Rozdział Pięćdziesiąty Siódmy

181 13 0
                                    

– To o czym chciałaś porozmawiać zanim przyleciały kruki i Omi z gromadką?

Miyoshi wywróciła oczami na tę drobną uszczypliwość swojego chłopaka.

– Za dwa tygodnie mam ważne egzaminy. Nie mogę ich zawalić. Chcę składać papiery na prawo i muszę się przyłożyć do tych testów. Muszę powtórzyć kilka zagadnień i będę miała dla ciebie mniej czasu, a nie chce znowu znikać bez słowa.

– Rozumiem Mi-chan. Poważnie podchodzisz do studiów i to się chwali. Postaram się nie zawracać ci głowy pierdołami przez te dwa tygodnie.

– Jesteś kochany.

– Chcę żeby mojej dziewczynie spełniły się wszystkie plany jakie ma. Będę trzymał kciuki, żebyś dostała się tam gdzie chcesz.

– Nawet gdyby to był Londyn?  Hipotetycznie.   

Tooru spojrzał na Okimasę zdumiony.

– Chcesz mi o czyś powiedzieć?

– To jeszcze nic pewnego. Chciałam ci o tym powiedzieć dopiero gdy będę tego pewna. Mam zamiar wysłać papiery do Oxfordu. Teraz trochę mi głupio, bo jeśli się dostanę będę musiała wyjechać. Już sama nie wiem.

Szatyn przystanął, chwycił nastolatkę  za obie ręce i spojrzał jej w oczy.

– Miyoshi złóż te papiery tam gdzie chcesz. Dostaniesz się, wierzę w ciebie. Mamy jeszcze szmat czasu do tego momentu. Wiele się może wydarzyć.

– Nie jesteś zły, czy coś?

– Nie umiałbym się na ciebie złościć Mi-chan. Ja jeszcze nie wiem co chcę robić po szkole, więc podziwiam, że ty już wiesz. Będę cię wspierał na każdym kroku i nawet nie myśl, żeby nie próbować.

– Wiesz, że związki na odległość ledwo wytrzymują przy różnych miastach, a co dopiero kontynentach.

– Mamy XXI wiek. Internet, skype’a, a nie tylko listy jak kiedyś. No i lepsze środki transportu. Wystarczy wsiąść w samolot, dla mnie nie jest to wielki kłopot.

– Jesteś najlepszym co mi się przydarzyło w życiu Tooru – Okimasa wspięła się na palce i cmoknęła siatkarza w policzek. – Kocham cię.

– Ja ciebie też Mi-chan. Zaraz spóźnisz się na autobus, odprowadzę cię.

Brunetka roześmiała się. Chwyciła dłoń rozgrywającego i pociągnęła go w kierunku przystanku autobusowego.

– Autobus dopiero za pięć minut – stanęła w kącie wiaty – i nikogo tu nie ma – dodała, stając na palcach i zarzucając ramiona na kark siatkarza.

Tooru pocałował dziewczynę, opierając się o ściany.

Kochał tą dziewczynę do szaleństwa.

Nie wyobrażał sobie, że miałby jej nie wspierać. Najwięcej szczęścia przynosiły mu momenty, w których to ona była szczęśliwa.

Gorąca Czekolada z Siatkówką i Śpiewem / Oikawa x OCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz