- Cholernie się denerwuje.
- Spokojnie, będzie dobrze, wszystko jest dopięte na ostatni guzik.
- Stary nie spinaj się będzie dobrze.
Dlaczego wszyscy są tak spokojni? Ja tu prawie sram ze strachu, a oni wyglądają jak oaza spokoju. Czy nie powinni chociaż odrobinę się denerwować? W końcu dzisiaj otwarcie.
-10-Karen, która stała obok Lou spojrzała na zegarek-otwieramy.
Westchnąłem głęboko i powoli skierowałem się do drzwi otwierając je na oścież. Bałem się że nikt nawet nie spojrzy na nasz szyld, a co dopiero zajrzy do wewnątrz. Zacząłem mieć wątpliwości czy to był dobry pomysł i czy moje oszczędności nie poszły się jebać.
Moje obawy wzrosły, kiedy przez pierwszą godzinę stałem jak kołek z Freją przy boku i modliłem się żeby chociaż jedna osoba wpadła i kupiła głupi kubek kawy. Nikt jednak nie przekroczył progu mojej knajpy.
Podczas drugiej godziny zaczęła się panika, a przy trzeciej chciałem zwijać interes. Już chciałem zamykać drzwi, kiedy pojawiła się w nich młoda para trzymająca się za ręce. Patrzyłem na nich jak na 8 cud świata nie wierząc, że ktoś w ogóle się pojawił.
Freja oczywiście zajęła się nimi, zaprowadziła do stolika i wytłumaczyła że jako pierwsi klienci mają kawę i ciastko za darmo.
Może nie będzie tak źle-pomyślałem przyglądając się Freji która sprytnie i z uśmiechem na ustach radziła sobie z naszymi pierwszymi gośćmi.
Potem było tylko lepiej i na koniec dnia byłem całkiem zadowolony z otwarcia. nie było tłumów ale pusto też nie było. Jak na pierwszy dzień nie jest tak źle. Dzięki Bogu!
- To co?-Lou zatarł ręce-mamy co świętować co nie? Musimy to opić.
- Chodźmy do nas-zaproponowałem i w myślach zastawiałem się ile zostało mi jeszcze w barku alkoholu.
- To dzwonie do reszty-Lou uśmiechnął się szeroko i chwycił za telefon.
Godzinę później w moim mieszkaniu znajdowało się jakieś 20 osób, a mój barek dawno został opróżniony i dwa razy musiałem lecieć do pobliskiego sklepu żeby go uzupełnić. Wszyscy byli zadowolenie i dobrze się bawili, a szczególnie ja, no bo w końcu okazało się, że ta knajpa to nie taki zły pomysł i może będą z tego jakieś zyski?
Czasami zastanawiam się dlaczego tak wszystko mi się udaje. Żyje jak w jakiejś pieprzonej bajce, mam wszystko czego pragnąłem, a nawet więcej.
Nigdy nie myślałem o sobie jak o facecie, który będzie w poważnym związku. Myślałem, że do końca będę wiódł życie wiecznego kawalera, który maksymalnie korzysta z życia. A tu proszę, mam swoją Freje i za nic w świecie nie chciał bym jej stracić.
Stałem sobie z boku rozmawiać z Liamem, ale kątem oka obserwowałem moją kobietę. Większość będących tu facetów też na nią spoglądało, co od razu podnosiło mi ciśnienie. Jak zaraz nie skończą to wydłubie im oczy. Jestem zazdrosny i to wściekle, kto by nie był o taką dziewczynę jak ona? Naprawdę mam szczęście. Jedyne co mnie powstrzymuje przed warczeniem na nich to to, że to moim kumple i wierze, że nie zrobią nic co by mi się nie podobało. Niech sobie popatrzą, ale jak spróbują ją dotknąć...
Nie mogłem oderwać od niej wzroku w tej sukience która podkreślała wszystkie jej kształty, wysokich butach, które uwydatniały jej zgrabne nogi i krótkich roztrzepanych włosach, które idealnie pasowały do jej seksownego wyglądu.
Tańczyła właśnie z Niallem więc mogłem być zupełnie spokojny. Śmiałą się zapewne z jakiś żenujących historii, które Horan opowiadał jej na ucho. Zastanawiam się czasami czemu on sobie kogoś nie znajdzie, naprawdę mógł by w końcu się uspokoić. Muszę z nim pogadać, co ja pieprze, jeszcze kilka miesięcy temu byłem taki sam jak on, albo jeszcze gorszy, ale może trzeba mu wytłumaczyć, że życie jest o wiele lepsze jeśli ma się przy sobie kogoś do kogo można się przytulać cały czas, rozmawiać godzinami, kochać się całymi dniami i po prostu być. Każdy powinien sobie znaleźć taką osobistą Freje i być z nią cholernie szczęśliwym, tak jak ja jestem ze swoją.
CZYTASZ
Sex Phone || H.S.
Fanfiction- Czego pragniesz kotku? - Sama nie wiem... - Chcesz żebym wziął cię na podłodze czy łóżku a może na kuchennym blacie? - Chce żebyś ze mną porozmawiał - Od tego tu jestem skarbie...