Strona 67. (koniec?)

427 17 1
                                    

Usiadłem przy przygotowanym stole.
Jedliśmy dobrze przyrządzony pieczeń z kurczaka. Był pyszny! Nie trzeba było używać rąk, miękkie mięso same odchodziło od kości. Do tego chyba najdroższe czerwone wino jakie można było zdobyć. Nie oszczędza na mnie.
Trochę mi głupio z tego powodu.
Nawet nie wiem czy on pracuje.
Ja nawet nie wiem z czego będę się zaraz utrzymywać.
Na ten moment nie chce o tym myśleć.

Po zjedzeniu i wypiciu wina miałem wirek w głowie. Zaprzątał mi w głowie.
Mógłbym siedzieć i tylko patrzeć na niego i sam sobie zazdrościć.

-Hmm?- mruknął spoglądając na swojego Młodszego Partnera pytająco.
- Nic.- zaśmiał się.- po prostu mam już wirek w głowie I jestem szczęśliwy.
-upiłem cię?- zaśmiał się na co blondyn też zareagował śmiechem. - biedactwo- dalej się śmiał wstając do Ukochanego.
- Chodź do mnie.- wyciągnął rękę w stronę blondyna. Paweł złapał dłoń I się zdziwił gdy ten przyciągnął go do siebie. Dominik delikatnie wbił się w jego usta, trzymając go ta talię.

Czuję się jak w niebie. Chce by to trwało wieki. Zapach męskich perfum i te pocałunki. Posmak alkoholu w ogóle mi nie przedzkadza. Czułem jak robi mi się gorąco. Zacząłem rozpinać sobie koszule. Patrząc na Dominika w ogóle mu to nie przeszkadza. Ten tylko mi pomógł i w pocalunkach doszliśmy do sypialni. Pchnął mnie na łóżko I tylko czułem jak się nakręcam. Sam nie wiem co się dzieje. Brunet zawisnął nade mną  i zaczął wbijać się w moja szyję i zasysać niektóre miejsca na mojej szyji i obojczykach. Rozpiął swoją koszule nie odrywając się od mojej szyji. Sam nie wiem kto był teraz bardziej podniecony. Ja czy On. Dłonią złapałem go za szyję I przyciągnąłem do siebie by mnie pocałował. Kurwa czy tak wygląda walka o dominację?

- wiesz, że to nie ładnie tak przejmować moją pałeczke?- powiedział łapiąc blondyna za szyję a drugą ocierać krocze przez czarny jeans. Blondyn zamknął oczy i sapnął wypychając biodra do góry domagając się więcej.

Japierdole co on ze mną robi. Rzuca na mnie zaklęcia? Nikt, nigdy tak na mnie nie działał. Nawet nie wiem kiedy ten czas tak zleciał. Zanim się obejrzałem obaj byliśmy bez ubrań leżąc wtuleni.

-kocham cię Paweł. Wiesz o tym?- powiedział gładząc blond włosy.
- Ja ciebie też, uwierz mi...- powiedział stłumionym głosem.
- ty płaczesz?- zdziwił się I podniósł by spojrzeć na blondyna.- coś zrobiłem źle?- spanikował.
- N-nie...jestem szczęśliwy...- uśmiechnął się z łzami w oczach.
-Boziu...- przytulił Pawła.
-kocham cię I nie chce cię stracić...rozumiesz- rozpłakał się w ramionach Partnera.
-jesteś kochany. Nie stracisz. Paweł nie płacz proszę cię!- głaskał blondyna po włosach starając się go uspokoić.
- bardzo cię kocham- wtulił się bardziej starając się uspokoić oddech.

Naprawdę tak bardzo mi na nim zależy, że na myśl o tym, że mogę go stracić jest mi smutno i chce mi się ryczeć.
Na nikim mi tak nie zależało. Uzależniłem się od niego. Chce z nim być całe życie. Kocham go. Czuję się bezpiecznie przy nim. Zmienił mnie. Chcę mi się żyć. On sprawił, że chce mi się żyć.

- Paweł. Z tego wszystkiego zapomniałem o niespodziance. Jest może już późno bo godzina druga w nocy, ale muszę to zrobić.- powiedział sięgając do spodni które leżały na podłodze. Paweł się zdziwił i obserwował każdy ruch Partnera. Dominik w bokserkach uklęknął przed Blondynem który siedział zawinięty w kołdrę.
-wyjdziesz za mnie? Wiem, że to głupi moment i okoliczności, ale nie chce już czekać. Chce Ci udowodnić, że mi na tobie zależy. Chce z tobą być do końca życia. Chce dla ciebie być najlepszą wersją siebie. Zmieniłem się. Dla ciebie się zmieniłem. Jak się nie zgodzisz...zrozumiem.- powiedział z szklankami w oczach. Paweł nie był w stanie nic powiedzieć. Wstał i objął Dominika który klęczał na jednym kolanie.
- Tak...- powiedział stłumionym głosem.
- Naprawdę!?- krzyknął i wstał z Blondynem.
- Tak...zgadzam się. Nawet nie musiałeś pierścionka kupować. Nawet bez tego bym się zgodził.- powiedział zapłakanym.
- Pawle Rosa...na pewno chcesz wyjść za takiego przygłupa?- uśmiechnął się trzymając dłoń i srebrny sygnet w palcach.
- oczywiście Dominiku Zacharias Bos. Wyjdę za tego przygłupa bardziej niż chętnie.- zaśmiali się obaj. Dominik wsunął pierścień na palec.
-jesteś szalony!- krzyknął wbijając się w usta.

Odkąd Się Zmienił...(Lawięc)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz