Rozdział 32.

2.9K 209 26
                                    

/sprawdzony/

Przeczytaj notkę pod tekstem koniecznie i zostaw gwiazdkę :)

- Możesz się już do cholery zamknąć? - wrzasnął strażnik, podchodząc do krat, bo śpiewałam od ponad godziny.

- Jak ładnie poprosisz. - wystawiłam mu język i dalej próbowałam wyciągnąć tę cholerną arię. Miałam dość dobry słuch, ale nie byłam sopranem i nie mogłam doczyścić dźwięku, więc wychodził jazgot. 

- Kurwa! Zamknij ryj! - mężczyzna zdenerwował się jeszcze bardziej, a ja się roześmiałam.

Usłyszeliśmy kroki, więc ostatecznie przestałam męczyć moje struny głosowe i chciałam zobaczyć co się dzieje. Ku mojemu zadowoleniu zobaczyłam Yoko, który prowadził jakiegoś dzieciaka do celi. Zapewne musiał być pełnoletni, ale myślę, że dopiero po osiemnastce.

Czyli w zasadzie niewiele młodszy od ciebie.

Ale na pewno o wiele głupszy - zadrwiłam w myślach. 

- Gdzie mam go odstawić? - zapytał obojętnie funkcjonariusz.

- Do dwunastki - uśmiechnął się szyderczo facet - Może w końcu młoda przestanie się drzeć wniebogłosy.

Mężczyzna podprowadził więc chłopaka pod drzwi, odpiął mu kajdanki i poczekał, aż strażnik wyłączy wszystkie zabezpieczenia. Później, ku mojemu zdziwieniu, Yoko bardzo brutalnie wrzucił dzieciaka do celi, tak, że tamten prawie uderzył się o łóżko upadając.

- Mam nadzieję, że szybko nie wyjdziesz gnojku - warknął policjant w jego stronę, a ja wysłałam mu zdziwione spojrzenie. - Teraz to ja jestem tym złym - szepnął do mnie, a ja się uśmiechnęłam. - Wpadnę po ciebie później, bo musisz nam jeszcze wyjaśnić nielegalne posiadanie broni, kotku - powiedział trochę głośniej, a ja przytaknęłam.

Zostawił nas samych, a ja usiadłam na łóżku przyglądając się chłopakowi. Miał około dwóch metrów wzrostu, chodził pewnie do liceum. Był bardzo przeciętnym brunetem o zielonych oczach. Na lewym przedramieniu miał tatuaż węża, a na prawym niezrozumiałe dla mnie znaki japońskie. Nie był przypakowany, ale wysportowany. 

- Co się gapisz mała? - warknął w moją stronę.

- Bo mogę - syknęłam. - Za co siedzisz? - zapytałam z czystej ciekawości.

- Nie twoja liga panienko...

- Tego jestem świadoma, bo jak byłbyś na moim poziomie, to nie bylibyśmy w jednej celi... - rzuciłam obojętnie.

- Złapali mnie na nielegalnym wyścigu, do tego posiadanie narkotyków, pistoletu bez pozwolenia i pobicie policjanta na służbie - wyznał dumnie, jakby to było jakieś osiągnięcie. - A ty co dziewczynko? Poszarpałaś się z koleżanką na imprezie, czy kupiłaś pierwszy raz ziółka i niefortunnie wpadłaś? - zapytał z chamskim uśmiechem.

- Niestety nie trafiłeś - odparłam obojętnie. - W zasadzie to siedzę za zabójstwo. - napawałam się miną chłopaka, który nie wiedział co ze sobą zrobić.

- Jak to się stało? Potrąciłaś kogoś samochodem, czy uderzył się głową przy kłótni? - dalej ciągnął rozmowę, ale już mniej pewnie.

- Strzeliłam mu w skroń i upozorowałam samobójstwo, ale myśl sobie co chcesz - westchnęłam obojętnie, obserwując z wewnętrzną radością, jak mój towarzysz zaczyna się bać.

Nie odzywał się już, tylko skanował moje ciało, oczywiście do momentu, kiedy wysłałam mu mordercze spojrzenie.

- Hej, młoda! - krzyknął ktoś.

Łatwo zabićOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz