Strona 66.

400 13 0
                                    

Paweł

-Paweł. Kocham cię. Nigdy nie chciałem i nie chce zrobić ci krzywdy- powiedział  brunet.
-wiem...przepraszam, że się użalam.- spojrzał Błękitnymi jak najczystsza woda oczami.
-Nie, nie, nie! Nic z tych rzeczy! Nie użalasz się! Dobrze, że mi To mówisz. Nigdy już cię nie skrzywdzę. I nie pozwolę by ktoś cię skrzywdził.- powiedział i wtulił się w Pawła.
-kocham cię...- powiedział drżącym głosem.
-Ja ciebie też.- odpowiedział wplatając dłoń w gęste brązowe włosy.

Czuję się lżej. Wyrzuciłem z serca kamień. Cieszę się i jestem wdzięczny. Jedyna osoba która wie o tym zdarzeniu to Bartek. Dominik nawet nie pytał o szczegóły. Cieszę się, że mam wsparcie. Mam nadzieję, że z nim zapomnę o wszystkich złych rzeczach. Myślałem, że już nigdy nie wrócę do normalności

-jesteś głodny?- zapytał Dominik wtulony dalej w Blondyna.
-no chętnie coś zjem. A co?- zapytał bawiąc się kosmykiem włosów Partnera.
-zrobię Ci coś do jedzonka. I muszę ogarnąć  niespodziankę. Tylko musisz się przejść po mieście. Miałem to przełożyć, ale chce poprawić ci dzionek. Porób coś ciekawego. Dam ci pieniążki. Kupisz se coś ładnego. - wstał z kanapy I poszedł do pokoju Blondyna. Po chwili wrócił i wyciągnął czterysta pięćdziesiąt złotych z czarnego portfela.
-Co ty kombinujesz?- zapytał uśmiechając się- mam się bać?
-Nie! Spokojnie. Będziesz zadowolony.- ucałował czoło Młodszego.
-no już, już!- zaśmiał się.- bo się boje!- krzyknął.
-Idź już.- powiedział śmiejąc się.

Co tej chuj kombinuje? Od rana był jakiś zestresowany. Myślałem, że to chodzi o Krzysztofa. Ale jednak nie chodziło tylko o to. Co mam zrobić z tą kasą? Może do fryzjera pójdę.
Zarosłem i już odrost lekki mam. Muszę se rozjaśnić i skrócić. Starczy mi kasy.
Więc nie głupi pomysł. To też długotrwały proces. Z godzinkę posiedzę jak nie dłużej. Chyba starczny mu czasu. Dlaczego tak się stresuję?
To kolacja i jakaś niespodzianka.
Nic złego nie może się stać.

Pojechałem do fryzjera. Siedziałem tam prawie dwie godziny. Zajechałem jeszcze do centruch by kupić coś ładnego. Kupiłem czarną koszule i spodnie z jeans'u. Przebrałem się od razu w nowe ubrania I nie czekając aż Dominik zadzwoni wróciłem do domu.
Tak się stresowałem stając pod drzwiami...że myślałem, że zaraz zwymiotuje.
Szarpałem za klamkę, wszedłem do domu i na pierwszy rzut oka...było wszystko jak przed wyjściem.
Kierując się w stronę stołu Ujrzałem świece, kwiaty  i puste talerze. Może za szybko przyszedłem...
Odłożyłem torbę z starymi ubraniami na blat kuchenny i jak już miałem iść do mojego pokoju Ujrzałem Dominikia w progu drzwi. Był elegancko ubrany z bukietem ciemno czerwonych róż.

-Boże wystraszyłeś mnie...- powiedział Paweł opierając się o blat kuchenny.
-A co ty myślałeś, że nie zdążyłem wszystkiego ogarnąć.- powiedział podchodząc do Blondyna.- jedzonko w piekarniku.- podchodził bliżej- co tak milczysz. Nie podoba Ci się?- pogładził policzek dłonią.
-Nie! Nic z tych rzeczy! Podoba mi się tylko się bałem, że za wcześnie przyszedłem i zepsułem. Do tego nie potrafie się skupić. Pięknie pachniesz...- spanikował lekko.
-Nic nie zepsułeś skarbie.- zaśmiał się I odłożył róże do wazonu.

Uroczo z jego strony.
Jest cudowny. Nie chce nawet wiedzieć ile osób mi zazdrości.

Odkąd Się Zmienił...(Lawięc)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz