26. Pokój

328 14 10
                                    

- Witaj Aniu... 

Blondynka w tym momencie była tak zaskoczona i zdziwiona, że nie umiała z siebie nic wydusić. Jej milczenie przerwała ponownie Ela.

- Co? Jesteś pewnie zaskoczona, Wiktor Ci pewnie powiedział, że nie żyję? Wszyscy tak myśleli, ale widzisz prawda jest zupełnie inna

- Gdzie on jest, wszystko z nim dobrze?

- Spokojnie, zaraz sama się przekonasz - mówiąc to brunetka otworzyła dotąd zamknięte drzwi i wepchnęła przez nie Anne

Reiter przy upadku mocno uderzyła się w głowę, po przez na chwilę zemdlała. Po tym jak się ocknęła zobaczyła, że znajduję się w małym pokoju. Wokół niej nie było nic, żadnych szaf ani łóżek. Tylko na ścianie zobaczyłe malutkie okienko. Przeniosła wzrok trochę niżej i ujrzała na ziemi Wiktora. Momentalnie do niego podbiegła i spróbowała go obudzić jednak to na nic. Zobaczyła na jego noga, która została wczoraj postrzelona. Próbował sobie ją opatrzyć, lecz rana była zbyt  duża i nadal mocno krwawiła. Brunet widocznie z tak dużej utraty krwi zemdlał. Anna sprawdziła tetno i naszczęście oddychał, ale wiedziała, że jeśli natychmiast nie znajdzie się w szpitalu to umrze. Spanikowana nie wiedziała co robić, nie miała telefonu, bo jej zabrała, nie miała torebki, bo zostawiła w samochodzie, nie miała nic co by jemu pomogło. W tym momencie wpadł jej genialny, choć absurdalny pomysł do głowy. Postanowiła wybić szybę w małym okienku i przez nie wyjść. Okno nie znajdowało się wysoko, dlatego nie było żadnych problemów. Walnęła raz, lecz się nie rozbiło, drugi i nic, za trzecim razem już zrozpaczona, że jej się nie uda rozwaliła ją na małe kawałki, przy tym poważnie kalecząc swoją rękę. Mimo bólu działa dalej wzięła ukochanego na plecy i po chwili już była na zewnątrz. Zmęczona położyła się na trawie, aby trochę odpocząć. Gdy już odzyskała siły, postanowiła iść się rozejrzeć za jakimiś przechodniami, od których mogła by pożyczyć telefon. Zostawiła na chwilę Wiktora i poszła się rozejrzeć, miała szczęście, bo akurat jakiś Pan wracał do domu z biegania.

- Przepraszam

- Tak?

- Mogłabym pożyczyć telefon?

- Jasne

- Dziękuję bardzo

Blondynka wybrała od razu numer 112. Miała tylko nadzieję, że nie przyjadą jej znajomi. Po chwili usłyszała.

- Stacja Pogotowia w Leśnej Górze, słucham?

- Ruda to ja Anka, wyslij mi karetkę do lasku za Muzeum kamieni, tylko proszę Cię nie mów kto dzwonił

- Dobra już wysyłam, będą za 10 minut

Karetka 23s już po chwili była na miejscu. Wyszli z pojazdu i zaczęli się rozglądać za ich pacjentem czy pacjentką. Wtedy zauważyli kobietę machającą do nich, aby tam przyszli. Martyna już po chwili rozpoznała w niej przyjaciółkę i do niej podbiegła.

- Anka, co się stało?! Wiktor?!

- Nie ma czasu, na nosze i do karetki, on nie ma dużo czasu - były to ostatnie słowa jakie powiedziała, bo po chwili zemdlała z wycieńczenia i utraty krwi.

---------------------------------------------------------                                                                                                                 Noi taka to część! Elka stoi za porwaniem, a może ktoś jeszcze ? Piszcie w komentarzach :)

Anna&Wiktor ❤Miłość nieskonczona❤Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz