Czy one się wszystkie na mnie dzisiaj uwizęły? Jestem nie wyspany jak cholera, boli mnie głowa i jestem głodny a one nie dają mi spokoju. A kto taki? Jak tylko wszedłem do redakcji Lauren prawie rzuciła się na mnie w socjalnym macając i próbując rozebrać. Nawet moje grzeczne prośby żeby zostawiła mnie w spokoju nic nie dały. Odpychałem ją delikatnie ale chyba wzięła to za jakiś rodzaj podrywu bo jeszcze mocniej ściskała mojego ptaka przez spodnie i zachłanniej całowała moją szyje.
-Lauren!-krzyknąłem w końcu nie mogąc już sobie dać rady-do cholery jasnej...
Odsunęła się ode mnie zaskoczona i zdecydowanie bardzo zmieszana.
- Nie rozumiesz co znaczy słowo nie mam ochoty?-spytałem trochę spokojniejszy.
- Wczoraj też nie miałeś...
- I nie będę miał.
- Co, o czym ty mówisz?
- Posłuchaj,-westchnąłem przeczesując swoje włosy-bawiliśmy się dobrze, nawet bardzo dobrze, ale czas to zakończyć.
- Co?!-teraz to ona krzyknęła oburzona.
- Nie będziemy ze sobą więcej sypiać.
- A niby dlaczego?
- Bo już tego nie chcę rozumiesz? Łączył nas tylko seks, znajdziesz sobie kogoś innego.
- Ty już chyba znalazłeś co?-spytała z kpiną w głosie.
- To nie twój interes-warknąłem.
- Jeszcze zobaczymy, wrócisz do mnie na kolanach...
- Nie liczył bym na to skarbie.
- Znam Cię dobrze Harry zatęsknisz i wrócisz szybciej niż możesz sobie to wyobrazić...
- Zobaczymy-odpowiedziałem spokojnie-kto będzie miał racje, a teraz pożegnajmy się jak cywilizowaniu ludzie i wracajmy do pracy-podałem jej rękę ale ona tylko wysoko podniosła podbródek i wściekła wyszła z socjalnego.
Następnie ciśnienie podniosła mi szefowa. Kiedy tylko siadłem i chciałem w końcu wziąć się do roboty zawołała mnie do siebie.
- Dzisiaj idziemy na kolacje-powiedziała kiedy siedziałem już w fotelu na przeciwko niej.
Czy ona właśnie mi rozkazała? Ona mi? Kobiety mi nie rozkazują. A szczególnie ona.
- Nie sądzę-odpowiedziałem obojętnie-mam inne plany.
- To je zmień-odpowiedziała już bardziej zdenerwowana.
- Nie mam zamiaru dla ciebie nic zmieniać, nie jestem twoją własnością-odpowiedziałem obojętnie.
- A jeśli powiem ci że to polecenie służbowe.
- A jeśli powiem ci że mam to w dupie?
- To cię zwolnię....-parsknąłem śmiechem na jej słowa. Naprawdę myśli że może mnie straszyć?
- Proszę bardzo-odpowiedziałem spokojnie nachylając się nad jej biurkiem-a pierwsze co zrobię gdy wyjdę z twojego gabinetu będzie pójście do gabinetu twojego drogiego męża. Myślę że chętnie posłucha jak jego idealna i kochana żoneczka puszcza się z jednym z jego podwładnych.
- Nie odważysz się-zacisnęła mocno ręce na krańcach biurka.
- Jesteś pewna? Ja nie tracę, nic...co najwyżej prace w tym szmatławcu a ty stracisz wszystko.
- Jak możesz?-syknęła.
- Mogę, bo chyba coś ci się tu pomyliło, nie jestem twoją własnością, nie jestem niczyją własnością a to że ze sobą czasami sypiamy i robisz mi laskę nie upoważnia cię do rozkazywania mi jasne?-nie czekąjac na jej odpowiedź ruszyłem do wyjścia, kiedy byłem przy klamce odwróciłem się do niej jeszcze raz i powiedziałem- i między nami koniec, nie będziemy ze sobą więcej sypiać.
Wyszedłem z jej gabinetu i poczułem się o wiele lepiej. Jak by kamień w postaci Lauren i Morgan spadł mi z serca.
Teraz mogłem całą swoją uwagę skupić na Freji.
__________________________________________________
Dajesz Harry!!! kopni je wszystkie w dupę i zajmij się Freją
Mam kilka wiadomości...Po pierwsze, Bella pojawi się w przyszłym rozdziale, obiecuję, po drugie nie skreślajcie tak od razu Freji, to ona powoduje te wszystkie zmiany u Harrego, to dla niej się zmienia :) po trzecie dziękuje wam za te wszystkie głosy i komentarze chciała bym was wszystkie uściskać i wycałować <3 a po czwarte i ostatnie to gif, wiem że kompletnie nie pasuje do rozdziału i w ogóle do niczego ale prawie się posikałam jak go zobaczyłam
miłego dnia i do następnego:*
CZYTASZ
Sex Phone || H.S.
Fanfiction- Czego pragniesz kotku? - Sama nie wiem... - Chcesz żebym wziął cię na podłodze czy łóżku a może na kuchennym blacie? - Chce żebyś ze mną porozmawiał - Od tego tu jestem skarbie...