2.4. Szmata.

1.2K 81 29
                                    

❗️❕❗️Koniecznie sprawdźcie czy czytaliście poprzedni!

- O kurwa - rzuciłam, nie kryjąc zdziwienia lecz nastolatek chyba nie ogarnął, bo pociągnął swojego wujka za rękę i do mnie podszedł.

- Ja pierdolę, to jest jakiś żart - mruknął mężczyzna, również niedowierzając. - Ale po kim innym mógłbym spodziewać się takiej walki. - uśmiechnął się lekko.

- Wujku, to jest właśnie ta kobieta, która uratowała mi wczoraj tyłek, mówiłem ci - rzucił Sam.

Jaki on jest tępy.

- Ty pojebany kablu, mówiłam, że masz trzymać dziób na kłódkę - warknęłam w jego stronę. - A ty donosisz od razu to jebanego dyrektora FBI?

- Też miło cię widzieć - odparł Wilcox, trochę urażony.

- Nate! Mamy gościa! - krzyknęłam, więc chłopak do mnie podszedł.

- O kurwa, a ty tu czego? - rzucił z kwaśną miną.

- Ej no co wy tacy na mnie wkurwieni? - zaśmiał sie Robert. - Co prawda nie spodziewałem się, że was jeszcze kiedykolwiek spotkam, i to na drugim końcu świata, ale może umówimy się na jakąś kawę i opowiecie co tam u was?

- Stary, coś ci sie pomieszało... Wsadziłeś nas do paki, do zaostrzonego, a teraz jak gdyby nigdy nic jesteśmy przyjaciółmi? - zaśmiał się Nate ironicznie, a ja położyłam mu rękę na ramieniu, żeby go uspokoić, bo zachowywał się trochę za głośno.

- Oh, nie przesadzaj... Emily dostała tylko dwa lata za zmasakrowanie człowieka przy tylu świadkach, a ty tylko pięć lat za tyle przestępstw. Wiesz ile to załatwiałem?

- A co z moim ojcem? - rzucił dalej wkurzony.

- To nie ja to prowadziłem. Po naszej akcji dałem sobie spokój, a potem przeniosłem się do wydziału przestępstw finansowych, bo chciałem w spokoju za biurkiem spędzić ostatnie dwa lata do emerytury.

- Dobra skończmy - westchnęłam. - Chciałam porozmawiać o Samie, a na pogadankę o życiu możemy się umówić kiedy indziej. Chodźmy, tam jest biuro, można usiąść. - wskazałam ręką odpowiedni kierunek.

- No to co z moim siostrzeńcem?

- W sumie teraz to zastanawia mnie trochę jak mając wujka w FBI można mieć tak beznadziejny poziom samoobrony? Ja naprawdę nie chcę cię obrażać młody, ale jesteś taką kurwa ciotą, że aż żal patrzeć. - przyznałam.

- Nie każdy potrafi zabić kogoś gołymi rękami, prawda? - stwierdził Wilcox, więc posłałam mu mordercze spojrzenie.

- Ja wiem, że dla was jestem gówniarzem i tak dalej, ale może mi ktoś wyjaśnić o co chodzi, bo to zaczyna być coraz dziwniejsze - mruknął cicho chłopak.

- Stare sprawy, powiedzmy, że twój wujek pomógł mi i jednocześnie wpakował za kratki... - wyjaśniłam w skrócie. - Nieważne, ja nie mam ci tego za złe, co najwyżej Nate, to był dość trudny czas dla naszej dwójki. - Ostatnie zdanie skierowałam do Roberta.

- Masz obrączkę. - zauważył mężczyzna. - Dawno wzięliście z Nathanem ślub?

- Czekaj, co? - zaczęłam się niekontrolowanie śmiać i zanim się uspokoiłam minęło trochę czasu. - Ja i on? Wilcox ty naprawdę masz coś z głową. Za dużo leków, staruszku.

- To z kim ty niby jesteś? - uniósł brew.

- Znasz, ale ci nie ufam, więc nie mogę ci powiedzieć - rzuciłam poważnie.

- Nie jestem już glina. Wtedy zrozumiałem, że czasem liczy się coś więcej niż bycie pierdolonym służbistą - stwierdził i szczerze powiem, że te słowa mnie zszokowały.

Łatwo zabićOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz