Strona 57 (ludzie się nie zmieniają)

399 11 5
                                    

Bartek

Paweł jest wspaniałym człowiekiem.
Ciepłym, miłym, troskliwym człowiekiem. Zdecydowanie zasługuje na kogoś lepszego. Nie będzie szczęśliwy u boku Toxycznego mężczyzny. Dlaczego akurat Dominik?! Nie raz mi się wypłakiwał w ramię z jego winy parę lat temu.
Ale po tej rozmowie z nim. Chyba mu na nim zależy. Miał łzy w oczach jak mówił te słowa. Twardy Dominik Bos przy Pawle wydaje się być Totalnie kimś innym. Zrobię tą przysługę  Pawłowi i z Nim pogadam. Naprawdę nie chcę mieć kontaktu z tym człowiekiem. Za bardzo mi zależy na Pawle. Kocham go taki jaki jest.
Widok smutnego Pawła strasznie mnie boli.

Pożegnałem się z blondynem i wyszedłem Z szpitala. Paweł wysłał mi adres Dominika. Wsiadłem w samochód, pojechałem pod dany adres i zadzwoniłem na domofon. Nikt się nie odzywał. Jakaś miła kobieta o blond włosach wychodziła z klatki, wpuściła mnie gdy powiedziałem, że umówiłem się z kolegą. Podjechałem windą na piętro. Podszedłem do drzwi mieszkania Dominika I zacząłem pukać. Nie otwierał.
Zacząłem się naprawdę denerwować.
Usłyszałem dźwięk toczącej się szklanej butelki po panelach.

-Dominik otwieraj! Wiem, że tam jesteś!- krzyknął szatyn pukając w drzwi.

Zdenerwowany szarpałem za klamkę. Drzwi były otwarte.
Wbieglem do mieszkania. Widok jaki mnie zastał w mieszkaniu...mnie naprawdę zmartwił.

Butelka bo whisky była pusta, zapach dymu  papierosowego unosił się w mieszkaniu. Butelka po piwie leżała na podłodze. Lekko ją kopnąłem. To był ten sam dźwięk kiedy stałem na klatce schodowej. Gdyby nie ta Butelka...bym odszedł i wrócił do domu.

Podszedłem do Dominika który leżał na kanapie. Było czuć od niego alkohol.
Kurwa...To jest naprawdę przykry widok.

-Dominik...- szturchnął Bruneta.
-~Paweł...przepraszam...~-mruknął pod nosem. Po jego policzku spłynęła łza.
-Dominik wstawaj- złapał go za dłoń i starał się go posadzić.
-Bartek?- zapytał zdziwiony gdy ujrzał Mężczyznę.
-Co ci się stało kurwa. Dlaczego jesteś w takim stanie?! Co ci się dzieję!-czepiał się.
-spierdalaj...- przetarł twarz dłońmi próbując wyostrzyć obraz który Dalej mu wirował przed oczami.
-Dobra, ale najpierw idź się umyć. Ogarnij się. chcę z tobą pogadać o Pawle.- powiedział I chciał zaprowadzić Dominika do Łazienki.
-nie ma o czym gadać. On mnie nie chce! I się nie dziwię.

Gdzie jest ten skurwiel z wyjebanym ego? Podmienili go? O co tu chodzi?!
Czyje się jak w jakimś filmie. Ludzie się nie zmieniają kurwa.

Odkąd Się Zmienił...(Lawięc)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz