Rozdział 15.

3.5K 212 22
                                    

/sprawdzony/

- Załóż kaptur - szepnęłam do Nate'a, a on wykonał moje polecenie.

Było już po 10 wieczór, środek tygodnia, więc nie było zbyt wielu imprez. Ulice w tej części miasta dość szybko pustoszały, zasypiając spokojnie. Kilku młodych, wstawionych dość mocno chłopaków kręciło się w okolicy. Skręciliśmy w lewo, mijając kawiarnię na rogu. Weszliśmy do całodobowego sklepu i kupiliśmy lekki prowiant oraz wybielacz. Czekała nas długa noc. Musieliśmy wtopić się otoczenie. Niewidzialność była kluczem do sukcesu.

Po wyjściu ze sklepu, udaliśmy się w przeciwnym kierunku. Raczej nie wyglądaliśmy zbyt podejrzanie. Dwójka młodych ludzi w ciemnych bluzach, z torbą sportową i plecakiem. Nikt nie powinien odkryć, że za kilka godzin ktoś może zginąć z naszej ręki. A w zasadzie to mojej, bo to ja miałam być strzelcem. Byłam dobrze przygotowana. Nie tylko broń się liczy. Ważny jest moment. Trzeba odciąć się psychicznie oraz wytrzymać fizycznie. Jedno drgnięcie ręki, a pocisk może minąć cel nawet o 10 metrów. Zatoczyliśmy łuk, w celach bezpieczeństwa. Mieliśmy wszystko zaplanowane. Przez dwa dni, przy pomocy Jacka udało nam się dużo osiągnąć.

- To tutaj. - powiedziałam cicho, a Nathan kiwnął głową.

Weszliśmy do wysokiego, lecz starego budynku. Zwykła kamienica, w zwykłym brytyjskim mieście. Wspięliśmy się po schodach na najwyższe, opustoszałe piętro. Nathan cicho, lecz skutecznie wyłamał zamek w drzwiczkach, więc już po chwili chodziliśmy po pomieszczeniu, rozpakowując najpotrzebniejsze rzeczy oraz szukając strategicznie dobrych miejsc do obserwacji. Pomieszczenie było dość przestronne, ponieważ praktycznie puste. Trzy okna wychodziły na trzy różne kierunki Londynu. Na szczęście jedno z nich nie dawało dobrego widoku, więc mieliśmy do obstawienia tylko dwie strony. Północ i wschód. Kamienica na rogu. Nathan dobrze wybrał. Siedzieliśmy w ciszy. Przykryłam się kocem opierając głowę o ścianę w wygodnej pozycji. Sharewood mogła pojawić się nie wcześniej niż za godzinę, ponieważ przed naszym wyjściem, Jack zlokalizował ją we Frankfurcie. Można było więc trochę odpocząć. Nie mówię od razu o śnie, lecz rozluźnieniu mięśni i  odpoczynku umysłowym.

- Czymś się martwisz. - stwierdziłam patrząc na Nathana i tym samym wyrywając go z zamyślenia.

- Hyy?

- Widzę to w twoich oczach. - powiedziałam poważnie.

- Wydaje ci się...

- Mów.

- Chodzi o Jacka... - powiedział nieufnie chłopak. - Jest w niebezpieczeństwie i wszyscy zdajemy sobie z tego sprawę. Pomaga nam bo jestem dla niego jak starszy brat... Zawsze starałem się go chronić i on to docenia. Na pewno wiesz z mojej teczki, że mój ojciec zginął w Afganistanie, gdy byłem dzieckiem, a matka 2 lata temu zmarła na raka. To od wtedy w tym siedzę.

- Zrobiłeś to dobrowolnie?

- Tak... A w zasadzie... Powiedzmy, że spodziewałem się czegoś innego, ale jak już przeszedłem szkolenie to stwierdziłem, że skoro nie mam do czego wracać, to spróbuję swoich sił. Okazało się, że jestem całkiem dobry, więc zostałem. A chłopaka znam od dziecka.

- Co chcesz w takim razie zrobić z Jackiem kiedy już wykonamy zadanie? Będziemy musieli się stąd w miarę szybko zwijać. Za max tydzień nas tu nie będzie...

- Właśnie nad tym się zastanawiam. A co jeśli weźmiemy go ze sobą?

- Ale czy on tego chce... Wiesz, że jest przywiązany do swojego kraju. - powiedziałam patrząc na rosnący smutek w oczach chłopaka.

Zastanawiałam się, co skłoniło go do tego, żeby się przede mną otworzyć... Był dobrze wyszkolony i wiedział, że nie można nikomu pokazywać swoich uczuć i słabości. Ani wrogom, ani przyjaciołom. Więc czemu powiedział mi o wszystkim? Czemu mi zaufał? Zauważyłam, że ostatnio coś działo się w naszej relacji. Nie mówię o jakiś iskierkach miłości, bo bez przesady, ale zauważyłam tą mimowolnie tworzącą się delikatną nić. Czego? Przyjaźni, przywiązania? Nie znałam się na tym. Psychologia nie była moją mocną stroną... Umiałam wyczuć drugą osobę, bo to było ważne w mojej pracy, ale nikt nie potrafi wejrzeć wgłąb samego siebie, swojego umysłu i serca. Lecz brak przywiązania to moja życiowa zasada i muszę się przy niej trzymać...

Łatwo zabićOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz