50.Wykonywać akty rycerskości

373 42 31
                                    

Z okazji tego że dzisiaj są Walentynki to pojawią się dwa rozdziały.😋😁

Tu macie pierwszy z nich, a drugi pojawi się około 20.

Miłego czytania😁 plus miłych Walentynek🥰❤


Jiang Cheng dotrzymał obietnicy i przygotował ucztę z pikantnych dań kuchni Yunmeng. Składała się ona głównie z ulubionych mięsnych dań Wei Yinga i kilku lekko przyprawionych wegetariańskich, aby goście z Lan nie padli na kolana przy jego stole.

Po obfitym posiłku przenieśli się do jednego z pokoi z widokiem na główne jezioro, aby popijać herbatę z liści lotosu i podjadać słodkie nasiona lotosu, podziwiając przy tym widok. To był ciepły dzień. Drobne pluski wody o drewniane słupy i leniwe drony ważek pośród kwiatów lotosu wkrótce wprowadziły ich wszystkich w lekki sen, chociaż wujek QiRen upierał się później, że po prostu medytował.

Dwie godziny później obudzili się, aby wyruszyć w podróż do miasta Yunping. GuangYao był zaskoczony, gdy wujek QiRen nalegał, aby im towarzyszyć. Cała piątka zostawiła Wen Qing z Jiang Chengiem w Lotus Pier z obietnicą, że wkrótce wrócą, a Wei Ying upomniał ich słowami: "Nie rób niczego, czego ja bym nie zrobił!", co wywołało u niego podwójne spojrzenia.

-o-

Miasto Yunping było tętniącym życiem miejscem, które Wei Ying chętnie by zwiedził, gdyby nie to, że GuangYao poprowadził ich obok, zostawiając sklepy i ludzi za sobą. Podążali drogą, aż GuangYao zatrzymał się i wskazał na niewielkie wzgórze w pewnej odległości. Prowadziła do niego wąska, gruntowa ścieżka pomiędzy wysokimi trawami.

"Po deszczu ziemia tutaj robi się błotnista. Z góry przepraszam, jeśli pobrudzicie swoje szaty" - powiedział, kierując wzrok na wujka QiRen.

Wszyscy zapewnili go, że wszystko jest w porządku i poszli dalej.

Zbocze wzgórza pokryte było grobami, rozrzuconymi w nieszczególnym porządku pośród postrzępionych drzew. Wiele z małych nagrobków było porośniętych mchem i zaczynało się kruszyć. GuangYao szedł dalej bez wahania, owijając się wokół grobów ze znajomością, która wskazywała na częste wizyty, kierując się na drugą stronę wzgórza. Tuż przed zakrętem zatrzymał się ponownie i spojrzał przez ramię, z niepewnym uśmiechem na ustach.

"Grób mojej matki jest tuż przed nami," powiedział.

Odwróciwszy się, zrobił jeszcze kilka kroków i zatrzymał się tak gwałtownie, że XiChen-xiong obok niego zrobił jeszcze jeden krok, zanim się zorientował. Wei Ying, który był zajęty rozglądaniem się dookoła, wszedłby prosto na plecy GuangYao, gdyby Lan Zhan nie złapał go za ramię, aby go powstrzymać.

Przed ostatnim grobem klęczała kobieta z głową i twarzą owiniętą różową chustą, przez którą widać było tylko oczy. Zaczęła i spojrzała w górę, gdy usłyszała ich kroki. Wtedy zauważyła miecze, które nieśli trzej Lanowie i powoli stanęła na nogi.

"Nie obawiaj się, pani", powiedział XiChen-xiong z uprzejmym uśmiechem. "Nie chcemy cię skrzywdzić."

"Znam ten szalik. Sisi-Jie, czy to ty?" GuangYao wystąpił naprzód.

"A-Yao? Nie rozpoznałem cię na początku."

"Dlaczego zakrywasz twarz?"

Oczy się rozszerzyły, Sisi zrobiła kilka kroków do tyłu i potknęła się o korzeń drzewa. Wszyscy instynktownie ruszyli do przodu, ale to GuangYao dotarł do niej pierwszy, chwytając ją za ramię, by ją podtrzymać. Różowa chusta poluzowała się i zsunęła, odsłaniając ciężkie bandaże na czole i policzkach.

The Untamed: For the Love of Two Boys/TłumaczenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz