Rozdział 22.

2.9K 180 27
                                    

/sprawdzony/

- Nie bądź zła. Luke tak pomyślał, bo studiuje tą pieprzoną kryminalistykę i w każdym doszukuje się mordercy - powiedziała Cassie, kiedy weszłyśmy do pokoju. Byłam cholernie zła na chłopaka. Nie z powodu, o którym myśleli inni, tylko dlatego, że wymyślił sobie tą pieprzoną walkę... Przez to muszę być bardziej ostrożna, a Ash już mi tak łatwo nie zaufa.

- Zostawmy ten temat... Powiedz mi coś o Ash'u... Spodobał mi się - powiedziałam po chwili już opanowana, a dziewczyna się uśmiechnęła. 

- Jest dość dziwny - powiedziała. - Praktycznie cały czas siedzi na kompie i pisze różne algorytmy i programy. Barbie do niego zarywa, ale cały czas ją spławia - wybuchnęłyśmy śmiechem. - Ale masz rację. Jest przystojny i gorący.

- Widziałaś jego ciało na siłce? - powiedziałam, mając na myśli niezłe mięśnie ramion i brzucha.

- No chłopak ma kasę, jest ładny, a do tego mega mądry... Jakbym nie była zajęta to też bym brała - znów się roześmiałyśmy.

Poszłam wziąć prysznic, a potem Cassie opatrzyła mi rany na twarzy, bo okazało się, że jej ojciec jest lekarzem i często mu pomagała jak była dzieckiem.

- Jeszcze raz przepraszam za Luke'a - powiedziała smutna.

- Spokojnie. Na jego miejscu też bym tak pomyślała. 

I miałabyś rację...

***

- Ohh! Nareszcie piątek - krzyknęłam rzucając się na łóżko. Wykłady i nauka są tak cholernie męczące... Dobrze, że nie musiałam się uczyć na niektóre przedmioty, ponieważ pewne rzeczy po prostu wiedziałam.

Ciekawe skąd.

A cicho. Przez tydzień udało mi się tylko kilka razy pogadać z Ash'em więc sytuacja nie była zbyt dobra. 

- Zwykle w piątki chodzimy na imprezy. Idziesz z nami? - zapytała Cassie, śmiejąc się z mojej obecnej pozycji.

- Jasne! A kto idzie? - zapytałam podrywając się z łóżka, co dziewczyna znów skomentowała śmiechem.

- Ja, Luke, Vicky, Ethan, Ash i Lucy. James i Michelle idą na randkę, więc tym razem do nas nie dołączą - powiedziała, a ja się uśmiechnęłam.

- To co, zbieramy się? Muszę się odpieprzyć, to może uda mi się wyrwać Ash'a - zaśmiałam się.

- Chyba w twoich snach. On jest mój - syknęła Nicole, którą jak zwykle zignorowałam.

Ubrałam czarną sukienkę zakończoną koronką, którą Aaron wybrał mi w jednym ze sklepów. Nie była zbyt krótka, więc czułam się w niej w miarę swobodnie. Na udzie zaczepiłam sobie pasek, do którego przymocowałam trzy noże. Włożyłam krwistoczerwone szpilki, modląc się o to, żeby podczas jakiejś możliwej akcji się w nich nie zabić. Włosy wyprostowałam i zrobiłam niezbyt mocny, lecz wyrazisty makijaż. Włożyłam jeszcze jeden nóż do stanika i w zasadzie byłam gotowa.

- Wow. Nieźle wyglądasz - powiedziała Cassie kiedy wyszłam z łazienki.

- A ty jeszcze lepiej - powiedziałam autentycznie zaskoczona. Dziewczyna miała na sobie błękitną, rozkloszowaną sukienkę i czarne szpilki. Pokręciła swoje kasztanowe włosy, które opadały teraz na promienistą twarz. Na ustach miała przepiękną czerwoną szminkę, a na powiekach idealną kreskę. Wyglądała cudownie, lecz nie wyzywająco. - Idealnie.

Usłyszałam gwizdy i popatrzyłam w kierunku drzwi. Stali tam już nasi chłopcy ubrani w koszule i jeansy. Luke miał swoje krucze włosy postawione na żelu, a Ash ze swoją czupryną wyglądał... no po prostu jak Ash. Ruszyłam w stronę drzwi uprzednio sprawdzając przy okazji czy moje noże nie ruszają się z miejsca. Wyszliśmy przed budynek gdzie czekały Vicky i Lucy razem z dwoma taksówkami. Ethan powiedział, że jedziemy do Blue Night w Bostonie. Podobno jest to najlepszy klub w mieście. gdy dotarliśmy na miejsce, usłyszałam muzykę. Była straszna kolejka do wejścia, ale nie staliśmy w niej, ponieważ Luke znał ochroniarza, który bez problemu nas wpuścił. Pierwsze odczucia to o wiele za głośna muzyka, odór potu i alkoholu oraz duchota.  Jednak po chwili mój organizm przystosował się do otoczenia. Ku mojemu zdziwieniu podeszliśmy do vipowskiej loży i praktycznie natychmiast udało się nam zamówić alkohol. Na początek wzięłam sobie drinka, bo nie chciałam się upijać w trzy dupy. Po ostatnim okresie w moim życiu postanowiłam, że już nigdy więcej nie wezmę alkoholu w takich ilościach. Cieszył mnie fakt, że Ash zamówił sobie whisky, bo musiałam jakoś się do niego zbliżyć, a jak będzie pijany to sam ułatwi mi zadanie. 

Łatwo zabićOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz