2.Poszukiwanie Patriarchy Yiling

759 76 39
                                    

Miłego czytania.

Burial Mounds było ciemnym i ponurym miejscem, pełnym uschniętych drzew, poszarpanych krzewów i głębokich cieni. Nawet słońce zdawało się od niego stronić, sprawiając, że wyglądało to jak wieczny zmierzch, podczas gdy nie było jeszcze południa. Powietrze było ciężkie i chłodne, czuć było wilgoć, która przywierała do ubrania.

W porównaniu do Zakątków Chmur czy gdziekolwiek indziej, było to opuszczone miejsce, pełne uciążliwych i złych aur. QiRen poczuł, że skóra mu cierpnie, jak gdyby tysiące oczu obserwowało go zza każdego drzewa, każdego cienia. Nie mógł sobie wyobrazić, aby ktokolwiek zdecydował się odwiedzić to miejsce, nie mówiąc już o życiu tutaj. Samo powietrze zdawało się wysysać z człowieka energię. To było przygnębiające. Co więcej, łamało serce.

QiRen nie był głupcem. Wiedział, że patriarcha Yiling i ocalali Wen nie mieli dokąd pójść. Przynajmniej Burial Mounds, będąc na wzgórzu, mogli bronić się przed intruzami i pozostać względnie bezpieczni.

Mimo to, być zmuszonym do takiego miejsca...

QiRen wrócił myślami do swoich czystych i spokojnych pokoi, otoczonych pięknem Zakątków Chmur, których nawet ogień Wen nie mógł zniszczyć. Naturalne wodospady Back Mountains, chłodne, czyste powietrze i łagodne wzgórza, zielone lasy jak okiem sięgnąć...

Cofnął się myślami, czując się winnym, że ośmielił się porównać swój dom do tak opustoszałego obszaru.

Co pomyślał WangJi, gdy po raz pierwszy zobaczył to miejsce?

To było oczywiste, że przybył do Yiling tylko w celu odwiedzenia Wei WuXian. Bez wątpienia przeszedł obok tego samego miejsca QiRen teraz stał na, być może nawet postawił stopę w domu Wei WuXian.

Co myślał o Wei WuXian mieszkającym tutaj, kiedy mógł pomóc odbudować Lotus Pier ze swoim bratem, młodym przywódcą sekty Jiang?

WangJi musiał wiedzieć, że Wei WuXian nigdy nie zostawiłby ocalałych Wen samych sobie. Nie z jego impulsywną tendencją do pędzenia na oślep tam, gdzie inni bali się stąpać, z jego wpojonymi przekonaniami, by chronić, bronić i szukać sprawiedliwości, nawet jeśli był jedynym na świecie.

Jak jego matka CangSe SanRen przed nim, Wei WuXian był niczym innym jak nieustraszonym. Ale podczas gdy ta jawna brawura mogła z łatwością zaskarbić sobie czyjś podziw, jak na przykład WangJi, mogła równie łatwo zaskarbić sobie niechęć innej osoby, a mianowicie Jin GuangShan.

Ślepy człowiek nie mógłby przegapić rosnącego szacunku WangJiego dla patriarchy Yiling, a QiRen nie był ślepy. Mógł zgadywać, jak wiele musiało kosztować jego bratanka odejście bez Wei WuXian. I zamiast pochwalić go za próbę pomocy przyjacielowi, QiRen ukarał go za to, zmusił do klęczenia godzinami na mrozie, trzymając ciężary w wyciągniętych rękach.

To ironia losu, że on sam powinien tu teraz stać, gotowy prosić o pomoc, błagać, gdyby zaszła taka potrzeba.

Ale dość grania na zwłokę. Nie było czasu do stracenia!

QiRen ruszył naprzód... tylko po to, by odbić się od niewidzialnej bariery w odległości pół tuzina kroków. Sprawdził ją. To było potężne. Nie mniej niż oczekiwano od patriarchy Yiling.

Rozstawiając szeroko stopy, QiRen napełnił płuca zimnym, wilgotnym powietrzem. To nie były Zakamarki Chmur, i jakiekolwiek zasady Wei WuXian mógł tu wprowadzić, nie hałasowanie nie mogło być jedną z nich.

"Wei WuXian!"

Jego głos grzmiał, wzmocniony odrobiną - no dobra, więcej niż odrobiną - duchowej mocy. Odbił się rykoszetem od bariery i wywołał deszcz czerwonych iskier. Odbił się echem dookoła, nawet dość boleśnie w jego bębenkach. Drzewa wokół niego zdawały się kurczyć z przerażenia.

The Untamed: For the Love of Two Boys/TłumaczenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz