Lily's POV
Siedziałam właśnie w pokoju, głowiąc się nad bardzo trudnymi zadaniami z matmy. Nauczycielka była głupia, dała mi tak dużo do zrobienia, ale to ja teraz musiałam się męczyć, zamiast grać sobie w coś na konsoli. Oby jej ktoś powiedział coś niemiłego.
Do tego te dziewczyny znów mnie zaczepiały, ale nawet nie mówiłam rodzicom, bo by się martwili, a jak trzeba to sama sobie poradzę z pizdami. Jeszcze zobaczą czy to takie fajne, gdy jutro w klasie zgarnę wszystkie super zabawki, którymi będą się chciały bawić.
Dobrze by było, gdyby się rozpłakały. Miałyby za swoje.
- Obiad! - usłyszałam głos mamy, więc zostawiłam długopis, po czym zwlekłam się z łóżka i podreptałam na dół po schodach, uważając oczywiście, żeby jak debil nie stawać na liniach, a potem usiadłam na krześle i mama podała mi talerz.
Mój ulubiony, syrenkowy talerz.
- Z czym to? - spytałam, niechętnie grzebiąc widelcem w makaronie, bo wyglądało trochę jak to niefajne żarcie ze stołówki, które podają dzieciom baby z dziwnym wąsem. Doklejają go sobie? Ale po co?
Ludzie są bardzo trudni do zrozumienia.
- Jak się postarasz, to znajdziesz krewetki i trochę innych owoców morza. Spróbuj, nie pożałujesz - powiedziała do mnie z uśmiechem, więc wzięłam kęs i nie było to super odlotowo pyszne, jak jedzenie, które robił tata, ale dało się zjeść. Wiedziałam, że mama też się stara gotując mi wszystko z planu, więc się lekko się uśmiechnęłam. - Lilka, jak nastrój przed treningiem dzisiejszym?
- Jest ok - rzuciłam, zajadając dalej.
- A dlaczego mnie okłamujesz? - westchnęła mama, siadając obok i pogłaskała mnie po głowie.
Skąd ona zawsze to wie!? Mama wszystko wie.
- Bo... Cieszę się, tylko mam zakwasy i trochę mi się nie chcę - odparłam, czerwieniąc się. Pewnie sobie pomyśli, że jestem głupim dzieciakiem, a ja już jestem duża, dlaczego oni tego nie widzą...
- To normalne. - pocałowała mnie w czoło, co uznałam za dobry znak. - Ale po treningu i po zawodach zobaczysz, że było warto. No i już jutro dzień bez ćwiczeń, więc wypoczniesz. - pogłaskała mnie.
I w końcu znajdę czas na dokończenie naszego domu w Simsach. Co prawda, troche krzywy jest, ale stoi. I tata mówi, że ładny.
- Mam trudne zadanie z matematyki - wypaliłam po zastanowieniu. - Pomożesz, mamo? - spytałam, bo już nie miałam siły do tego głupiego dzielenia. Kto to wymyślił?
- Oczywiście - odparła.
Dlatego zjadłyśmy i wyszłyśmy na górę i mama mi pokazała jak wszystko zrobić. Ona była bardzo, bardzo mądra. I piękna. I mocno ją kochałam.
- Czemu dostaliście takie trudne zadania? Przecież to jeszcze nie wasz poziom. - zmarszczyła brwi, gdy chowałam książki.
Ojć, niedobrze.
- Tylko ja dostałam. - przyznałam się. - Gadałam na lekcji i pani się zdenerwowała.
- Mała buntowniczka - zaśmiała się mama. - No dobrze, zbieraj się pomału na trening - powiedziała, więc kiwnęłam głową, ciesząc się, że mnie za to nie okrzyczała. To nie była moja wina. Po prostu, rodzice zawsze mi tłumaczą, że trzeba sobie w życiu ustalać jakieś priorytety. Dlatego musiałyśmy omówić z Vane na matmie nowy odcinek syrenek i to nie mogło czekać. Są rzeczy ważne i ważniejsze.
Poszłam do szafy i ze sportowej półki wzięłam sobie czarne legginsy w gwiazdki i różowy top, który odsłaniał brzuch. Jak miałam treningi tylko z wujkiem Nate'm to wolałam założyć to, żeby widział dokładnie gdzie uderza, bo inaczej bolało, a potem miałam siniaki.
CZYTASZ
Łatwo zabić
ActionDwa tomy Próba normalnego życia kończy się fiaskiem i Blake musi wrócić na stare śmieci. Zmieniły się rządy, technologia, ale zabijanie się nie zmieniło. Zawsze był ktoś do usunięcia i ktoś od brudnej roboty, jak ona. Jednak sama nie jest w stanie p...