Rozdział Siódmy

511 35 20
                                    

Łapcie z powodu strajku

Tooru czekał w parku już od piętnastu minut. Nie dlatego, że Okimasa się spóźniała, a dlatego, że przyszedł za wcześnie.

Dziewczyna pojawiła się po kolejnych piętnastu minutach. Rozgrywającemu zaparło dech w piersi gdy tylko ją zobaczył. Ubrana inaczej niż zwykle, wyglądała pięknie. Czerwona bluzka odkrywająca ramiona, czarna falbaniasta spódnica i sandałki na koturnie, które dodawały dziewczynie kilku centymetrów. Włosy zazwyczaj spięte w kitka, teraz zostały rozpuszczone , a nieposkromione kosmyki sprawiały, że siatkarz chciał odgarnąć je dziewczynie za ucho. Złote wiszące kolczyki idealnie pasowały do złotego wisiorka znajdującego się centralnie nad dekoltem.

- Ślicznie wyglądasz – powiedział, podając jej białą różę.

- Dziękuję – powiedziała, odbierając kwiat. – Ty też się postarałeś.

Tooru miał na sobie białą koszulę, przerzuconą przez ramię, beżową marynarkę i brązowe spodnie.

- Co przygotowałeś?

- Co powiesz na piknik? – spytał wskazując na stojący nieopodal wiklinowy koszyk przykryty jasnoniebieskim kocem.

- Może być – dziewczyna wzruszyła ramionami. – Wszystko mi jedno.

- Skąd znasz Iwę? – Tooru ruszył przodem niosąc kosz.

- Pomagam mu z matematyką, a poza tym to mój przyjaciel. A ty?

- Jesteśmy w jednej klasie od podstawówki i gramy w jednej drużynie.

- Więc to ty jesteś tym rozgrywającym, o którym często mi mówi. Oi… jak to było?

- Oikawa Tooru.

- Będę musiała zmienić twoją nazwę w kontaktach.

- A jaką masz? - spytał z ciekawości.

- Dureń z kawiarni.

- No wiesz – jęknął siatkarz.

- Kiedy ty jesteś durniem z kawiarni – odpowiedziała brunetka. – Nikt inny mi się tak nie narzuca.

- Sądziłem, że taka piękność nie może się wręcz odpędzić od adoratorów.

- Do mojej szkoły chodzą same dziewczyny i nie mam problemu z ludźmi twojego pokroju.

- A ten gościu ostatnio? – zapytał, mając na myśli natrętnego adoratora.

- Nachalny klient, który myślał, że jak dał duży napiwek to może robić co mu się żywnie podoba. I nie musiałeś mi z nim pomagać.

- W zasadzie prawie w ogóle ci nie pomogłem. Tylko go zagadałem, a ty go skopałaś.

- Należało mu się.

- Co racja, to racja. Ale jeden kopniak zdecydowanie wystarczał.

- Przezorny zawsze ubezpieczony.

Przez moment szli w ciszy.

- To tu – siatkarz zatrzymał się.

Miyoshi rozejrzała się wokół siebie. Miejsce gdzie się zatrzymali było przepiękne.

Z niewielkiego wzniesienia roztaczał się  wspaniały widok. Było widać wodospad i drzewa go otaczające.

- Ładnie tu – powiedziała dziewczyna, po czym usiadła na kocu rozłożonym przez rozgrywającego.





1/2 na dziś

Gorąca Czekolada z Siatkówką i Śpiewem / Oikawa x OCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz