✨15✨

819 28 11
                                    

Godz. 14:00

Wróciliśmy do domu w dobrych humorach, ale jak zawsze coś musiało się posuć. W domu byli nasi rodzice, którzy mieli wolne. Ruszyłem z dziewczyną w stronę kuchni, ponieważ chcieliśmy się czegoś napić.

-O dzieciaki wróciliście już- uśmiechnął się tata- jak wam poszło? Zdaliście?

-Tak tato- odwzajemniłem uśmiech- w końcu mam magistra-zaśmiałem się.

-To cudownie synku- przytulił mnie- oby teraz udało ci się w agencji.

-Dam sobie radę tato- wtulilem się w mężczyznę.

- Jestem z ciebie dumny Chim- ucałował moje czoło, a ja się uśmiechnąłem- a tobie T/I? Jak poszło?

-Dobrze, dostałam się na drugi rok- uśmiechnęła się.

-Masz wyróżnienie? - usłyszeliśmy głos matki T/I.

-Nie- mrukneła.

-Wogóle się nie uczysz- warkneła nie miło- przynosisz tylko mi wstyd.

-Gdybyś mi pozwoliła iść na studia co ja chciałam to bym może i miała wyróżnienie- odpowiedziała tak samo jak matka T/I.

-Ty to powinnaś się cieszyć, że cię mam pod dachem, bo ja bym cię z przyjemnością oddała-w oczach T/I zgromadziły się łzy.

-Hej, hej dziewczyny uspokójcie się- wtrącił się mój tata- skarbie, powinnaś się cieszyć, że T/I zdała, a nie narzekać.

- Sungie ja nie chcę by ona tu mieszkała. Daje tylko problemy.

-Z wielką przyjemnością- T/I powiedziała lekko łamliwym głosem- ty mnie od zawsze nie kochałaś ani nie akceptowałaś. Ty nigdy nie byłaś przy mnie w trudnych momentach bo latałaś jak suka co sobie z hormonami nie radzi- spojrzała na matkę- myślisz, że nie wiem co robiłaś? Twoja koleżanka mi się pochwaliła jak dawałaś każdemu facetowi dupy- zaśmiała się przez łzy- gdy zmarł ojciec sprowadzałaś sobie kochanków do domu, biłaś mnie i wyzywałaś, że to przezemnie ojciec nie żyje. Nienawidzę cię i żałuje, że jesteś moją matką- po tych słowach uciekła do pokoju.

-Zajebista z ciebie matka- powiedziałem sarkastycznie w stronę ukochanej ojca- widać, jak dbasz i kochasz swoie dziecko- chciałem ruszyć do pokoju ale głos matki T/I mi przerwał.

-Jest taka sama jak jej ojciec- warkneła- Samuel był taki sam jak ona. Nawet zaraził ją tą fotografią i odwracał przeciwko mnie. Nigdy nie kochałam go- parsknąłem.

-Moja matka jaka była, taka byla ale ona w przeciwieństwie do ciebie kochała mnie i ojca oraz wspierała- powiedziałem na odchodne.

Ruszyłem w stronę pokoju T/I. Drzwi były zamknięte na klucz. Zapukałem.

-T/I? Skarbie otwórz mi drzwi- powiedziałem delikatnie pukając w drewno.

Usłyszałem przekręcanie klucza, delikatnie otworzyłem drzwi i zobaczyłem T/I, która siedzi skulona.

-Chodź do mnie- usiadłem obok niej i rozłożyłen swoje ramiona.

T/I odrazu skorzystała z okazji i mocno przytuliła się do mnie cicho łkając. Było mi cholernie mocno żal tego małego aniołka, który nikomu nic złego nie zrobił, a cierpi.

-Spokojnie- mruknąłem mocno obejmując dziewczynę- już cichutko- głaskałem ją po głowie.

-ChimChim - załkała- ja nie chcę tu być- zacisneła swoje piąski na mojej koszuli.

-Cichutko- pocałowałem ją w czoło - pamiętaj, że masz mnie i mojego tatę- głaskałem ją po głowie.

-W-wiem- mrukneła, powoli się uspakajając.

Delikatnie zacząłem ocierać jej łzy z rumianych policzków, patrząc jej przy tym w oczy. Zaprzestałem jakich kolwiek ruchów, przez co trzymałem swoje dłonie na jej policzkach. Głaskałem miękką skórę na jej rumianej buzi, która przybrała delikatny odcień czerwieni przez łzy i płacz.

Nawet nie wiem kiedy zaczeliśmy się do siebie zbliżać, a jeszcze bardziej nie wiem kiedy nasze usta spotkały się w czułym pocałunku.

                                                                                                                            

Niespodzianka!

Wstawiłam rozdział wcześniej przez co wieczorem wstawię dodatkowe dwa ♡

Stepbrother | Park JiminOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz