41. Wylot

304 16 12
                                    

Wiktor gdy tylko się obudził postanowił zadzwonić do policjantki aby się coś od niej dowiedzieć. Jednak ona nie miała dla niego żadnych nowych wiadomości. Stanisław był zbyt sprytny dla takiej policji. Przeciwdział każdy ich ruch, wszystko sobie zaplanował. Brunet powoli tracił nadzieję na odnalezienie ukochanej, próbował tak nie myśleć lecz to było silniejsze od niego. Mijały dni, a żadnych nowych informacji na temat śledztwa nie było. Banach pomiędzy dyżurami szukał blondynki. Sprawdził wszystkie chatki na poboczach, lasy i miejsca, w których byli kiedyś razem, ale nigdzie jej nie było. Chciał tylko chociaż usłyszeć od Anny, że wszystko jest dobrze i nie ma o co się martwić, że jest bezpieczna i nic jej nie grozi. Najbardziej zapamiętał słowa Zosi o tym, że mieli lecieć do Nowego Yorku. Jeśli już wylecieli to nie było szans na znalezienie kobiety. Tymczasem Reiter cały czas znajdowała się w tym samym miejscu, w którym jeszcze kilka dni temu rozmawiała z córką jej partnera. Gdyby mogła dać im jakiś znak, że tu jest, ale nie było takiej opcji. Nie miała telefonu, a drzwi i okna były zamykane na klucz. Nie marzyła teraz o niczym innym tylko o tym aby się przytulić w umięśnione ramiona ukochanego. Nagle do jej "pokoju" wszedł Stanisław.
- Kochanie, już nie śpisz?
- Mówiłam Ci żebyś nie mówił do mnie Kochanie!
- Ale skarbie nie denerwuj się tak, złość piękności szkodzi
- Nie mów do mnie skarbie, jestem zaręczona i kocham mojego narzeczonego, a ty się wreszcie ode mnie odczep i wypuść mnie stąd, bo nic nas już nie łączy!
- Otóż nie mogę. Za bardzo Cię kocham. Raz dwa zapomnisz o tym nieudacznika Banachu po chwilach spędzonych ze mną.
- Nie mów tak o nim! On jest tysiąc razy lepszy od Ciebie!
- Jasne, że nie. Zaczniemy wszystko od nowa w Stanach, na nowo się w sobie zakochamy i stworzymy szczęśliwą rodzinę
- Moja rodzina jest w Warszawie i jest nią Wiktor i Zosia! A ty jesteś dla mnie kompletnie obcym człowiekiem, do którego czuję nienawiść! - w tym momencie Potocki kapnął Anie w brzuch tak, że upadła  na ziemię
- Lepiej będzie dla Ciebie jak o nich zapomnisz i skupisz się na nas! - po tych słowach wyszedł

Reiter zaczęła płakać, znowu ją uderzył, ale to był jej teraz najmniejszy problem. Musiała stąd uciec, jednak jak? Wszystkie wejścia pilnują ochroniarze, a drzwi są zamknięte na 3 zamki. Kobieta cały wieczór przepłakała do momentu aż drzwi się otworzyły i wszedł przez nie jeden z mężczyzn. Anna szybko otarła łzy, bo nie chciała żeby inni widziała w jakim słabym psychicznie stanie jest.
- Szef kazał mi Ciebie wyprowadzić
- Gdzie Jedziemy?
- Na lotnisko
- Co?!
- Wylatujecie w nocy do Nowego Yorku, a teraz chodź chyba, że mam Cię siłą wyprowadzić
Kobieta posłusznie wyszła. Starała się zachować pozory spokojnej i opanowanej jednak w środku była przerażona i zdruzgotana. Ten świr chcę ją wywieść na drugi koniec świata. Nigdy już najprawdopodobniej nie zobaczy jej ukochanego, jej miłości i jego córki, którą traktowała jak swoją. Już nigdy nie powie mu kocham Cię i się do niego nie przytuli, ani Go nie pocałuję. Nawet nie miała szansy się z nimi pożegnać, przez co krajało jej jeszcze bardziej się serce. Z takimi przykrymi myślami wsiadła do tego samego auta, które ją porwało i całą drogę myślała, że może jest jeszcze nadzieja, że Wiktor ją znajdzie.
‐-‐-----------------------------------------------------------
Hej! Sorki, że tak późno, ale wcześniej nie dałam rady napisać. I co Anna wyjedzie na zawsze ? Nasza para się już nigdy nie zobaczy? :)

Anna&Wiktor ❤Miłość nieskonczona❤Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz