Anna obudziła się następnego dnia o godzinie 9. Już od rana była bardzo przygnębiona i zmęczona wszystkimi wydarzeniami,a to był dopiero początek dnia. Miała nadzieję, że choć jedną, dobrą wiadomość dzisiaj usłyszy. Do pracy miała na godzinę 10, więc zostało mało czasu. Ubrała się, pomalowała i wyszła z domu nie jedząc śniadania. Blondynka ostatnio przestała prawie jeść. Zdarzało się nawet tak, że w ogóle w ciągu dnia potrafiła nic nie zjeść i nie odczuwała głodu. Również cierpiała na bezsenność, miała już dużo nieprzespanych nocy za sobą, a cały czas ich przybywało. Była kłębkiem nerwów, miała tak dużo na głowie, że już psychicznie i fizycznie nie wytrzymywała. Była tak słaba w środku, że gdyby ktoś teraz powiedział żeby się poddała, to ona zrobiła by to. Jednak musiała być silna dla Wiktora, dla Zosi, która musi się znaleźć. Szybkim tempem ruszyła w stronę stacji, jej stres i zdenerwowanie dotyczące obecności Mateusza w stacji cały czas rosło. To jest kolejny kłopot i problem, którego akurat teraz najbardziej potrzebowała. W dodatku okłamywała przez niego swojego narzeczonego, swoją miłość, za którą oddała by życie. Starała się jednak nie pokazywać tego po sobie jak ostatnie wydarzenie dają jej bardzo w kość. Weszła na bazę z sztucznym i wymyślonym uśmiechem.
- Cześć wszystkim
- Hej Aniu! Jak ty się czujesz? Z Zosią coś wiadomo?
- Niestety nie - powiedziała pomijając zadane jej pytanie i udała się do szatni,aby się przebrać
Martyna, martwiła się o przyjaciółkę. Znała już ją trochę i wiedziała, że tak naprawdę nic nie jest okej. Ten radosny nastrój i humor jest tylko wymuszony, aby zgrywać twardzielkę przed wszystkimi. Młoda ratowniczka postanowiła, że z nią porozmawia. Miała nadzieję, że choć trochę się przed nią otworzy.
- Aniu?
- Tak? - mówiąc to szybko otarła łzy, spływające po policzkach i zsunęła do końca koszulę zakrywając swój bardzo wklęsły brzuch.
- Jeju, Ania! Jaka ty jesteś chuda, ty coś w ogóle jesz?
- Martyna, proszę Cię. O co chodzi?
- No jak to o co. O ciebie
- Co o mnie?
- Przecież widzę jak Ci jest ciężko, próbujesz być silna jednak tak nie jest. Na przerwach pomiędzy wezwaniami cały czas uciekasz i płaczesz po kątach. Cały czas jesteś zdenerwowana sprawą Zosi, a odkąd przyszedł Mateusz jeszcze bardziej. Ania, pomagasz i pocieszasz wszystkich dookoła Ciebie, więc daj sobie też pomóc.
- Ja już nie daję rady - znowu zaczęła płakać, ratowniczka widząc co się dzieję, przytuliła przyjaciółkę, tą chwilę słabości, przerwał dźwięk dobiegający z radia lekarki
- 23s
- 23s zgłaszam się - powiedziała ledwo słyszalnie kobieta
- Wieżowiec na ul. Nowogrodzkiej 7. Ostatnie piętro, facet twierdzi, że sąsiad się naćpał i chcę wyskoczyć przez okno
- Przyjęłam
Przyjaciółki poszły do karetki, zgarniając przy tym Mateusza, który do końca miesiąc jeździł z Anną. Po 15 minutach byli już na miejscu. Droga na sam szczyt wysokiego budynku, zajęła im chwilę, ponieważ winda aktualnie była zepsuta i oczekiwała na robotników, którzy mieli ją naprawić. Zespół śmiało zapukał w drzwi i już po chwili otworzył im wyraźnie przestraszony staruszek.
- Dzień dobry, Anna Reiter pogotowie ratunkowe, co się dzieję?
- Dzień dobry, chyba wziął jakieś narkotyki, proszę za mną - starsz mężczyznę wskazał balkon, na którym siedział facet
- Dzień dobry, nazywam się Anna Reiter, coś Pana boli?
- Wszystko jest wyśmienicie, jak nigdy dotąd
- Może zejdzie Pan z balkonu i pójdziemy do środka mieszkania?
- Jasne - męzczyzna zaczął biec do środka nie zważając na wołania lekarki, ratowników i sąsiada
- No co tak stoicie, gońcie go - powiedziała Anna do kolegów i dodała po chwili
- Ja poszukam czy nie ma jakiś opakować, po lekach czy dopalaczach
Reiter ruszyła w kierunku salonu, jednak tam nic nie było, udała się do łazienki i zaczęła szukać. Tymczasem Mateusz mimo wydanego przez Annę polecenia, poszedł za nią. Gdy zauważył, że znajduję się w łazience, po cichu do niej wszedł i zamknął drzwi na klucz. Anna słysząc hałas, odwróciła się.
- Mateusz, co ty robisz?! Miałeś go gonić
- Przyszedłem do Ciebie
- Co?!
- Mówiłem, że nie odpuszczam
- Matuesz co ty zrobiłeś? - mówiąc to Anna zaczęła powoli tracić przytomność
- Wiesz nikt nie pilnuję rur z gazem - powiedział i założył na twarz specjalną maskę, aby się nie zatruć
Tymczasem Wiktor nie świadomy niczego, dzwonił do swojej ukochanej, aby przekazać ją dobrą wiadomość...
---------------------------------------------------------------------
Dzisiaj, zgodnie z obietnicą trochę dłuższy. Anna przeżyję? Jaka wiadomość?
CZYTASZ
Anna&Wiktor ❤Miłość nieskonczona❤
Historia CortaOpowiada o 32 letniej Annie Reiter i 35 letnim Wiktorze Banachu, którzy się w sobie raptownie zakochują❤...