Rozdział 43.

2.7K 170 34
                                    

  - O kurwa - rzuciłam, na widok, który mi się ukazał. - Jestem pod wrażeniem, jesteśmy w lesie. Po lewej widzę drzewo, o kurde, po prawej też! - powiedziałam z ironią, przewracając oczami. - Nie spodziewałam się Danny, że weźmiesz mnie do lasu... Chcesz mnie zgwałcić? - Posłałam mu pytające spojrzenie, a on się uśmiechnął.

- Mówili, że jesteś inteligentna... - westchnął rozbawiony.

- To może chciałeś mi pokazać, że horrory są straszne? - spytałam znów. - No gdzie ten gościu z piłą motorową?

- Cicho głuptasie... Patrz tam. - Wskazał palcem na wąską ścieżkę wśród drzew. Poszliśmy więc w tamtą stronę, a droga zajęła nam zaledwie kilka minut i już po chwili znajdowaliśmy się w pięknym miejscu. Polana, a na środku mały, zamarznięty staw. W świetle zachodzącego słońca, ta zimowa sceneria wyglądała przeuroczo.

- Gdzie ty znalazłeś takie miejsce w Bostonie? - zdziwiłam się patrząc dalej w osłupieniu.

- To jest moje dzieciństwo... Tutaj spędziłem pierwsze "naście" lat życia, dopóki się nie zjebało... Pięknie, prawda? - Podszedł do mnie i objął mnie ramieniem.

- Jest naprawdę cudownie... - westchnęłam, a chłopak nagle zniknął. Wrócił po chwili, niosąc koc i gitarę. - Nie mów mi, że grasz... To by było zbyt... Dziwne? - rzuciłam, a on parsknął śmiechem.

- To co ci zaśpiewać, kotku?

- Jak będziesz umiał jeszcze śpiewać, to się zacznę zastanawiać, czy to nie sen...

When the days are cold
And the cards all fold
And the saints we see
Are all made of gold

When your dreams all fail
And the ones we hail
Are the worst of all
And the blood's run stale

I wanna hide the truth
I wanna shelter you
But with the beast inside
There's nowhere we can hide

No matter what we breed
We still are made of greed
This is my kingdom come
This is my kingdom come

When you feel my heat
Look into my eyes
It's where my demons hide
It's where my demons hide
Don't get too close
It's dark inside
It's where my demons hide
It's where my demons hide  *

- To jest takie... - westchnęłam kiedy skończył, nie śpiewając drugiej zwrotki.

- Prawdziwe? - wyszeptał odkładając gitarę.

- Po raz pierwszy naprawdę nie wiem co powiedzieć - rzuciłam patrząc lekko nieobecna w przestrzeń. Wzruszyłam się, cholernie. Co się ze mną stało? Ten tekst jest o mnie, o nim, o każdym z nas. Jestem taką beznadziejną suką, ale może jednak mam w sobie to człowieczeństwo? Czy naprawdę jesteśmy stworzeni ze zwykłej chciwości? Nie ma wartości, których nie dałoby się porzucić? Jestem słaba w rozkminianiu takich rzeczy...

- To nie mów nic. - Wzruszył ramionami i mnie przytulił. Siedzieliśmy tak w ciszy nieokreślony czas myśląc o tym wszystkim...

- Przepraszam za to, ale... Coś we mnie pękło. Naprawdę ładnie śpiewasz - odezwałam się w końcu.

- Muzyka jest najlepszym lekiem na serce, kotku. Dlatego chyba jeszcze w ogóle je mam - rzucił głaszcząc mnie po głowie.

- Dziękuję ci. Uświadomiłeś mi coś bardzo ważnego, wiesz? - westchnęłam, a on tylko mruknął coś niezrozumiale.

- To co robimy? - spytał po chwili.

- A co chcesz, Dann?

- Wiesz... Teoretycznie możemy robić bardzo różne rzeczy. - Poruszał dwuznacznie brwiami, a ja walnęłam go lekko w głowę. - Oj, no żartowałem przecież... Wojskowy by mnie zabił - roześmiał się chłopak. - Nie ma tu za wiele atrakcji, w dzieciństwie tu głównie rozmyślałem.

Łatwo zabićOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz