Rozdział 27.

3.3K 183 37
                                    

/sprawdzony/

Wiem, że jest poniedziałek i nie powinno być rozdziału, ale to prezent dla Olawiktoria5 która ma dzisiaj urodziny!
Dedykuję ci ten rozdział kochana, wszystkiego najlepszego!!! ♥️

- Ale tak jak mówię, nie znam się na tym kompletnie i to tylko taki wymysł mojej wyobraźni... - skończyła swoją wypowiedź Cassie.

- Powiem ci, że jak dla mnie to jest... - zaczęłam, ale Rhoads mi przerwał.

- Genialne!

- Myślę, że trzeba dopracować szczegóły, ale ogólnie to naprawdę dobry pomysł - powiedział Reed, a dziewczyna uśmiechnęła się promiennie. - Aaron, myślę, że się tym zajmiemy.

- Co zamierzacie zrobić? - zapytałam autentycznie ciekawa.

- Podrasujemy niektóre szczegóły, jak na przykład zamiast użyć schodów czy windy, pójdziemy pożarowymi - odpowiedział Rhoads.

- Poradzicie sobie? - zapytałam jeszcze, a oni posłali mi takie same spojrzenia, jak moje kiedy ktoś oferuje mi naukę samoobrony.

- Ja i Reed prawie dostaliśmy się do żandarmerii, na analityków, ale niestety ktoś wkupił się na nasze miejsca...

- Wow serio był pan w wojsku? - zapytał Luke, jak małe dziecko widzące karuzelę.

- Dziesięć lat, a potem trafiłem tu. W końcu kryminalistyki nie da się nauczyć z książek - powiedział z przekąsem patrząc na mnie. - Dlatego od razu wiedziałem, że mała nie ma tej wiedzy tylko w teorii, ale nie mogłem jej rozgryźć przez jej wiek właśnie. Na doświadczenie wojskowe za młoda, a na ulicznego gangstera albo dealera dragów w liceum zbyt profesjonalna... - podsumował.

- Dlatego moje groźby nie spowodowały żadnej reakcji? - zastanowiłam się na głos. - Jeśli byłeś w wojsku, to jesteś zdecydowanie twardy psychicznie i kilka słów nie zrobi na tobie wrażenia.

- Brawo Einsteinie! - sarknął, a ja przewróciłam oczami.

- W takim razie powodzenia! - krzyknęłam wychodząc, uradowana tym, że mam wolną niedziele.

- Nie tak szybko! - zawrócił mnie Aaron. - Chyba zapomniałaś o naszej wczorajszej umowie - na jego twarz wyskoczył banan, kiedy jęknęłam. - Biegać nie będziesz, bo masz uwalone żebra, ale zawsze możesz porzucać nożami do ruszającej się tarczy - powiedział zadowolony ze swojego pomysłu, a Nath roześmiał się z mojej miny skazańca. - A ty co się cieszysz jak głupi? Razem z nią na trening! - tym razem to ja lekko się uśmiechnęłam.

- Tak jest sierżancie - odpowiedziałam zdawkowo, na co Aaron uniósł głowę z wyższością, a Reed pokręcił rozbawiony głową.

- Ale masz autorytet. - szepnął do kolegi, a my udaliśmy się na poszukiwania dobrego miejsca do takiego treningu, bo to nie było łatwe znaleźć coś takiego na kampusie uczelni.

- O czym mówił Rhoads? - zapytał mnie z zaciekawieniem Nate.

- Stwierdziliśmy wczoraj, że muszę popracować nad koncentracja i obroną.

- Co prawda, to prawda... Zbyt często dostajesz i ratuje cię tylko to, że jesteś silna.

- Tak naprawdę nie wiem co się ze mną dzieje.

- Może po prostu więcej treningów, a mniej bójek - chłopak wzruszył ramionami.

- Masz racje, trzeba to ograniczyć do minimum, a nie bić się dla przyjemności - westchnęłam. - Ciebie tez to dotyczy - uśmiechnęłam się lekko.

Łatwo zabićOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz