45. Park

331 16 15
                                    

Pierwszy tego dnia wstał Wiktor, którego obudził dźwięk natrętnego budzika. Zanim poszedł zrobić im śniadanie popatrzył jeszcze chwilę na swoją piękną narzeczoną, była taka bezbronna i delikatna, jej blond kosmyki opadały na bladą twarz. Tak się cieszył, że ją znowu ma, że znowu jest przy niej, teraz jej nie opuści na krok, będzie ją pilnował i nic się jej już nie stanie. Gdyby wtedy ten jej kolega nie był tam to pewnie Anna byłaby już w Stanach i musiała nadal żyć z tym potworem. Mimo, że nie chciał jej budzić z przyjemnego snu, musiał to zrobić, gdyż o godzinę zaczynali dyżur. Zaczął składać namiętnie pocałunki na jej ramionach, przez co wywołał uśmiech na jej twarzy.

- Kochanie, wstajemy

- No już, już

- Teraz

- Jeszcze chwilka

- Anka, jesteśmy już spóźnieni!

- Co?! Nie mogłeś tak od razu - mówiąc to pospiesznie wstała i ruszyła zdenerwowana do łazienki aby się trochę ogarnąć

Rozśmieszony brunet ruszył w kierunku kuchni aby zrobić wyśmienite naleśniki z owocami na śniadanie. Kiedy skończył zobaczył, że w jego kierunku idzie już ubrana i wyszykowana blondynka. Jednak zamiast usiąść do stołu, pobiegła do przed pokoju założyć buty i płaszcz.

- Wiktor, ty jeszcze nie gotowy jesteś?! Góra nas zabiję! Widziałeś gdzieś mój telefon?! - zaczęła zestresowana przeszukiwać półki

- Aniu, spokojnie - wziął jej ręce w swoje

- Jest godzina 9:30 dopiero za pół godziny zaczynamy dyżur, choć zrobiłem śnaidanie

- Jezu Wiktor! Ja Cię normalnie zabiję, na zawał przez Ciebie zejdę!

- Na pewno nie, póki jestem z Tobą. Nie pozwolę na to, a teraz chodź, bo wystygnie

Para zjadła przyszykowany przez mężczynę posiłek i wyszła z domu trzymając się razem za ręce. Postanowili, że skoro mają jeszcze trochę czasu i jest ładna pogoda to pójdą napieszo przez park. Ruszyli w kierunku stacji i już po chwili byli w pięknym, zadbanym i spokojnym kwiatowym raju, jak to zawsze nazywała Anna. Było w nim mnóstwo roślin i drzew. Dużo zieleni nadawało uczucie relaksu i spokoju, a zapach kwiatów wprawiał w dobry nastrój. Miłą chwilę przerwał przechodzień, który ich napotkał.

- Dzień dobry, cześć Aniu

- Cześć Mateusz.. - z Anny momentalnie zszedł dobry humor 

- Mateusz? To ten, który Cię uratował?

- Tak zgadza się

- Dzień dobry i bardzo Panu dziękuję! Nawet nie wie Pan jaki jestem wdzięczny 

- To drobiazg

- Wybacz Mateusz, ale się spieszymy na dyżur, chodź Wiktor - mówiąc to pociągnęła go za rękę

- Paa - zdążył tyle powiedzieć zanim odszedł

- Co się dzieję? Przecież mamy jeszcze trochę czasu

- Nic, po prostu zanim zacznę dyżur chcę porozmawiać jeszcze z dziewczynami

- Swoją drogą, to ten Mateusz to fajny gość, muszę poznać go bliżej

Blondynka już nic nie odpowiedziała i całą drogę do bazy szła w milczeniu i słuchała tylko tego co ma do powiedzenia Wiktor. Gdy tylko przeszła przez próg stacji została powitana okrzykami i miłymi słowami.

- Ania, tak się cieszę, że już jesteś!

- Nawet nie wiesz jak nam Ciebie brakowało!

- Mi też Was brakowało dziewczyny

Zanim zespół Anny dostał wezwanie, kobiety zdążyły wszystko i wszystkich oplotkować. Wezwania były zazyczaj lekkie, do jakiś złamań kości i porodów. Wolne chwilę spędzała z kubkiem kawy przytulając się do Wiktora. Zostały jej 2 godziny do końca dyżuru myślała, że przesiedzi je na kanapie tuląc się do ukochanego, jednak jak na złość dostała wezwanie do poważnej kolizji. Dwa samochody się zderzyły, w jednym z nich dzieci z rodzicami. Wysłane zostały tam od razu dwie karetki Anii i Wiktora. Pierwszy dojechał na miejsce zespół dr. Reiter, sprawdziła czy w ierwszym aucie wszystkie osoby oddychają i przekazała je Banachowi, który akurat się zjawił, a sama poszła do drugiego samochodu. Kiedy otworzyła drzwi od strony sprawcy wypadku zamarła...

--------------------------------------------

Hejka! Noi kto to jest ten kierowca? Co tam z tym Mateuszem, czy Wiktor go lepiej pozna?

Anna&Wiktor ❤Miłość nieskonczona❤Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz