Rozdział 24.

3.1K 192 24
                                    

/sprawdzony/

- Whisky z lodem - powiedziałam do kelnerki. - Dwa razy - dodałam, patrząc na załamaną Cassie.

- Dlaczego Ash się zabił? Przecież jego życie było praktycznie idealne... - dziewczyna rozpaczała już od dobrej godziny. Siedzieliśmy w klubie w trójkę, bo tylko Cassie chciała z nami iść. A w zasadzie to była tutaj tylko po to żeby się upić.

- Tego się nie dowiemy... - powiedziałam cicho.

Bo wcale nie zabił się sam.

W pewnym momencie zauważyłam, że ktoś mi się przygląda. Dwóch mężczyzn, których już z daleka rozpoznałam.  Luke również popatrzył na zbliżającego się chłopaka i zesztywniał, ale ja położyłam mu rękę na plecach, w geście uspokojenia.

- Hej piękna, zatańczysz? - zapytał Nate.

- Jasne - uśmiechnęłam się do niego i wstałam, aby udać się na parkiet.

- Nie sądziłam, że przyślą akurat ciebie - szepnęłam mu na ucho, kiedy bujaliśmy się w rytm muzyki.

- Nie jestem sam. Przyjechałem z Aaronem.

- Okey, w takim razie musimy porozmawiać. Chodźmy do kibla.

- Czy ty proponujesz mi właśnie szybki numerek? - zapytał chłopak poruszając wymownie brwiami, za co uderzyłam go w tył głowy. W drodze do toalety, pokazałam Rhoadsowi prawie niewidoczny gest, aby udał się za mną.

- Czemu przyjechaliście oboje? - zapytałam autentycznie zdziwiona, zamykając za sobą drzwi.

- Grive powiedział, że możesz mieć kłopoty, więc jesteśmy z odsieczą - parsknął Aaron.

- Dobrze, bo mi się przydacie - powiedziałam poważnie i opowiedziałam im o moim odkryciu odnośnie planowanego czarnego piątku. To, że zabiłam Ash'a, nie skutkowało rozwiązaniem problemu. - Rhoads, wracasz do bazy i przekażesz kapitanowi wszystkie informację. Jesteśmy za słabi, żeby sobie poradzić z tym sami. Niech jakaś specjalna jednostka zajmie się tą sprawą. Przy okazji daj mi swój numer czy jakikolwiek kontakt, bo możesz być użyteczny.

- Od kiedy to ty wydajesz mi rozkazy młoda? - zapytał z udawanym oburzeniem, co skomentowałam śmiechem.

- A ty Nathan zostajesz, bo będziesz mi potrzebny w pewnej sprawie.

- W co się wpakowałaś? - zapytał ciekawy, ponieważ wiedział, że jakby nic się nie działo to nie prosiłabym o pomoc.

- W jakieś gówno. Problem w tym, że nie wiem w jak duże - powiedziałam szczerze. - Okej, wszystko wiecie? - zapytałam, a oni skinęli głowami. - To na razie idziemy się bawić!

***

Nicole wyjechała na weekend, więc Nathan mógł spać w naszym pokoju. Cassie była trochę zdziwiona, że zgarnęłam nowo poznanego chłopaka z imprezy, nie po to żeby się z nim pieprzyć, ale ja wyjaśniłam jej, że to stary znajomy. Rano dziewczyna oznajmiła mi, że jadą z Vicky, Lucy i Michelle na zakupy i pytała czy nie chcę do nich dołączyć, ale udało mi się uniknąć tego piekła jakąś wymówką o bolącej głowie. Postanowiłam skorzystać z jedynej okazji wolnego pokoju na kilka godzin.

Do: Luke

U mnie za 5 minut z laptopem, Cassie nie ma.

Chłopak pojawił się nawet przed czasem, co oznaczało, że bał się moich gróźb. Z jednej strony sprawiało mi to satysfakcję, ale z drugiej strony nawet go polubiłam i trochę głupio mi było, że wywołuje u niego takie emocje. Wszedł, trochę zdezorientowany widokiem Nathana.

Łatwo zabićOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz