... Jeśli chodzi o chłopaka, to zgaduję, że też się nie zgodził, bo po pierwsze wie, że to ja o wszystkim decyduję, a po drugie nie zostawiłby tam Cassie. Ale powiem wam, że było śmiesznie, tylko do szkoły aktorskiej to wy lepiej nie idźcie... Wiem, że to co powiedziałam było ryzykowne, bo mogę się mylić i właśnie wyznałam wszystko policji, ale moja intuicja nigdy nie zawodzi. - uśmiechnęłam się i zbliżyłam do dyktafonu. - Scorpion, musisz się bardziej postarać, żeby mnie sprawdzić...

- Brawo, rozwiązałaś zagadkę. - Mój rozmówca przewrócił oczami. - A teraz nam się dostanie, że spieprzyliśmy sprawę...

- Byłam w magazynie dwa razy w tym tygodniu, a ty się boisz jakiegoś opieprzu? Żałosny jesteś... - rzuciłam z pogardą.

- Weźcie ją stąd i odwieźć ich wszystkich do kwatery, a potem nagranie do szefa - rzucił do chłopaków, więc mnie rozkuli, a pierwsze co zrobiłam, to walnęłam Yoko w twarz.

Łatwo zabićOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz