Rozdział 30.

47.6K 2K 133
                                    

- Freja otwórz-zapukałem cicho do drzwi łazienki ale nie otrzymałam żadnej odpowiedzi. 

- Freja proszę odezwij się-poprosiłem trochę głośniej.

- Wszystko ok-odpowiedziała cicho co trochę mnie uspokoiło. Nie miałem pojęcia co się właśnie stało. Wszystko szło dobrze, wydawała się zadowolona z moich ruchów i sama zachęcała mnie do działania a potem nagle zaczęła krzyczeć. Dlaczego do cholery? Co takiego się stało że tak zareagowała na mój dotyk. Po raz kolejny.

- Podaj mi ubrania-poprosiła cicho. Podniosłem z ziemi jej piżamę i zapukałem ponownie do drzwi. 

Uchyliły się lekko i pokazała się w nich jej wyciągnięta dłoń. Podałem jej piżamę i drzwi znowu szybko się zamknęły. 

Usiadłem na brzegu łóżka i oparłem głowę na swoich rekach. Po dobrych piętnastu minutach drzwi od łazienki cicho się otworzyły i stanęła w nich Freja. Speszona patrzyła prosto na mnie i chyba nie bardzo wiedziała co powiedzieć bo kilka razy otwierała usta ale zaraz potem je zamykała. Stanęła na przeciwko mnie z opuszczonymi po bokach rękami. 

-Przepraszam-powiedziała cicho spuszczając wzrok na swoje stopy. Przyciągnąłem ją do siebie i objąłem mocno w pasie przykładając głowę do jej brzucha. 

- Nie musisz mnie przepraszać-westchnąłem cicho-nic złego nie zrobiłaś, tylko chciał bym wiedzieć co się stało że tak nagle uciekłaś.

- Przepraszam ale nie mogę ci powiedzieć-odpowiedziała cicho bawiąc się moimi włosami-jeszcze nie teraz...musisz mi po prostu zaufać.

- Ufam ci-odpowiedziałem od razu-i poczekam. 

- Dziękuje.

- Idziemy spać?

*

Obudziłem się pierwszy i postanowiłem zrobić nam dobre śniadanie. Chciałem zatrzeć wczorajsze wydarzenia czymś miłym. Jak najdelikatniej umiałem wyswobodziłem się z jej uścisku i delikatnie pocałowałem w czoło. Mruknęła tylko coś pod nosem i przekręciła się na drugi bok.

W lodówce znalazłem wystarczającą ilość jajek na dwa porządne omlety. Było tez trochę szynki i sera i jakieś warzywa. Wymieszałem wszystko w misce i wlałem na rozgrzaną oliwę. 

Kiedy parzyłem kawę Freja pojawiał się w kuchni. Przytuliła się do moich pleców i pocałowała obie łopatki 

- Cześć-odezwała się sennym głosem 

- Hej-odpowiedziałem uśmiechając się lekko. Taka mała rzecz a może sprawić tyle przyjemności. Mówię o przytulaniu i całowaniu o poranku. Bardzo przyjemne rzeczy. 

- Co tak pachnie?-spytała wychylając się za mnie.

- Omlet. 

- I kawa?

- I kawa.

- Chyba muszę częściej u ciebie spać, ja jem na śniadanie suche tosty albo płatki z mlekiem. 

- Możesz tu nocować codziennie.

- Uważaj bo się skuszę-odpowiedziała chichocząc cicho. 

- Po śniadaniu idziemy do wesołego miasteczka. 

- To rozkaz?

- Tak.

- Dobrze panie generale, tylko chciała bym zmienić ubranie. 

- Och dobrze, po drodze wpadniemy do ciebie...

Sex Phone || H.S.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz